Stowarzyszenie Tęczowi Społecznicy

Hostel interwencyjny dla osób LGBT+ zagrożony. "Rachunek za gaz zwala z nóg"

Źródło zdjęć: © Facebook, Stowarzyszenie Tęczowi Społecznicy
Anna RusakAnna Rusak,30.07.2022 14:00

Do hostelu interwencyjnego Tęczowych Społeczników trafiają młode osoby LGBT+. Niektórych rodzice wyrzucili z domu, gdy dowiedzieli się o ich tożsamości. Inni - z powodu swojej odmienności - przez lata byli z maltretowani psychicznie, a nawet fizycznie.

Stowarzyszenie Tęczowi Społecznicy to organizacja, która działa już od ponad trzech lat. Aktywiści prowadzą m.in. hostel interwencyjny dla osób LGBTQ+. Trafiają tam zazwyczaj młodzi ludzie, którzy z powodu swojej tożsamości płciowej czy orientacji seksualnej zostali bez dachu nad głową. To osoby wyrzucone z domu, nie mogące znaleźć pracy, czy takie, które borykają się z problemami psychicznymi.

Dalsze istnienie hostelu jest jednak zagrożone. A wraz z nim bezpieczeństwo wielu bezbronnych osób.

O tym, dlaczego hostel interwencyjny to ważna inicjatywa opowiada Mariusz Ławnik, prezes stowarzyszenia Tęczowi Społecznicy.

Anna Rusak: Po co nam w sumie hostele dla osób LGBT+. Czy nie mogliby w trudnej sytuacji iść po prostu do schroniska dla bezdomnych?

Mariusz Ławnik, prezes Tęczowych Społeczników: - Przytułki i schroniska niestety nie są wyspecjalizowane w pomocy ludziom ze środowiska LGBTQ+. Jeżeli taka osoba znajdzie się w zwykłym przytułku, to najczęściej nie trafi tam na psychologów, psychiatrów, którzy w tej sytuacji mogliby jej pomóc. Osoba np. niebinarna czy transpłciowa nie spotka się w takim miejscu ze zrozumieniem. Wręcz przeciwnie. Może się spotkać z reakcją, która tylko pogłębi jej problemy psychiczne.

Udzielamy pomocy nie tylko dając schronienie. Ono samo w sobie nie jest celem, to jest jedna z wielu kwestii.

trwa ładowanie posta...

Co z tego, że dam komuś schronienie, nie interesując się przy tym, czemu plecy tej osoby są skatowane i nie jest w stanie spać na plecach, więc śpi na brzuchu?

Poza tym możesz się domyśleć, że nie każdy chce iść do schroniska dla bezdomnych. Bywa, że młoda osoba zostaje wyrzucona z domu, bo najbliższe osoby nie miały dla niej akceptacji. Pewnie słusznie obawia się, że tej tolerancji nie będą dla niej mieli także pensjonariusze schronisk dla bezdomnych.

Jak pracujecie więc z takimi potrzebującymi opieki osobami?

- Często ci ludzie, którzy do nas trafią, nie potrafią sobie poradzić w zwykłych, codziennych sytuacjach domowych. Po prostu dlatego, że ich tego nie nauczono. Zdarzali się podopieczni, którzy nie potrafili sobie np. usmażyć jajecznicy.

Z czego ta nieumiejętność wynika?

- Jeśli ktoś potrzebuje miejsca w naszym hostelu, to znaczy, że zawiedli go najbliżsi np. rodzina. Bo zdarza się, że przez orientację seksualną dzieciaki są po prostu wyrzucane z domu. Jeśli do tego dochodzi to wielce prawdopodobne, że zaniedbania sięgają daleko wstecz, że coś w tej rodzinie nie tak było od dawna.

Czasem trafiają tu młodzi, których nie nauczono życia. Nauczono ich za to kombinatorstwa. My pomagamy zdobyć podstawowe umiejętności, nazwać ten problem i go rozwiązać. Mówimy: "dasz sobie radę". Dajemy akceptację, poczucie bezpieczeństwa.

Czy w waszym hostelu obowiązują jakieś zasady?

- Pierwszą jest bezwzględne korzystanie z pomocy psychologa, terapeuty, psychiatry. Drugą zasadą jest praca na rzecz hostelu. To świetny test - albo pracujesz i chcesz przez tę pracę również naprawiać swoje życie, albo nie.

Ta praca służy czemuś, komuś, również innym podopiecznym będącym w hostelu. Podopieczni muszą pamiętać, że to miejsce tworzą dla osób takich jak oni. W ten sposób uczą się odpowiedzialności i tego, jak zaopiekować drugą osobą, co też nie jest proste. Jeżeli ktoś w przeszłości nieustannie cię bił, to trudno wymagać, że będziesz umiał być odpowiedzialny za innych.

Opowiem historię z dzisiaj, żeby to dobrze zobrazować. Podopieczna hostelu podeszła do mnie i powiedziała, że spotkała bezdomnego, który poprosił ją o jedzenie. Powiedziała mi potem, że miała ogromną satysfakcję z tego, że mogła mu pomóc. Taka deklaracja znaczy dla mnie więcej niż tysiąc pomalowanych ścian. W hostelu uczymy przede empatii i współodpowiedzialności.

