Nielegalne plakaty Łukasza Mejzy. Zielona Góra zrobiła porządek
Dzieci w podstawówce uczy się, że śmieci należy sprzątać i segregować. Łukasz Mejza najwyraźniej urodził się zbyt wcześnie, by pamiętać te lekcje. Poseł PiS nielegalnie "zamejzował" pół miasta plakatami. Teraz Zielona Góra robi z nimi porządek.
Walające się po wyborach plakaty i banery z pewnością nie mają pozytywnego wpływu na ekologię. Tym bardziej, jeśli zostały rozwieszone nielegalnie, bo ich późniejsze sprzątnięcie nie leży w interesie głowy na nich widniejącej.
Podobne
- Raport "Debiutanci '23". Młodzi chcą Konfederacji i złagodzenia prawa aborcyjnego [OPINIA]
- Zawód Oskara Szafarowicza. Migranci w wyborach nie postawili na PiS
- Dobromir Sośnierz kpi z samobójstwa. Oburzający plakat posła
- Zlikwidują prace domowe? Polacy dali jasno do zrozumienia
- Young Leosia zachęca kobiety do głosowania. "To dupeczki głosują najmniej"
W tym miejscu warto zaznaczyć, że zgodnie z zapisem Kodeksu wyborczego § 6. Art. 110. - [Umieszczanie oraz usuwanie plakatów i haseł wyborczych]: "Plakaty i hasła wyborcze oraz urządzenia ogłoszeniowe ustawione w celu prowadzenia agitacji wyborczej pełnomocnicy wyborczy obowiązani są usunąć w terminie 30 dni po dniu wyborów".
Jeżeli komitety nie zastosują się do zapisu, służby miejskie po tym terminie usuwają plakaty i inne materiały wyborcze, a władze miasta obciążają komitety wyborcze kosztami tych prac.
Łukasz Mejza "zamejzował" Zieloną Górę
Oczywiście wybory dopiero się odbędą, ale plakaty wyborcze Łukasza Mejzy już zniknęły z ulic Zielonej Góry. Prezydent miasta Janusz Kubicki wyjaśnił, że banery posła PiS zostały rozwieszone nielegalnie.
"Koniec, kurde to, co się dzieje, to jest jakiś… brakuje mi słów (a nie chcę kląć). W Zielonej Górze bez ŻADNEJ ZGODY, NIELEGALNIE, BEZ POSZANOWANIA PRZEPISÓW PRAWA zostały rozwieszone reklamy wyborcze jednego kandydata. To ten od 'leczenia dzieci' - Łukasz Mejza, lepiej by zrobił, gdyby pieniądze przeznaczył na leczenie dzieci, a nie na banery" - pisze na Facebooku Janusz Kubicki.
"Ktoś, kto nie szanuje przestrzeni miejskiej, nie szanuje też mieszkańców. Tak to odbieram i takie mam zdanie. Drodzy mieszkańcy prosimy o sygnały, gdzie one są, abyśmy mogli zrobić porządek, nie ma zgody na zaśmiecanie miasta, ZERO TOLERANCJI dla takich działań. To musi zniknąć!!!" - apelował prezydent Zielonej Góry.
"Aglomeracyjna, Westerplatte, Szosa Kisielińska już 'przejezdna'. Posprzątamy wszystko! Zero tolerancji" - zapewnił włodarz.
Wcześniej na istne "zamejzowanie" miasta zwróciło uwagę Społeczeństwo Obywatelskie - Zielona Góra.
Łukasz Mejza najpewniej w ten sposób chciał zaoszczędzić na zezwoleniach, bo na same plakaty przeznaczył sporą kwotę. Na koszty takiego przedsięwzięcia zwrócił uwagę senator Wadim Tyszkiewicz. "To jest coś niebywałego. Tego chyba nie było nigdy nawet w historii Polski. Dzisiaj Mejza zaatakował na ogromną skalę na wszystkich frontach. To są tysiące, tysiące banerów (jeden 50 zł minimum 5000=250 000 zł przy limicie na kampanię ok. 4000 zł), wszędzie. Skala jest niewyobrażalna" - napisał Tyszkiewicz na Facebooku
Do tego trzeba jeszcze doliczyć koszty uprzątnięcia plakatów po wyborach. Chociaż w tym przypadku - przed wyborami.
Zielona Góra została "odmejzowana"
Zielonogórskie służby miejskie najwyraźniej weszły na najwyższe obroty, o czym świadczy kolejny wpis prezydenta Janusza Kubickiego. "Jak wiecie, wczoraj miasto zostało 'zaśmiecone' reklamami wyborczymi. Zostały one umieszczone nielegalnie bez pozwolenia. Wszystkie zostały zdjęte. Było tego ponad 1000 sztuk!" - przekazał Kubicki.
"Wszczęta została procedura naliczenia opłaty za to, co się stało i nie będą to małe pieniądze. Wszystko musi być policzone i tak się stanie. To będą dziesiątki tysięcy złotych! Zero tolerancji dla takich działań, jak się śmieci to trzeba mieć świadomość, że to wszystko nie jest za darmo i trzeba będzie za to zapłacić" - zapewnił prezydent Zielonej Góry.
Banery dla futrzaków
Co mógł zrobić Łukasz Mejza, żeby lepiej wypaść w oczach wyborców? Po pierwsze, zgłosić się do władz miasta o pozwolenie na rozwieszenie plakatów. Po drugie, wykazać się zdrowym rozsądkiem w ich rozwieszaniu w miejscach, gdzie stanowią zagrożenie m.in. dla kierowców i pieszych. Po trzecie, zachować się jak radny z Sosnowca Łukasz Litewka, który na swoich plakatach umieścił "włochatych kandydatów" do adopcji.
Kandydat Lewicy ogólnie daje dobry przykład wszystkim politykom. Cztery lata temu jego banery posłużyły za ocieplenie boksów dla psiaków. I właśnie w takie miejsca powinny trafiać wszystkie plakaty wyborcze, które z uwagi na znajdujące się na nich informacje po wyborach stają się bezużyteczne. A co gorsza, porzucone na ulicach przyczyniają się do zaśmiecania miast.
Schroniska dla bezdomnych zwierząt w całym kraju zgłaszają się do komitetów wyborczych lub samych kandydatów z prośbą o przekazanie banerów potrzebującym futrzakom. Materiał, z którego są wykonane banery oraz ich grubość, idealnie nadają się na budowanie osłon przy klatkach, legowiska czy ocieplanie bud na zimę.
Popularne
- Wódka w saszetkach już w polskich sklepach. Zdjęcie obiegło sieć
- Jak działają policyjne "suszarki"? Influencer sprawdził ich potencjał
- Beyoncé i Jay-Z tracą obserwatorów. Ludzie wierzą w teorie spiskowe
- Budda ma ochronę? Influencer spowiada się u Żurnalisty
- Ohydne nagranie z backstage'u. Skolim broni Luxona
- Nastoletnia Julia popełniła samobójstwo. Jej oprawczyni nagrała "przeprosiny"
- Tiktoker utknął w korku. Wszystko przez Marsz Furasów
- Bracia Menendez wyjdą na wolność? Córka Erika przerywa milczenie
- Oddany fandom Julii Żugaj. Na czym polega fenomen dziewczyny?