Polski deweloper przesadził? Dostaje groźby śmierci przez grę

"Ecumene Aztec" nazywana jest polską odpowiedzią na "Assassin's Creed". W skradance RPG z elementami akcji i otwartym światem zgodnie z założeniami dewelopera mieliśmy wcielić się w azteckiego wojownika, który broni swojego ludu przed hiszpańską konkwistą.

Niezależne warszawskie studio Giantscraft, które zmienia nazwę na Ecumene Games, zaprezentowało 31 maja oficjalny trailer "Ecumene Aztec" za pośrednictwem serwisu IGN. Zapowiedź przedstawia azteckiego wojownika, który niczym asasyn wspina się po tamtejszych budowlach, skrada się za plecami konkwistadorów, by zadać im ostateczny cios.

Trailer wywołał burzę w mediach społecznościowych. Zarówno IGN, jak i deweloper Ecumene Aztec zaczęli być nękani przez hiszpańskich ekstremistów - co udało się ustalić serwisowi The Verge. Zarzucali oni twórcom gry zakłamywanie historii i domagali się wprowadzenia możliwości kierowania postacią konkwistadora.

Gdyby tego było mało, skrajnie prawicowi trolle wykorzystali fakt, że deweloper jest w trakcie rebrandingu z Giantscraft na Ecumene Aztec i zajęli domenę giantscraft.com. Na stronie wita nas cytat hiszpańskiego konkwistadora Hernána Cortésa nazywanego "zdobywcą Meksyku".

"Lepiej umrzeć z honorem niż żyć w pohańbieniu" - Hernán Cortés.

Pod cytatem zamieszono wielki krzyż burgundzki wykorzystywany przez hiszpańskich karlistów zmierzających do odtworzenia tradycjonalistycznej Hiszpanii czy skrajnie prawicowych ekstremistów z Ameryki Południowej.

Poniżej krzyża znajduje się link przekierowujący do profilu na Instagramie, na którym widnieją memy celebrujące hiszpański imperializm.

Gwoli ścisłości, polski deweloper Giantscraft/Ecumene Aztec nie jest w żaden sposób powiązany z tą fałszywą stroną. Rzeczniczka studia przekazała serwisowi The Verge, że "od ogłoszenia zmiany byli atakowani przez skrajnie prawicowe grupy", a w tle całej afery pojawiły się nawet groźby śmierci.

Oficjalna i jedyna strona wydawcy to ecumenegames.com, która przekierowuje na jego profil na YouTube.

Giantscraft/Ecumene Aztec po linczu ze strony ekstremistów zdecydował się wprowadzić kilka zmian w grze, o czym poinformował w oświadczeniu.

"Nie było to planowane. Zauważyliśmy jednak, że około 40 proc. odbiorców twierdzi, że chciałoby mieć możliwość dołączenia do konkwistadorów, więc możemy spróbować dać im taką możliwość. Gra nie jest polityczna i nigdy nie będzie, to historyczna FIKCJA" - podał deweloper w oświadczeniu cytowanym przez The Verge.

Na Steamie już pojawiła się aktualizacja, w której podano:

1. 1. Będziesz mógł wybrać:
   
   • - dołączyć do konkwistadorów i walczyć z kastą kapłanów składających ofiary
   • lub
   • - dołączyć do azteckich wojowników i odeprzeć przybyszów.
2. Tenochtitlan [stolica państwa Azteków] zostanie przerobiona.
3. Bohater znajdzie zarówno sojuszników, jak i wrogów wśród swoich ludzi i przybyszów.
4. Dołożymy wszelkich starań, aby gra była bardziej zgodna z historią.

I tu pojawił się problem, bo ten zabieg uruchomił środowiska lewicowe. Twierdzą one, że umożliwienie graczom kierowanie postacią najeźdźcy jest haniebne, ponieważ hiszpańska konkwista przyczyniła się do zagłady cywilizacji Azteków (którzy - swoją drogą - składali bóstwom liczne ofiary w ludziach). W związku z tym lewicowcy wzywają do bojkotu "Ecumene Aztec".

Niestety wbrew założeniom Giantscraft/Ecumene Aztec ruch ten sprawił, że afera polityczna wokół apolitycznej gry jeszcze bardziej się zaogniła.