Stanisław Derehajło wystartuje do Sejmu z listy Konfederacji

"Panie Areczku, pan na mnie zagłosuje". Polityka "dla beki" w wykonaniu Konfederacji [OPINIA]

Źródło zdjęć: © canva
Marta Grzeszczuk,
29.08.2023 17:45

Kandydatura Stanisława Derehajło jest kumulacją "memicznej" kampanii wyborczej Konfederacji. Kogo przekonuje do siebie to ugrupowanie?

Popularność Konfederacji, zwłaszcza wśród młodych osób, może wydawać się zagadkowa z pozycji racjonalnego obserwatora. W komentarzach raczej pomijany lub bagatelizowany jest wątek głosowania na to ugrupowanie "dla beki". Czyli dla żartu. To przecież niemożliwe, żeby wiele osób podejmowało w ten sposób decyzje rzutujące na to, w jakim miejscu żyją, prawda?

Głosowanie na Konfederację dla beki może być powszechniejsze, niżby się wydawało.
Głosowanie na Konfederację dla beki może być powszechniejsze, niżby się wydawało. (@X)

O tym, że młodzi wyborcy mają o polityce jak najgorsze zdanie, pisaliśmy szerzej tutaj. To, że politycy w Polsce zajmują się głównie swoimi emocjami i próbami wzbudzania ich wśród wyborców, może budzić zmęczenie i frustrację. Młodzi wyborcy nie czują się traktowani poważnie, nie mają poczucia, że ktoś faktycznie jest zainteresowany ich przyszłością i bolączkami. W tym kontekście głosowanie "dla beki" może być bardziej zrozumiałą reakcją na frustrację.

Stanisław Derehajło na liście Konfederacji do Sejmu

trwa ładowanie posta...

"Memiczny charakter" kampanii Konfederacji jest wykorzystaniem tej wiedzy o własnych wyborcach. Jego zwieńczeniem jest ogłoszone właśnie miejsce na liście wyborczej na Podlasiu dla Stanisława Derehajło, mimowolnego bohatera memów o panu Areczku i zarządzie. Derehajło jest byłym samorządowcem i wiceprezesem Porozumienia.

Na czyje głosy liczy Konfederacja?

trwa ładowanie posta...

Oczywiście politycy Konfederacji, nie startują w wyborach "dla beki", tylko dla własnych, partykularnych interesów. To, że nie są specjalnie zainteresowani innymi aspektami rządzenia i nie przywiązują wagi do tego, czy zgłaszane przez nich postulaty wyborcze mają jakikolwiek sens i szansę realizacji, dawno już wyartykułował Janusz Korwin-Mikke w nagraniu, w którym otwartym tekstem mówi o zbieraniu elektoratu "idiotów".

Mogłoby się wydawać, że "bekowi" wyborcy Konfederacji nie zdają sobie sprawy, że politycy tego ugrupowania śmieją się z nich, nie z nimi. To chyba jednak nie do końca prawda. Żyjemy w kraju o dramatycznie niskim poziomie zaufania społecznego. "Ocwaniakowanie" kogoś, zanim samemu zostaniemy oszukani, może części osób faktycznie imponować.

trwa ładowanie posta...

To, w jakim stanie politycy Konfederacji zostawiają miejsca swoich plenerowych spotkań w trakcie kampanii wyborczej, dość poetycko obrazuje, jaki mają stosunek do wartości wspólnotowych. Liczy się to, że zebrane na nich głosy "bekowiczów" i nielicznych radykałów światopoglądowych pozwolą na wejście do parlamentu i to w wygodnym odsetku, który wykluczy możliwość rozliczania z nierealnych postulatów.

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 0
  • emoji ogień - liczba głosów: 2
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 3
  • emoji kupka - liczba głosów: 0