Zobaczyłem zjawisko tak rzadkie jak zaćmienie Słońca – tęczę na Placu Zbawiciela

Gdyby powstała encyklopedia symboli, wokół których rozgrywa się spór światopoglądowy w Polsce, to wpis na temat tęczy na Placu Zbawiciela zajmowałby objętość kilku tysięcy znaków ze spacjami – tak samo jak wpis na temat Pomnika Ofiar Tragedii Smoleńskiej, krzyża na Krakowskim Przedmieściu czy konta na Twitterze Krystyny Pawłowicz.

Dla jednych tęcza na Zbawixie jest [była/bywa/będzie, bo trudno ustalić czas, w jakim pisać o tej rzeczy] pomnikiem na cześć równości i tolerancji. Dla innych jest to oryginalna instalacja artystyczna, która nadaje szaroburym ulicom Warszawy nieco rumieńców. Niestety, najgłośniej słychać tych, co sądzą, że tęcza jest symbolem "ideologii LGBT" i należy ją zamienić w skwierczące zgliszcza.

Po raz pierwszy tęcza w ikonicznym miejscu stolicy pojawiła się w 2012 roku. Autorką instalacji była Julita Wójcik. Tęcza – szeroka na 26 m, wysoka na 9 m – była ozdobiona tysiącami kolorowych, sztucznych kwiatów. Jej żywot był trudny, ponieważ instalacja płonęła siedem razy, ale po każdym podpaleniu tęczę odnawiano. Taka sytuacja trwała do 2015 roku, kiedy instalację zdemontowano.

Wielu Warszawiaków pamięta o tęczy na Placu Zbawiciela i marzy o tym, aby kolorowa instalacja powróciła na swoje miejsce. Wyrazem tej tęsknoty może niedawny projekt autorstwa Klub Plan B. Projekt polegał na tym, że klienci restauracji ulokowanej na Placu Zbawiciela otrzymywali ulotki z kodem QR. Po zeskanowaniu kodu ludzie mogli na swoich smartfonach odtworzyć tęczę na Zbawixie. Zobaczcie ją poniżej:

Niemałą sensację wzbudziła tęcza, która pojawiła się na Placu Zbawiciela w ostatnich dniach czerwca. Niektóre medialne nagłówki sugerowały, że instalacja powróciła do stolicy na dobre. Szok i niedowierzanie, prawda? Chciałem się przekonać, o co w tym chodzi, dlatego osobiście wybrałem się na Plac Zbawiciela, aby zobaczyć konstrukcję na własne oczy. Fotki z mojej wycieczki wrzucam poniżej:

Tęcza na Placu Zbawiciela, która wywołała sensację w Warszawie, jest elementem scenografii powstałej na potrzeby filmu "Kryptonim Polska" – kontrowersyjnej produkcji z Antonim Królikowskim w roli głównej, która opowie o miłości narodowca z lewaczką. Członkowie ekipy filmowej powiedzieli mi, że wykonana z balonów tęcza pozostanie na Placu Zbawiciela najpóźniej do jutra (tj. 30 czerwca).

Chwilowy powrót tęczy na Plac Zbawiciela stanowi dla Warszawiaków niezwykłą atrakcję. Kiedy przez plac przejeżdżają tramwaje, pasażerowie wyjmują smartfony, aby udokumentować kolorową instalację. Przechodnie i rowerzyści zatrzymują się, aby cyknąć selfiaka na tle tęczy. Ludzie są nastawieni przyjaźnie do instalacji, której z odległości pilnują policja i członkowie ekipy filmowej.

Symboliczne jest to, że – wiem jak źle to zabrzmi – na Placu Zbawiciela słychać strzały. To odgłosy pękających balonów, które nagrzewają się od promieni słonecznych. Jest w tym coś zarazem smutnego i nieprawdopodobnego, że w stolicy europejskiego państwa instalacja przedstawiająca tęczę może istnieć jedynie jako element filmowej scenografii, który i tak zresztą znika minuta po minucie.