Kompromitacja Mentzena. Każde bicie dzieci ma negatywne efekty
Sławomir Mentzen nie miał merytorycznych argumentów, gdy w wywiadzie został skonfrontowany z rzeczywistymi wynikami badań naukowych. Tezy "wychowawcze", które promuje działacz Konfederacji są społecznie szkodliwe.
Sławomir Mentzen kolejny raz pokazał, że tezy, które głosi, nie mają pokrycia w rzeczywistości. W trakcie wywiadu dla "Faktu" został zweryfikowany w sprawie rzekomych "badań", którymi podpiera poglądy na temat kar cielesnych dla dzieci.
Podobne
- PiS ma w garści Sławomira Mentzena? "Jestem szantażowany"
- Korwin odpalił się na Mentzena. "To jest pełna kompromitacja"
- Sławomir Mentzen znalazł wędkę na wyborców? Ma rozmach... [OPINIA]
- Upokarzają się dla Sławomira Mentzena. Nagranie zadziwia
- Zapytali posłankę o prezent dla Mentzena. Rozbrajająca odpowiedź
Dziennikarz "Faktu" udowodnił, że Mentzen nie ma pojęcia, o jakim badaniu mówi, a skonfrontowany z rzetelną pracą naukową przeczącą jego wysoce szkodliwym rewelacjom, ma tylko argumenty ad personam. Przedsiębiorca z Torunia bronił się również klasycznym już dla siebie "nie pamiętam".
Dlaczego Mentzen "nie pamięta" badań, na które się powołuje?
"Czytałem kiedyś badanie" to jeden z tańszych chwytów dla poparcia swoich osobistych tez. Większość prac naukowych pisana jest po angielsku, a żurnale, które je publikują, często znajdują się za pay-wallem. Rzucające słowem "badanie" osoby publiczne mogą liczyć na to, że nikt się nie pofatyguje, aby sprawdzać ich mądrości.
Dlatego to, czym dziennikarz "Faktu" zaskoczył Mentzena, powinno być standardem. Nie jest trudno dopytać, o jakie konkretnie badania chodzi, zweryfikować ich istnienie i rezultaty. Przedsiębiorca próbował bronić swojej manipulacji, atakując kompetencje dziennikarza, co dobitnie świadczy o tym, że nie ma merytorycznych argumentów, żeby wybrnąć z prostego "sprawdzam".
Metaanaliza to praca naukowa zbierająca surowe dane z wcześniejszych badań i starająca się z nich wyciągnąć szerokie wnioski. To swego rodzaju "podsumowanie" dotychczasowych badań. Paradoksalnie jest łatwiejsza do odczytania przez laika niż pojedyncze badania. Mniej skupia się na metodologii, czyli sposobie przeprowadzenia pojedynczych badań, a bardziej na ogólnych wnioskach, które można z nich wyciągnąć.
Co badania mówią o biciu dzieci?
Uzyskaliśmy dostęp do pełnego tekstu metaanalizy Elizabeth Gershoff i Andrew Grogan-Kaylora cytowanej przez dziennikarza. Naukowcy oparli się na 75 wcześniejszych badaniach, w których w sumie przebadano blisko 161 tys. dzieci. Na 17 negatywnych efektów psychologicznych zaobserwowanych wśród najmłodszych, 13 okazało się powiązane z karami cielesnymi.
Najsilniejsze powiązanie wykazano między biciem dzieci, a występowaniem u nich problemów ze zdrowiem psychicznym oraz z negatywną relacją z rodzicami. Metaanaliza wykazała również, że nie ma dla dziecięcej psychiki różnicy między "wychowawczym" biciem, a innymi powodami stosowanie przemocy.
Metaanaliza Gershoff i Grogan-Kaylora nie jest jedynym opracowaniem, które wykazało szkodliwość bicia dzieci. Wśród psychologów rozwojowych panuje konsensus, że każde uderzenie dziecka jest porażką w panowaniu nad własnymi emocjami. Trudno zrozumieć, dlaczego jest to dla wielu osób trudne do zaakceptowania, mimo że nie sięgają do rękoczynów, żeby przekonywać do swoich racji innych dorosłych.
Popularne
- Jelly Frucik zablokowany na TikToku. "Ryczę i jestem w rozsypce"
- Kim są "slavic dolls"? Śmiertelnie niebezpieczny trend na TikToku
- Vibez Creators Awards - wybierz najlepszych twórców i wygraj wejściówkę na galę!
- Były Julii Żugaj szantażował jurorów "Tańca z gwiazdami"? Szalona teoria fanów
- Amerykanie nie umieją zrobić kisielu? Kolejna odsłona slavic trendu
- Quebonafide ogłosił finałowy koncert? "Będzie tłusto"
- Jurorka "Tańca z gwiazdami" węszy romans? "Ja nie widzę tej relacji"
- Chłopak Seleny Gomez się nie myje? Prawda wyszła na jaw
- Agata Duda trenduje za granicą. Amerykanie w szoku