Polak pokazał, jak wygląda Lwów

Polak pojechał do Lwowa. Pokazał, jak wygląda teraz życie

Źródło zdjęć: © innastronaswiata / TikTok
Jakub TyszkowskiJakub Tyszkowski,15.06.2024 15:15

Ukraina od ponad dwóch lat odpiera rosyjską agresję. Pogrążone w wojnie państwo odwiedził podróżniczy influencer Patryk Suracki, znany jako "inna strona świata". We Lwowie porozmawiał z mieszkanką miasta o tym, jak wygląda codzienne życie w czasie konfliktu zbrojnego.

Patryk Suracki przemierza świat, dzieląc się wrażeniami w mediach społecznościowych. Na Instagramie obserwuje go ponad 20 tys. osób, a na TikToku 280 tys. Po powrocie z Krety wybrał dość ryzykowny kierunek, jakim jest Ukraina.

W związku z rosyjską agresją Ministerstwo Spraw Zagranicznych zdecydowanie odradza wszelkie podróże do Ukrainy. "Obywatele polscy, którzy przebywają na Ukrainie, powinni natychmiast opuścić jej terytorium" - czytamy na stronie ministerstwa.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Uciekł z nieistniejącego kraju. Teraz jest fanem Polski! "Rosja to inny świat" [Roman FanPolszy]

Jak wygląda Lwów podczas wojny?

Patryk za cel swojej podróży wybrał Lwów. Żeby dostać się na miejsce, pojechał pociągiem do Przemyśla, a następnie do Lwowa. Na miejscu spotkał się z Iriną, mieszkanką Ukrainy, która opowiedziała o sytuacji, w jakiej znajduje się jej ojczyzna.

Polski podróżnik powiedział, że w środku nocy obudził go alarm rakietowy: - Usłyszałem alarm o 3.30, że było zagrożenie rakietami z Rosji. Od tamtej pory nie spałem - przyznał Patryk. Następnie zapytał przewodniczki, czy reaguje na ostrzeżenia przed rakietami.

Ukrainka odparła, że chociaż wojna trwa długo, ona i jej rodzina starają się reagować na alarmy. Działają zgodnie z "zasadą dwóch ścian". Oznacza to, że jeśli w pobliżu nie ma schronu, należy się ukryć pomiędzy dwiema ścianami.

- Ty tylko słyszałeś alarmy - powiedziała Irina do polskiego podróżnika. - A ja widziałam rakiety, które wybuchły niedaleko od domu.

Polak odwiedził Ukrainę podczas wojny

Patryk i jego ukraińska przewodniczka spacerowali po centrum Lwowa, gdzie razem z nimi przechadzało się wielu ludzi, a knajpy i restauracje normalnie działały. Irina wyjaśniła, że przez osiem lat mieszkała w Polsce, gdzie dobrze nauczyła się języka polskiego. Kiedy wybuchła wojna, kobieta wróciła do swojej ojczyzny. - Nie poukładało się w życiu miłosnym - odparła na pytanie o powód, dlaczego wybrała Ukrainę.

- Chodzimy sobie po samym centrum Lwowa. Gdyby nie fakt, że ja wiem, że tu jest wojna. Gdyby nie fakt, że o 23 jest godzina policyjna, która w weekendy jest niekoniecznie przestrzegana. Gdyby nie to, że dzisiaj w nocy miałem do czynienia z alarmem, to nie powiedziałbym, że tutaj jest wojna. Ludzie czasami w nią powątpiewają - powiedział Patryk.

- To jest kwestia psychologii - odparła Irina. - Gdybyś zobaczył Lwów na początku wojny, ulice były puste. Obecnie na drogach do miasta sprawdzają, kim jesteś, skąd pochodzisz, gdzie byłeś. Może w Rosji? Może jesteś agentem rosyjskim?

trwa ładowanie posta...

Lwów a wojna

Patryk zapytał przewodniczki, czy Ukraińcy zdążyli się przyzwyczaić do wojny. Kobieta odpowiedziała, że nie ma osoby, której konflikt z Rosją spowszedniał.

- Ludzie po prostu chcą żyć i korzystać z życia. Nigdy nie wiesz, kiedy będzie ostatnia noc i ostatni dzień. To dlaczego wyjść dzisiaj na kawę, lampkę wina. Na tamten świat niczego nie zabierzesz ze sobą. Dlaczego ja mam siedzieć i się bać, jak ja mogę dziś z tobą wyjść i porozmawiać i być nieco szczęśliwszą? - podsumowała Ukrainka.

Irina powiedziała również, jak wygląda pobór do wojska: - Zabierają bez względu, czy ty jesteś z miasta, czy z mniejszej miejscowości, czy z wioski, czy masz wykształcenie, czy nie masz - powiedziała.

trwa ładowanie posta...
Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 17
  • emoji ogień - liczba głosów: 2
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 17
  • emoji smutek - liczba głosów: 13
  • emoji złość - liczba głosów: 8
  • emoji kupka - liczba głosów: 104