Klub HAH Poznań "nie wyklucza nikogo z powodu wieku", bo zatrudnił panią 40+

Nawet jeśli nie jesteście z Poznania, to Klub HAH możecie kojarzyć z ostatniej dramy związanej z Grupą Stonewall. We wrześniu ubiegłego roku popularne i przyjazne osobom LGBT+ lokale, takie jak Małe Lokum Stonewall i Duże Lokum Stonewall zniknęły z mapy Poznania. Mateusz Łaznowski, jeden z pracowników, mówił "Wyborczej", że współwłaściciel HAH informując o decyzji miał powiedzieć: "zamykam to transowisko".

W październiku "Gazeta" przygotowała artykuł, w którym byli pracownicy wypowiedzieli się o warunkach panujących w Klubie HAH. "Maja usłyszała od szefa, że mogłaby przynajmniej "jakoś wyglądać", to może znalazłaby sobie "jakąś dupę". Zaznacza, że była przez niego poniżana wielokrotnie. Sugerował, że brakuje jej seksu, bo zbyt mało się uśmiecha. "A jak ci się nie podoba, to idź i wypie***laj" - czytamy w "Gazecie".

Teraz nad spółką znowu zbierają się ciemne chmury i to po raz kolejny w kontekście dyskryminacji.

Internet obiegł post HAH Poznań z Facebooka, gdzie spółka chwali się, że zatrudniła nową pracowniczkę "w wieku +40", która "będzie się zajmowała dbaniem o czystość". Co w tym takiego niesamowitego?

Nic, poza tym, że ogłoszenie to nosi znamiona swoistego wybielania się, bowiem zarządzający social mediami klubu podkreślają: "nie wykluczamy nikogo, także z powodu wieku". W kontekście ostatniej afery wokół osób LGBT+ brzmi to dość kuriozalnie.

Oryginalny post zniknął z internetu po kilkunastu godzinach od wrzucenia.

Szok, internet nie zareagował pozytywnie na ogłoszenie. Informacja stała się tematem do żartów.

"To super droga młodzieży z HAH Poznań, że nas nie dyskryminujecie. Super, że pozwalacie nam, smutasom po 40-stce pracować i żyć. Choć trzeba powiedzieć wprost. To nie życie, to wegetacja. Nie jesteśmy już zbyt wyjściowi, niewiele mamy światu do zaoferowania, wali od nas naftaliną i są z nami same kłopoty. Nie nadążamy za współczesnym światem! Ciągłe choroby, zwolnienia lekarskie, wypadające sztuczne szczęki i to wieczne marudzenie. Że żeby czymś zarządzać (social mediami także), trzeba mieć kompetencje i wyczucie, że nie można w pierwszej pracy być dyrektorem i że bez doświadczenia nie można oczekiwać pensji na poziomie 15 tysięcy" - ironizuje na Instagramie pisarz Mikołaj Milcke, znany m.in. z powieści "Gej w wielkim mieście".

Chwalenie się tym, że zatrudniło się osobę po "czterdziestce" brzmi tak samo, jakby ogłosić, że "nasz zespół ostatnio powiększył się o osobę, która nie pamięta rządów Gierka". Wiek nie powinien się wiązać z żadnymi kompetencjami czy pracowitością.

Super, że klub HAH, który ostatnio miał zakończyć współpracę z Grupą Stonewall używając słów "zamykam to transowisko", przekazuje otwarcie, że zatrudnia osoby starsze niż 40 lat. Nie jest to nawet pracownik emeryt, czy ktoś będący w wieku przedemerytalnym, który mógłby faktycznie jakoś pracą w klubie się wyróżnić. Świetnie, że HAH Poznań chce być się trendy, krzycząc że zespół jest "przeciwni ageizmowi". Szkoda tylko, że sposób w jaki to robi, tylko udowadnia, że jest odwrotnie.