Kraków na weekend. Jak na wycieczce poczuć się jak lokals i main character w jednym?

Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne autora
26.04.2024 14:59
Płatna współpraca z Hotelem MEININGER

Kraków to miasto, które ma w sobie wiele uroku, dlatego nic dziwnego, że jest bezpośrednim celem city breaków. Przyjedziesz tam raz i już zawsze będziesz wracać.

Można narzekać na polską kolej i memiczne już opóźnienia, ale prawda jest taka, że dostępność pociągów rozpowszechniła budżetowe tripy za miasto. Niejednokrotnie szybciej niż autem, taniej, bardziej ekologicznie. Jeśli ktoś wciąż ma zniżkę uczniowską czy studencką, to już w ogóle bajlando. Same plusy, zero minusów, nie zostaje już nic innego, jak tylko wozić się i eksplorować Polskę. Bo tu zdecydowanie jest co robić.

trwa ładowanie posta...

Ostatni weekend spędziłam w Krakowie. W mieście królów nie byłam od dawna, ale lubię tam wracać. Tym razem chciałam poczuć się jak prawdziwa turystka: hotel i sztandarowe atrakcje Krakowa. Zatrzymałam się w hotelu MEININGER, który jest położony praktycznie w samym centrum miasta. Dwadzieścia minut spacerkiem od dworca, na Stary Rynek jeszcze bliżej. Pogoda dopisała znakomicie, więc mogłam cieszyć się w pełni drogą przez planty, czyli najbardziej znany park w Krakowie.

(Archiwum prywatne autora)
(Archiwum prywatne autora)

Gubienie się w urokliwych uliczkach bez nawigacji to najlepsze, co można zrobić na wycieczce, żeby poczuć się jak lokals, więc plątałam się po odnogach Starego Miasta. Krążyłam i chłonęłam klimat: Szewska, Sienna, Świętego Jana, Bracka. Dla dopełnienia vibe’u na słuchawkach oczywiście Kora, Grzegorz Turnau lub (mniej dziadersko) Patrick the Pan. "Nie chcę psa" w Krakowie brzmi jakoś inaczej, jeszcze bardziej autentycznie. Później obowiązkowo wycieczka tropem Józefa Mehhofera i Stanisława Wyspiańskiego (kto zabroni przejechać się do Bronowic?), a na koniec obowiązkowo jedyny w swoim rodzaju Kazimierz i czekanie w kolejce do knajpki przez 30 minut - skoro ludzie stoją, chyba warto? [Tak, zdecydowanie warto].

(Archiwum prywatne autora)

Wieczorem atrakcje zorganizowałam sobie w hotelu. Virgin drink przy barze, a później partyjka bilarda i piłkarzyków w game roomie. Seans jak w kinie? Nie ma problemu: gigantyczny ekran i miękkie poduchy znakomicie będą imitować to doświadczenie. Ja jednak postawiłam na prywatny koncert Taylor Swift w moim pokoju. W międzyczasie mój comfort meal: zupka chińska w całodobowej otwartej kuchni. Następnym nocnym fast foodem będą już ikoniczne krakowskie zapiekanki albo viralowa kanapka z serem raclette (pachnie jak stopy, więc tylko dla odważnych).

(Archiwum prywatne autora)

Następny dzień jest bardzo intensywny: wycieczka do Wieliczki czy nad Morskie Oko? Wszędzie jest blisko, ale ostatecznie wspinam się na Kopiec Kraka, skąd rozpościera się widok na miasto - idealne miejsce na piknik. Można wybrać się też na Kopiec Kościuszki, ale uwaga - znajduje się tam muzeum, więc wejście jest płatne. Sił dodało mi śniadanie (tosty czy croissanty? Trudno się zdecydować) i fakt, że nie musiałam bujać się na górę z plecakiem i walizką. Bagaże zostawiłam w hotelu: nie trzeba martwić się wymeldowaniem, ponieważ są tam skrytki, o czym poinformowali mnie przemili pracownicy recepcji.

(Archiwum prywatne autora)

Mój wyjazd do Krakowa był "chodzony" - ponad 20 tys. kroków dziennie. MEININGER zapewnił mi komfort, jakiego potrzebowałam, a z racji, że mają lokalizację w całej Europie, już planuję kolejne tripy. Romantyczny wyjazd i double room? Jasne. Budżetowe spanko w kilkuosobowym pokoju? Nie ma problemu.

Berlin, Amsterdam, Wiedeń czy Rzym? Mnie najbardziej kusi Marsylia…

Płatna współpraca z Hotelem MEININGER
Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 11
  • emoji ogień - liczba głosów: 2
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 2
  • emoji smutek - liczba głosów: 4
  • emoji złość - liczba głosów: 3
  • emoji kupka - liczba głosów: 11