Szalony Reporter bezmyślnie sieje panikę. "Jesteśmy w stanie wojny z Rosją"
15 listopada na terenie wsi Przewodów spadł pocisk produkcji rosyjskiej. Zanim do sprawy ustosunkowały się polskie władze, głos zabrali eksperci od wojskowości i geopolityki z Uniwersytetu Chłopskiego Rozumu. Najgłębiej w czarną studnię absurdu zszedł Szalony Reporter. Influencer ogłosił, że Polska jest w stanie wojny z Rosją.
Od lutego Ukraina broni się przed inwazją Rosji. Za wschodnią granicą Polski giną tysiące niewinnych osób. Myśli o bezpieczeństwie naszym i naszych bliskich wydają się więc naturalne. Nie ma jednak powodów, aby wpadać w panikę, której skutki mogą być katastrofalne. Szczególnie w związku z sytuacją, która miała miejsce we wsi Przewodów.
Podobne
- Szalony Reporter lansuje się na wojnie? Zdjęcie na tle zgliszcz to gruba przesada
- Szalony Reporter chwali się fotkami z pogrzebu. Hipokryta roku?
- Friz w opałach? Sarusia55 prosi Karola, by zapłacił za wykorzystanie jej utworu
- Kacper Błoński wywołał dramę z Julią Kosterą. Poszło o film na TikToku
- Polak pojechał do Lwowa. Pokazał, jak wygląda teraz życie
Jak podaje Ministerstwo Spraw Zagranicznych, 15 listopada na terenie wsi w powiecie hrubieszowskim w województwie lubelskim spadł pocisk produkcji rosyjskiej. Zginęło dwóch Polaków. W związku z tym zdarzeniem minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau wezwał ambasadora Federacji Rosyjskiej do MSZ z żądaniem niezwłocznego przekazania szczegółowych wyjaśnień.
Rakiety spadły we wsi Przewodów. Co wiadomo z oficjalnych źródeł?
Rzecznik rządu Piotr Muller przekazał mediom, że służby wyjaśniają sprawę. Wdrożono procedury przewidziane w takiej sytuacji, czyli zwiększenie gotowości bojowej niektórych jednostek wojskowych i służb. Rząd weryfikuje, czy można uruchomić procedury wynikające z art. 4 Paktu Północnoatlantyckiego.
Czym jest artykuł 4. Traktatu Północnoatlantyckiego?
Jak podaje portal wiadomosci.wp.pl, artykuł 4. Traktatu Północnoatlantyckiego wskazuje, że "strony będą się wspólnie konsultowały, ilekroć - zdaniem którejkolwiek z nich - zagrożone będą: integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo którejkolwiek ze Stron". Oznacza to, że jego uruchomienie spowoduje szereg rozmów na wysokich szczeblach państw członkowskich NATO.
Dzień po zdarzeniu, 16 listopada o godz. 12 Polska Agencja Prasowa podała oświadczenie prezydenta RP Andrzeja Dudy, który powiedział, że na ten moment nie ma żadnych dowodów, że na Przewodów spadła wystrzelona przez Rosjan rakieta. - Na terytorium Polski spadła najprawdopodobniej rakieta produkcji rosyjskiej z lat 70. Nie mamy dowodów, że została wystrzelona przez Rosję. Jest wysokie prawdopodobieństwo, że była to rakieta ukraińskiej obrony - powiedział prezydent Duda.
Prezydent USA Joe Biden miał powiedzieć partnerom G7 i NATO, że wybuch rakiety we wschodniej Polsce został spowodowany przez ukraińską rakietę obrony powietrznej - podała agencja Reutera także w dniu 16 listopada, powołując się na źródło w NATO.
Wybuchy we wsi Przewodów. Szalony Reporter nakręca panikę
Wielu influencerów oblało sprawdzian na rzetelność w związku z sytuacją we wsi Przewodów. W niniejszym artykule przyjrzymy się jednemu z największych panikarzy. Wieczorem 15 listopada z przerażeniem obserwowałem profile Szalonego Reportera w mediach społecznościowych. Gdyby czerpać wiedzę wyłącznie z tego "źródła", można było odnieść wrażenie, że jeszcze chwila a do drzwi zapuka żandarm z kartą mobilizacyjną do wojska, a noc powinniśmy spędzić w piwnicy, bo zbliżają się rosysjkie bombowce.
