x

Djo i psychodelia z drugiej ręki. Pogubiona treść w "The Crux" [RECENZJA]

Źródło zdjęć: © materiały prasowe
Maja Kozłowska,
11.04.2025 17:15

"The Crux" to kolejna odsłona vintage-popowego anturażu Joe Keery'ego, który z trzecim albumem powrócił jako Djo. Artysta odrobinę się miota, ale... na pewno nie można odmówić mu wdzięku.


Joe Keery trzeci raz wchodzi, a raczej, wślizguje się w skórę Djo - swego muzycznego alter ego. Album "DECIDE" zawiesił poprzeczkę wysoko, a popularność aktora-muzyka wybuchła, jak to już bywa, dzięki właściwie jednej piosence. "End of Beginning", tak naprawdę jedna z prostszych kompozycji na płycie, zbudowana na klasycznym schemacie zwrotka-refren-zwrotka itd., okazała się przepustką do... świadomości mainstreamowego słuchacza.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Djo - End Of Beginning (Official Audio)

Który jednak niekoniecznie jest tutaj targetem, czego na każdym kroku dowodzi "The Crux". Djo zachował pełną niezależność, chociaż dzięki viralowi znany jest worldwide. Pomińmy aspekt tego, że Keery jest również aktorem ("Stranger Things", "Fargo"), bo ten fakt to jednak zbyt mało, by zapełnić sale koncertowe. Wiele popularnych gwiazd przekonało się o tym boleśnie.

Trzeci krążek Djo za to klepie się po plecach z psychodelią i dziadkowymi pamiątkami próbującymi wydostać się z szafy. Całościowo album wydaje się jedną wielką introspekcją: zarówno pod względem brzmieniowym, jak i tekstowym. Vintage na intelektualnej podkładce - tak, to jest dobre, chociaż... Czasami Keery zdaje się tylko brodzić po powierzchni, mimo że chciałby zanurkować. Jakby coś trzymało go za fraki.

trwa ładowanie posta...

"The Crux": wizje i inspiracje

Największą zaletą i jednocześnie wadą tej płyty jest to, jaka jest... dziwna. Niby oderwana od rzeczywistości - na taką przynajmniej stara się pozować, wykorzystując duże ilości syntezatorów, dziecięcy chór w "Back On You", mocne modulacje wokalu. Z drugiej strony usłyszymy w niej też sporo zabiegów i luźnych inspiracji znanych stąd i zewsząd. Wyliczanki, odliczanki, monologi. Właściwie jakikolwiek utwór włączymy, mamy święte prawo skądś go kojarzyć.

Inspiracje Keery'ego są wyczuwalne i wyraźne: amerykańskie The Strokes i Julian Casablancas (zadziorne, choć boleśnie ugrzecznione "Delete Ya"), brytyjski, elegancki sznyt zapożyczony od Beatlesów, czy może bardziej precyzyjnie, Paula McCartneya w "Charlie's Garden". Nie brakuje też ukłonu w stronę w kierunku fundamentalnych twórców psychodelii: Talking Heads czy MGMT, bywa, że usłyszymy też podobieństwo do 1975, tak brzmieniowo, jak i tekstowo ("Egg" i "Basic Being Basic").

Bez dwóch zdań to wybuchowa mieszkanka jak z "Laboratorium Dextera", jednakże sam Djo odrobinę... niknie pod naporem tych wzorów, jakby sam nie do końca potrafił odnaleźć się w rzeczywistości, w której jest głównym bohaterem rozdartym na trzy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Djo - Egg (Official Visualizer)

Djo: "Widziałem już ten film, słyszałem już tę piosenkę"

Tak nawiązując do głównego singla, czyli "Basic Being Basic", "The Crux" do przeciętnych albumów zdecydowanie nie zależy. Jest na to po prostu "zbyt", co w gruncie rzeczy jest przewrotne, może nawet odrobinę aroganckie - nietrafianie do normików.

To rodzi solidne podłoże pod love-hate relationship, bo z jednej strony buja (nie, nie zamierzam odbierać tego Djo), z drugiej strony użyte rekwizyty są już tak paskudnie powycierane... "Zrób zdjęcie swojego talerza, gust filmowy - Tarantino". C'mon, zostawmy już tego biednego Quentina w spokoju - w gruncie rzeczy i tak doskonale wiemy, że ci jego "fani" o których mowa oglądali w najlepszym przypadku "Pulp Fiction", "Django" i może "Kill Billa".

Gdzieś między tekstami, które mogłyby powstać na kolanie, przewijają się jednak też urokliwe, bardzo plastyczne wersy. Na przykład "Lonesome Is A State of Mind", które otwiera album jest właśnie takie - troszkę rutynowe, znajome, bezpieczne. Jeżdżenie pociągiem będzie rezonować z młodymi ludźmi (tutaj, w Polsce, chwała studenckim zniżkom), a słuchanie muzyki i "hangin' with yourself" to dosłownie forma relaksu, do której trzeba... dorosnąć.

Djo bardzo mocno próbuje dostrzegać więcej, lecz "The Crux" przestrzeliwuje się w swoich aspiracjach. Joe Keery chce być jak Jarvis Cocker czy Phoebe Bridgers (celowo ta dwójka z zupełnie innej parafii), lecz utknął - może lirycznie, może już na poziomie wysnuwania wniosków. Ostatecznie jednak to miły album: miło się go słucha, miło się z nim obcuje, miło wtapia się w tło z puszczoną pralką, głośnymi rozmowami znajomych czy szumiącym ekspresem do kawy. I w pociągu - nie zapominajmy o słuchaniu go w pociągu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Djo - Basic Being Basic (Official Lyric Video)

Djo wystąpi w Warszawie już 18 czerwca 2025 roku w klubie Progresja. Organizatorem koncertu jest FKP Scorpio. Bilety są dostępne na stronie wydarzenia.

x
x (materiały prasowe)
Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 1
  • emoji ogień - liczba głosów: 0
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 0