Fryderyki 2023, czyli nikomu nie dogodzisz. Mrozu wielkim wygranym [OPINIA]

Fryderyki to najważniejsze polskie nagrody muzyczne - można by rzec, że odpowiednik światowych Grammy. Przyznawane przez branżę, łączą się z prestiżem i (na szczęście) nie są konkursem popularności. W tym roku już same nominacje wywołały sporo emocji, a noc rozdania okazała się ich kulminacją. To, co działo się na gali w Gliwicach, to jedno. Komentarze na Instagramie żyją bowiem swoim życiem, a fani artystów nie przebierają w słowach.

Teoretycznie, normalna sytuacja. Nie taki festiwalowy line-up, brrrr, burza pod postem. Ogłoszenie laureata innego niż faworyt danego fandomu, error, prawie czuć ten żal przelany wiadrami w social media. Umówmy się jednak, są pewne granice, których nie da się obronić wolnością słowa. Dyskusja jest wskazana, tylko niech pozostanie na poziomie faktycznej rozmowy, a nie roszczeniowej pyskówki i wyliczaniem stadionów, które wyprzedał Dawid Podsiadło.

Nie godzę w samego artystę - z Dawidem ostatnio nie jest mi po drodze, ale "Lata dwudzieste" to solidna płyta z mocnymi momentami. Jego fani dali za to popis rozczarowującej ignorancji i widać, że znoszą "porażkę" gorzej od samego Podsiadły.

Mrozu był nominowany w pięciu najważniejszych kategoriach i zgarnął statuetkę w każdej z nich. Jest dumnym posiadaczem Fryderyka za Album Roku Pop, Artysta Roku, Utwór Roku, Autor Roku i Producent Roku. Konkurował m.in. z Dawidem Podsiadło, Dodą, Ralphem Kaminskim, Brodką, Rubensem i sanah.

Moim zdaniem Fryderyki dla Mroza są totalnie uzasadnione. "Złote bloki" to świetny album. Zero złych momentów, zero skipów. Za samo przemycanie do popu elementów r'n'b i soulu, rozbudowanych partii dęciaków należy mu się jakaś specjalna nagroda. Za wkład w rozwój muzyki, eksplorację gatunku. Rozszerzanie go, by nikt już nie powiedział, że pop to wyłącznie "zwykła radiówa". Dzięki artystom takim jak Mrozu, pop realnie jest w fazie renesansu. Jeszcze innego niż ten, o który zadbali sanah czy Dawid Podsiadło - bo czy się ich lubi czy też nie, oni również przeprowadzili w nim pewną rewolucję.

Największe kontrowersje wzbudziły kategorie Album Roku Pop, Artysta Roku i Album Roku. Nadmierne zgrzytanie zębami nie dotoczyło jednak Artystki Roku. Wygrała sanah - podejrzewam, że gdyby statuetka powędrowała do Natalii Szroeder czy Kaśki Sochackiej, mogłoby być zupełnie inaczej.

Omówmy dokładniej przypadek Mroza, bo szykuje się tu beef na linii artysta vs fani Dawida Podsiadło. Oczywiście nie wszyscy, oczywiście muszę nieco uogólniać. A zatem, gdzie leży problem?

W toksycznej części fandomu.

Powyższy tweet od razu wprowadza w temat. Sprowadzenie branżowej nagrody do ilości streamów na Spotify plus kompletna nieznajomość dyskografii Mroza i jego muzycznych działań jak dla mniej jest równoznaczne z dyskwalifikacją z dyskusji na temat zasadności tegorocznych Fryderyków. "Zew", "Aura", w końcu "Złote Bloki" są w tym momencie jak: halo, widzisz mnie?

Wyrażenie rozczarowania? Jasne, całkowicie zrozumiałe. Nawet te bardziej dosadne. Jak się okazuje, można to zrobić bez bycia skrajnie ofensywnym w stosunku do artysty, który wygrał.

Fani Dawida Podsiadły nie szczędzą gorzkich słów. Sugerowanie ustawki i porównywanie Fryderyków do tegorocznej Eurowizji - mocna przesada. W całej tej sytuacji najbardziej szkoda Mroza, bo jak artysta ma cieszyć się z nagrody, skoro atmosferę radości psują "eksperci" z internetu?

Mrozu i rewolucja sceny muzycznej? "No nie sądzę". Nagroda dla artysty świadcząca o zanikającym prestiżu wydarzenia - trup ściele się gęsto, a umiaru brak. Niektórzy za to dumnie ogłaszają, że gala straciła widza. No cóż, to nie jest lotnisko. Straty oszacowano maksymalnie na 4,20 (tak w nawiązaniu do numeru "Lecimy za Wysoko").

O ile dobrze się orientuję, Fryderyki nie są przyznawane w kategorii Wyprzedane Stadiony lub Słuchacze na Spotify. Gdyby były, Dawid faktycznie wiódłby prym w kategoriach popowych. Ogólnie, w liczbach zostałby zdeklasowany przez rap.

Istnieją nagrody, których miarą jest popularność - Bestsellery Empiku. Dawid Podsiadło był tam nominowany w dwóch kategoriach: Muzyka Pop i Rock (zwyciężyła sanah) oraz Artysta Roku - w której zresztą wygrał.

Dla groma osób w Polsce najwyraźniej powinno nagradzać się wyłącznie najpopularniejszych artystów. Może należałoby więc zawnioskować, aby w przyszłym roku Fryderyki zostały podzielone proporcjonalnie co do ilości streamów?

Nie we wszystkich nominacjach artysta był dla mnie moim top jeden. Trzymałam też kciuki za Natalię Szroeder i Vito Bambino. Raczej bez faworyzowania, w mojej opinii tegoroczny skład w poszczególnych kategoriach był wyjątkowo wyrównany.

Mrozu nie tylko zasłużył, ale również zapracował na tegoroczne Fryderyki. Wrócił z przytupem, dowiózł mocny album i otrzymał za to aprobatę. Nie tylko wśród fanów. Wśród branży, na co trochę musiał poczekać. Te pięć statuetek dla Mroza to tak naprawdę fizyczne echo jego muzyki od 2017 r.