Wojtek Sawicki dzieli się swoim życiem intymnym w ramach reklamy. Wszystko spoko, ale…

Wojtek Sawicki wraz ze swoją partnerką Agatą Tomaszewską ostatnio zachwycił nas pięknym zdjęciem i wywiadem, którego udzielił "Tygodnikowi Powszechnemu". Para odniosła się wtedy do kontrowersji wokół ich związku i planów na przyszłość.

Wojtek po raz kolejny postanowił przełamać tabu i na swoim Instagramie zamieścił zdjęcie, które miałoby normalizować publiczne rozmawianie o seksie. Podzielił się też intymnymi informacjami o swoim życiu seksualnym. Jego posty są sponsorowane przez markę Durex.

W pierwszym wpisie z serii sponsorowanej przez Durex Wojtek po prostu podzielił się swoimi refleksjami dotyczącymi seksu. Zwrócił też uwagę na to, że wciąż jest to pewien temat tabu, a takie podejście "nikomu nie służy, alienuje i szkodzi".

Większe wątpliwości wzbudziło jednak kolejne zdjęcie, na którym możemy zobaczyć Wojtka, Agatę i prezerwatywy. Influencer podzielił się w nim informacją na temat swojej erekcji i życia seksualnego.

Oczywiście Wojtek Sawicki już od jakiegoś czasu normalizuje wiele spraw związanych z osobami z niepełnosprawnościami i jest to naprawdę ważne, potrzebne działanie. W końcu jest takim samym człowiekiem jak my i dobrze by było, by niektórzy to zrozumieli.

Gorzej, że post tak szeroko uświadamiający o życiu seksualnym osób z niepełnosprawnościami nie pojawił się w takiej formie wcześniej i trafił do nas w formie reklamy prezerwatyw Durex. Pewnie, to nie tak, że już wcześniej o tym nie wspominał, ale nigdzie wcześniej nie mówił o tym tak otwarcie.

Fakt, że tak ważny problem poruszany jest przy okazji kampanii reklamowej, zostawia niestety dość nieprzyjemne wrażenie. To wciąż ważny i istotny temat, fajnie, że o nim mówi, ale sposób, w jaki do tego podszedł, może budzić pewne wątpliwości.

Załóżmy, że podobną akcję zrobiłby np. Friz. Gdyby w poście też napisał o swojej erekcji i pozycjach seksualnych, zapewne nie zostałby najlepiej odebrany. W końcu to dość intymna część życia seksualnego. O ile o seksie czy prezerwatywach powinniśmy mówić otwarcie, o tyle opowiadanie o swoim intymnym życiu seksualnym publicznie w ramach reklamy jest już, przynajmniej dla mnie, pewnym naruszeniem jakichś granic.

Jasne, celebryci mogą sprzedawać swoje prywatne życie, podobną kampanię miała np. Lilmasti, ale to wciąż jest jakieś przekraczanie intymności. Oczywiście to tylko mój odbiór, ale po prostu uważam, że powinniśmy otwarcie mówić o seksie, ale raczej w bardziej merytoryczny sposób.

Normalizacja przecież nie musi wiązać się z dzieleniem się z ludźmi najbardziej intymnymi sferami swojego życia. Szczególnie jeśli robi się to wszystko w ramach reklamy. W żadnym stopniu nie chcę też ujmować Wojtkowi Sawickiemu jego zasług i całej pracy, którą wkłada w normalizację życia osób z niepełnosprawnościami. Po prostu uważam, że forma tej reklamy jest odrobinę niestosowna.