Ralph Kaminski obejrzał obrady Sejmu. Wyciągnął zaskakujące wnioski

Polityka wraca do łask? Coraz więcej osób interesuje się tym, co się dzieje w państwie? Młodzi ludzie są zaangażowani? Tak - to wszystko widać zarówno po rekordowej frekwencji na wyborach parlamentarnych 15 października, jak i po wynikach, które osiąga kanał Sejmu na YouTubie.

W listopadzie oficjalny kanał Sejmu RP przekroczył próg 100 tys. subskrypcji, co upoważnia do odebrania nagrody - srebrnego przycisku. Stan followersów sejmowego kanału na 13 grudnia to 601 tys. subskrybentów. Przyrosty są kolosalne, spore są też kwoty, które kanał mógłby zarabiać, gdyby miał włączoną monetyzację. Transmisje poszczególnych posiedzeń naprawdę przyciągają tłumy Polaków.

Czy ktoś pamięta, żeby kiedykolwiek exposé premiera Polacy oglądali w kinie? Nie? Nic dziwnego, bo taka sytuacja miała miejsce po raz pierwszy podczas upadku rządu PiS. Czy to pierwszy sygnał, że polityka stała się również rozrywką?

Awantury na mównicy, wyciszanie mikrofonu, buczenie, riposty wszechpotężnego Szymona Hołowni - w internecie mówi się o nowej erze patostreamów, żartobliwie porównując sytuację w Sejmie do transmisji twórców pokroju Daniela Magicala.

Oglądanie polityki zrobiło się nie tylko interesujące, ale również modne. X kadencję Sejmu nieoficjalnie nazywa się "Sejmem", sezonem X, nawiązując do kolejnych serii popularnych serialów.

Porównanie do telewizji bardzo spodobało się piosenkarzowi Ralphowi Kaminskiemu. Artysta znany z "Balu u Rafała" napisał na X (Twitterze), że nowe programy w TV są absolutnie niepotrzebne, ponieważ mamy posiedzenia Sejmu na żywo.

Trudno wyczuć, czy wyraził tym aprobatę, dezaprobatę czy rozbawienie, za to jego fani przyklasnęli mu tak czy inaczej.