Ogromny spadek sprzedaży szpilek

W 2020 roku sprzedaż szpilek spadła o 45%. Czy to zmierzch ubioru biznesowego?

Źródło zdjęć: © Laura Chouette / Unsplash.com
Oliwier NytkoOliwier Nytko,16.04.2021 09:30

Kto w 2020 musiał kupić ubranie, które będzie pasowało w 100% do typowego korporacyjnego i biznesowego otoczenia? Czy naprawdę jesteśmy świadkami stopniowego odejścia od swoistego przymusu, który odszedł dzięki pracy zdalnej?

Nikt nie był w stanie przewidzieć pandemii. Spójrzmy na fakty: świat na wiosnę ubiegłego roku dosłownie stanął w miejscu. Wszyscy byli zmuszeni do siedzenia w domu: uczniowie przeszli na naukę zdalną, niektóre zawody pozostały przy normalnym typie pracy — jednak można z łatwością znaleźć masę, setki tysięcy osób, które musiały zrezygnować ze swoich prac w biurach czy codziennego dojeżdżania do klientów.

Praca zdalna opanowała nasz świat. Dużo osób już nie musi ciągle biegać za asapami, pić kawy z ekspresu, czy nawet nie muszą dojeżdżać codziennie do biura, męcząc się w komunikacji miejskiej w niewygodnym… o, i tutaj dochodzimy do naszego meritum sprawy.

Ogromny spadek szpilek

Jak donosi The Wall Street Journal:

Sprzedaż butów na wysokim obcasie spadła o 45% w 2020 roku, według firmy badającej rynek NPD Group, ponieważ kobiety nie miały gdzie ich nosić

Kto by się spodziewał, że podczas globalnej pandemii coś takiego mogłoby się stać? Gdy nikt nie wychodzi za bardzo z domu, sprzedaż części ubioru, która stricte jest najczęściej łączona z wyjściami i ogólnym wymogiem kultury, spadnie drastycznie. Można to przyjąć dwojako.

Z jednej strony można na tapet wziąć hipotezę, iż znajdzie się duża liczba kobiet, która po prostu nie ma w tym momencie gdzie wychodzić w szpilkach, dlatego sprzedaż spadła. Cóż, patrząc na pandemię oraz ogólne restrykcje, które są z nami od ponad roku: coś w tym jest.

Inna perspektywa może być też taka, że dla wielu kobiet to po prostu koniec z obowiązkiem dostosowywania się do wymogu, iż ubiór elegancki musi zawierać także szpilki. No i wiecie, jeżeli nie ma okazji do ich założenia, to kobiety pominą je w swojej liście zakupów.

A co z innymi?

Bo przecież to jest tekst nie tylko szpilkach, a o całym ubiorze. Teraz odrobię o garniturach. Wysnułbym taką tezę, iż garnitur też jest używany tak samo często i w podobnych okolicznościach co szpilki. Cóż, w niektórych pracach zdalnych marynarka czasem jeszcze jest obowiązkowa, jednak duża część osób nawet je zastąpiła kardiganami, czy dobrze wyglądającymi — i wygodniejszymi — swetrami. Przeniesienie, a raczej stopniowe wymieranie garnituru można było zauważyć jeszcze przed pandemią. Lecz jak donoszą niektóre źródła, sprzedaż garniturów spadła w 2020 roku drastycznie. Jedne wskazują na spadek o około 20%, inne też wskazują na ogólny spadek tego, ile społeczeństwo wydaje na garnitury.

I coś w tym jest. Po co komuś pokazywać się w garniturze, gdy jesteśmy oddzieleni od siebie kilometrami — i siedzimy w wygodnym fotelu lub na łóżku. Praca zdalna uwolniła wielu od przymusu. Szpilki są tutaj moim zdaniem świetnym przykładem. Jak jeszcze marynarka i koszula w męskim stroju czasem musi zostać założona — bo rozmawiamy z ważnym klientem, bo inne powody, tak nikt podczas rozmowy na Zoomie czy Teamsach nie patrzy nam na nogi.

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 0
  • emoji ogień - liczba głosów: 1
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 0