Tęczowi Społecznicy: LGBT bez marszów równości | Rozmowa z Mariuszem Ławnikiem

Czy można zostać z takiego hostelu wyrzuconym np. jeśli nie stosujemy się do zasad?

- Czasami kończy się tak, że musimy podziękować za współpracę. Jeżeli ktoś zdaje sobie sprawę z tego, że ma określony kłopot, to po prostu powinien nad nim pracować. Jeżeli tego nie robi, to my go na siłę nie uratujemy. Nie byłoby to w porządku w stosunku do pozostałych osób będących w hostelu. To pokazuje też innym podopiecznym, że ich działania mają konsekwencje, że mają sprawczość, że zmiana zależy właśnie od nich.

Kto najczęściej trafia do waszego hostelu interwencyjnego?

- Osoby bardzo młode, zazwyczaj w wieku 17-18 lat i trochę starsze. W przypadku nieletnich sytuacja jest bardziej skomplikowana. Nie jesteśmy ośrodkiem wychowawczym, więc nie możemy się taką osobą do końca zająć. W przyszłości chcielibyśmy uruchomić jakiś specjalny system pomocy dedykowany właśnie im.

Ostatnio mieliśmy problem z osobą niepełnoletnią, która uciekła z domu. Tutaj należą się też wielkie brawa dla funkcjonariuszy policji w Łodzi, którzy wykazali się dużą odpowiedzialnością, empatią i delikatnością.

Rozmawiałem z rodziną tego młodego człowieka. Rodzice byli otwarci, ciągle powtarzali: "My chcemy zrozumieć, co się dzieje". Gdyby ci ludzie wcześniej otrzymali porcję rzetelnej wiedzy dotyczącej tożsamości płciowej, to pewnie tej ucieczki można byłoby uniknąć.

Jeżeli nie ma edukacji, nie ma zrozumienia. Brak zrozumienia może doprowadzać młodych LGBTQ+ np. do autoagresji. Uruchomiliśmy więc coś, co nazywamy mailem zaufania. Piszą do nas osoby, o których - gdybyśmy spotkali ich przypadkowo na ulicy - nie powiedzielibyśmy, że należą do tej tęczowej społeczności. To bardziej takie typy z siłowni, "dresy".

Przychodzą do nas i mówią: "Kurde, ja chciałabym żyć normalnie, otwarcie, tylko jak ja mam to zrobić? Przecież jak moi ziomkowie się dowiedzą, to spuszczą mi łomot". Właśnie z tego względu mail zaufania jest tak potrzebny i niestety przez takie stereotypowe myślenie potrzebny jest również hostel interwencyjny.

Pamiętam początki działania hostelu. Wbił do mnie typ i mówi: "Elo, słuchaj, spi*erdoliłem z domu, bo już ku*wa nie mogłem wytrzymać. Jestem biseksualny. Możesz mi ku*wa pomóc? Spojrzałem na gościa i odpowiedziałem mu: "Tak, ku*wa, mogę ci pomóc, wbijaj". Mówiłem jego językiem, bo tylko taki do niego trafiał.

Posługując się czasem wulgarnym językiem, chcę pokazać, że to wszystko nie jest czarno-białe. Nie ma jednego szablonu, jednego wzoru na bycie osobą nieheteronormatywną. Każdy potrzebuje pomocy i tę pomoc może u nas znaleźć.

trwa ładowanie posta...

Tej pomocy nie będzie można jednak udzielić, jeśli nie zbierzecie kwoty potrzebnej na pokrycie rachunków.

- Dostaliśmy od miasta wadliwy budynek, o czym na początku nie wiedzieliśmy. Włożyliśmy w niego już ok. 300 tys. zł. Potrzebujemy jeszcze minimum 200 tys., żeby opłacić rachunki za gaz, elektryczność. Musimy m.in. doprowadzić do porządku podłogi, które się zapadły.

Jeżeli boisz się z jakiegoś powodu ujawnić, nie wiesz, jak to zrobić, skontaktuj się z nami. Możesz to zrobić zupełnie anonimowo przez stronę www.teczowispolecznicy.org. Tam znajdziesz mail zaufania. Możesz wybrać, do kogo chcesz napisać - do psychoterapeuty, do mnie, do osoby biseksualnej, a jeśli jesteś osobą wierzącą, możesz napisać nawet do ewangelickiego pastora. Nie wahaj się, napisz, wszystko pozostanie anonimowe. Być może dzięki temu dostaniesz pomoc i być może, dzięki temu, będziesz mógł żyć uczciwie, w pełni ducha i serca.

 Link do zbiórki: https://zrzutka.pl/t398at

trwa ładowanie posta...
Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 0
  • emoji ogień - liczba głosów: 0
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 0
Jaay,zgłoś
Karma za segregację ze względu na orientację.
Odpowiedz
1Zgadzam się2Nie zgadzam się