Żyrafa z The Last of Us jest prawdziwa. Wiadomo, jak ma na imię

Dziewiąty odcinek The Last of Us dostarczył widzom pełną akcji, łamiącą serca jazdę z dreszczykiem emocji. Jeśli do tej pory nie widzieliście finału pierwszego sezonu, z wiadomych przyczyn już teraz ostrzegamy przed spoilerami. Joel odpalił się jak nigdy wcześniej, zdejmując świetliki jednego po drugim, by ocalić swoją przybraną córkę.

Jednak jeszcze przed rozpoczęciem szarży rodem z gry w dziewiątym odcinku pojawił się wyjątkowo uroczy element w postaci żyrafy. A dobra wiadomość jest taka, że twórcy serialu nie zdecydowali się na użycie CGI, a zwierzę jest prawdziwe i nazywa się Nabo.

W drodze do szpitala świetlików, Joel i Ellie natrafili na jedno wspaniałe stworzenie. Na ekranie widzimy, jak Ellie głaszcze i karmi olbrzymią żyrafę, a Joel przygląda się temu z serdecznym uśmiechem. To moment wyjęty prosto z gry, ale jest jeszcze bardziej pokrzepiający dzięki temu, że żyrafa jest prawdziwa, a aktorzy wchodzili z nią w interakcje na planie.

W dokumencie Making of The Last of Us od HBO Max ujawniono, że Pedro Pascal i Bella Ramsey naprawdę sfilmowali moment z Nabo otoczonym niebieskim ekranem, a środowisko towarzyszące tej scenie zostało dodane w postprodukcji za pomocą efektów wizualnych.

"Żyrafy są dość masywne" – mówi Ramsey w dokumencie. "To niemal duchowe doświadczenie, bycie tak blisko tak wspaniałego zwierzęcia" – dodaje aktorka.

"Kręcenie zdjęć z żyrafą Nabo jest z pewnością jednym z moich ulubionych doświadczeń" – mówi kierownik lokalizacji odcinka, Matt Palmer, dodając później, że "można stworzyć żyrafę w efektach wizualnych, ale to po prostu nie to samo".

Z finałowego odcinka pierwszego sezonu The Last of Us dowiedzieliśmy się również, dlaczego Ellie jest odporna na Cordyceps. Do tej pory była to tajemnica, której nie rozwiązała żadna z obu części gry.