Protestowali w siedzibie PiS. Teraz grozi im surowa kara

Był poranek 15 marca 2023 r., gdy do biura PiS na ul. Nowogrodzkiej w Warszawie weszła grupa ośmiu aktywistów z Ruchu Solidarności Klimatycznej. Domagali się rozmowy z premierem Mateuszem Morawieckim. Żeby podkreślić swoją determinację, przykleili się do ścian i przykuli do kaloryferów. Nie obeszło się bez interwencji policji.

Na dwa tygodnie przed wejściem do siedziby PiS aktywiści wysłali korespondencję do ówczesnego szefa rządu. Działacze prosili, by premier Morawiecki odniósł się do postulatów organizacji. Wśród nich był m.in. apel o rozwój spółdzielni energetycznych w każdej gminie w Polsce oraz oddanie nadzoru nad spółkami energetycznymi z udziałem Skarbu Państwa w ręce ludzi. Morawiecki nie znalazł czasu na odpisanie, dlatego aktywiści przystąpili do pokojowego protestu.

- Okupacja siedziby była krokiem, żeby zaadresować postulaty i wywołać pewną presję na przedstawicielach władzy - tłumaczyła rzeczniczka Ruchu Solidarności Klimatycznej, Anna Niedziałkowska.

Protest zakończył się interwencją policji. Aktywiści byli przesłuchiwani w komendzie na ul. Opaczewskiej w Warszawie. Przed budynkiem odbywały się demonstrancje solidarnościowe, wsparcie zatrzymanym oferowali prawnicy.

Jak podaje "Rzeczpospolita", ośmiu aktywistów usłyszało zarzut naruszenia miru domowego. Grozi im kara nawet roku więzienia. Posiedzenie odbędzie się 15 lutego o 9:00 w Sądzie Rejonowym przy ul. Marszałkowskiej 82 w Warszawie.

Działacze zapraszają na 15 lutego o godz. 8:15 na konferencję prasową przed sądem. Opowiedzą o swoim nastawieniu do rozprawy i o planach, które mimo groźby więzienia zamierzają realizować, a także do relacjonowania samej rozprawy.