Najpierw kilka słów o tym, kim jest Szalony Reporter. To w rzeczywistości Tomasz Matysiak, którego profile na Twitterze, TikToku, YouTubie i Instagramie cieszą się dużą popularnością. Mężczyzna zasłynął popisami we freak-fightowej federacji Fame MMA. Matysiak jeździ z pomocą humanitarną do Ukrainy, skąd nagrywa relacje. Pewnego razu sfotografował się w szerokim uśmiechu na tle spalonego budynku, po czym posypały się wobec niego zarzuty, że lansuje się na wojnie.
Matysiak być może uznał, że wyjazdy do Ukrainy czynią go osobę kompetentną do wypowiadania się na temat rakiet spadających we wsi Przewodów. Wieczorem 15 listopada influencer wypluł serię wpisów na Twitterze o następującej treści:
- "Z lotniska pod Tomaszowem Lubelskim poderwano samoloty wojskowe. #Ukraina #wojna"
- "2 rakiety spadły na terytorium Polski, w okolicach Hrubieszowa, 2 osoby nie żyją. Nie dość, ze zaatakowani terytorium naszego kraju, to zginęło 2 naszych rodaków. Co teraz? #Ukraina #wojna"
- "Rozmawialiśmy ze znajomą - oficerem Wojska Polskiego, została wezwana w trybie natychmiastowym do stawienia się do jednostki. #Ukraina #wojnanaukrainie"
- "Dzwonił żołnierz obrony terytorialnej z Ukrainy z którym mamy kontakt i do którego jeździmy, czy wszystko ok, ponieważ dostał info ze rosja zaatakowała Polskę #WojnaWUkrainie"
Kiedy użytkownicy Twittera nakazali Szalonemu Reporterowi zamilknąć, bo - zamiast podawać informacje z oficjalnych źródeł - sieje panikę, ten odpowiedział: "Ja nie panikuję, ani nie działam w niczyim interesie, posiadam jakieś info, i je przekazuje. Byliśmy na miejscu, mamy znajomych, wielu z Was napisało i to przekazuję dalej. Czy to błąd, czy nie chcecie wiedzieć, czy następnym razem nie przekazywać? Wszystko się potwierdziło."
Matysiak nakręcał panikę tam, gdzie mógł to robić. Na Instagramie ogłosił, że "atak na terytorium innego kraju oznacza wypowiedzenie wojny. Chyba jesteśmy w stanie wojny z Rosją". Poniższy screen z profilu Szalonego Reportera zdobył duży rozgłos w mediach społecznościowych jako przykład jak nie informować o kryzysie we wsi Przewodów.
Matysiak nie byłby sobą, gdyby o "sensacyjnych" wieściach nie wypowiedział się na TikToku. - Dzwoniliśmy do znajomej wojskowej w randze oficera. Zostali natychmiast wezwani do koszar, a miała dzisiaj wolne. Teraz dzwonił do nas wojskowy z Ukrainy i powiedział, że dzwonił do niego kolega z Niemiec, mówiąc mu, że Rosja napadła na Polskę. I to są fakty. Ja przekazuję dalej to, co jest naprawdę - powiedział do fanów na TikToku. Po 15 godzinach od publikacji film zdobył milion wyświetleń.
Jaka lekcja wynika z opisanego przypadku? W sytuacjach kryzysowych należy sięgać po informacje z agencji prasowych, a najlepiej czekać na komunikaty rządu. Influencerzy nie są osobami kompetentnymi od tematów związanych z wojną. Influencerzy znają się jedynie na robieniu zasięgów w internecie. A powielanie fake newsów może mieć tragiczne konsekwencje.
Popularne
- Rozwój PSZOK-ów dzięki funduszom unijnym
- Poznaj Polskę na dwóch kołach
- Liam Payne wiecznie żywy. Znów usłyszymy jego głos
- Marcin Dubiel próbuje wrócić do internetu. Kolejny epic fail
- Kamil z Ameryki w akcji. Koszulki #freebudda wspierają Strefę 77
- Wojtek Gola na streamie u Jelly Frucika. Było piekielnie gorąco
- Młodzi na rynku pracy w Unii Europejskiej
- Rok po wybuchu Pandora Gate. Co dalej z ekstradycją Stuu?
- Fundusze unijne a problemy szkół