Amerykanie oszaleli. Monetyzują zamach na Donalda Trumpa

Wiec Donalda Trumpa, który odbył się w sobotę 13 lipca 2024 r., przejdzie do historii, lecz nie ze względu na liczbę zwolenników byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych zgromadzonych na posiedzeniu. Zapamiętana zostanie strzelanina, podczas której Trump został raniony w ucho. W zamachu zginęły dwie osoby: mężczyzna z tłumu oraz napastnik. Dwie inne zostały ciężko ranne. Fani Trumpa wykorzystują sytuację, aby rozkręcić nowy biznes.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Fani Donalda Trumpa nie próżnują. Zwolennicy byłego prezydenta USA i aktualnegoo kandydata Republikanów wykorzystali okazję do jeszcze większego wspierania go w drodze ku ponownemu zwycięstwu. W tym celu stworzyli koszulki ze zdjęciem z zamachu z podpisem "Nigdy nie przestanę walczyć o Amerykę" oraz "Strzelanie sprawia, że jestem silniejszy". Ubrania cieszą się ogromną popularnością wśród fanów Trumpa. Czy monetyzowanie tragedii jest moralne? Wątpliwe.

Choć kula raniła Donalda Trumpa w ucho, były prezydent nie odniósł większych szkód. Śmierć poniósł natomiast Corey Comperatore. Mężczyzna stał się żywą tarczą - rzucił wszystko, aby ochronić rodzinę. Jego córka, Allyson Comperatore, napisała na Facebooku: "Wczoraj czas się zatrzymał. A kiedy znów ruszył, moja rodzina i ja zaczęliśmy żyć w prawdziwym koszmarze. To, co miało być ekscytującym dniem, na który wszyscy czekaliśmy (SZCZEGÓLNIE mój tata), zmieniło się w najbardziej traumatyczne doświadczenia, jakie można sobie wyobrazić. Wiem, że media będą relacjonować to wydarzenie. I postaram się nie śledzić wszystkiego, zwłaszcza że już to widziałam i przeżyłam na żywo. Ale chcę, aby wszyscy wiedzieli to, czego media nie pokażą i nie powiedzą o nim".

"Był najlepszym tatą, jakiego dziewczyna mogłaby sobie wymarzyć. [...] Zawsze odbierał telefon, robił wszystko, co było trzeba, a jeśli nie wiedział jak, to znajdował sposób. Potrafił rozmawiać i zaprzyjaźniać się z każdym, co robił przez cały dzień wczoraj i uwielbiał to. Był człowiekiem Boga, gorąco kochał Jezusa i troszczył się o nasz Kościół oraz jego członków jak o rodzinę. Media nie powiedzą, że zginął jako prawdziwy superbohater. Nie powiedzą, jak szybko rzucił moją mamę i mnie na ziemię. Nie powiedzą, że osłonił moje ciało przed kulą, która zmierzała w naszą stronę" - napisała dziewczyna w emocjonalnym pożegnaniu.

Allyson zakończyła post wyznaniem bezpośrednio do ojca: "Tato, kocham cię tak bardzo, że brakuje słów, aby wyrazić, jak głęboka jest ta miłość. Wiem, że rozkręcisz niezłe zamieszanie w niebie. Wiem, że Bóg jest dumny z człowieka, który wczoraj przyszedł do Jego bram".