"Prince Charming" - takich obrazów homoseksualności potrzebujemy. W końcu rozrywka na poziomie
"Prince Charming" przyjemnie zaskakuje. Tak, to wciąż program rozrywkowy o randkujących gejach, ale jest na naprawdę dobrym poziomie. Choć mam drobne "ale"…
Przyznam, że po "40 kontra 20" miałam trochę traumę i zwątpiłam w to, że jakikolwiek program randkowy, poza falami cringu, w ogóle w jakikolwiek sposób może mi dostarczyć "dobrej rozrywki na poziomie". W końcu o to, w tych wszystkich reality-show chodzi, nie?
Podobne
- "Emily w Paryżu" w drugim sezonie stawia na inkluzywność i kontrowersje [SZOK]
- Listy zamiast Tindera i zamek zamiast plaży. Ktoś ma ochotę na randki w stylu "Bridgertonów"?
- Andrzej Seweryn w podwójnej roli w nowym serialu Netflixa. Nie, to nie "facet przebrany za babę"
- "Emily w Paryżu" sezon 2 – miało być inkluzywnie i bez stereotypów, a jest jak było [RECENZJA]
- To serial, dla którego jeszcze warto jest mieć Netflixa - musicie zobaczyć czwarty sezon "Atypowego"
Do gejowskiego programu randkowego w TVN-ie podchodziłam więc dość ostrożnie. W końcu temat jak na nasze społeczeństwo dość kontrowersyjny, do tego twórcy mogliby się tu łatwo pośliznąć na stereotypach, więc nie nastawiałam się na nic dobrego. "Prince Charming" jednak bardzo pozytywnie mnie zaskoczył.
Co to za program?
Najpierw może dwa słowa o samym pomyśle na "Prince Charming". Do Hiszpanii trafia trzynastu gejów, którzy przez cały program będą walczyli o względu "księcia". Oczywiście ostatecznie któryś z tych 13 chłopaków okaże się miłością jego życia. Co ja wam będę tłumaczyła, wiecie na czym opierają się tego typu programy.
Bez stereotypów, za to z elementami uświadamiającymi
W pierwszym odcinku poznajemy uczestników. I tu pierwsze zaskoczenie - w "Prince Charming" nie ma jednego, stereotypowego "geja". Wiecie, takiego "najlepszego przyjaciela każdej kobiety", który zna się na kosmetykach, chodzi na siłkę i kocha ploteczki. Nie, żeby w takim typie charakteru, było coś złego. Po prostu różne programy w telewizji przyzwyczaiły nas trochę do takiego spłaszczonego obrazu osób homoseksualnych.
Tutaj na szczęście twórcom udało się tego uniknąć. Co więcej, już w pierwszym odcinku dostajemy na ten temat "lekcję". Poważnie, okazuje się, że rozrywkowy program może nie tylko "bawić", ale i w pewien sposób edukować i otwierać odbiorców.
Między dwoma uczestnikami dochodzi w pewnym momencie do dość ostrej wymiany zdań na temat "bycia zniewieściałym gejem". Sprawę później wyjaśnia prowadząca show - Aggie Lal i, to muszę jej przyznać, wychodzi jej to świetnie.
Jest bardzo empatyczna, a sposób w jaki rozmawia z jednym z uczestników, jej świadomość i wiedza w tym temacie, jest naprawdę warta odnotowania. Żeby jednak nie było, że jest tak idealnie, to serio mogłaby sobie darować ten "amerykański" akcent. Nikt nie szuka drugiej Dżoany Krupy, a przez te angielskie wstawki początek programu wypada dość żenująco i tanio.
W końcu rozmowy o czymś
Wracając jednak do programu - w ogóle fascynujące jest to, że oprócz typowych rozmów o tym, jaki to "książę" nie jest piękny, uczestnicy faktycznie dyskutują o ważnych sprawach. Pojawiają się wątki coming outów czy posiadania dzieci, toczą się rozmowy na temat słowa "pedał", dostajemy nawet lekcje o różnicy między homoseksualizmem a homoseksualnością.
Jasne, są też naprawdę zabawne i typowo rozrywkowe momenty - sama byłam zaskoczona tym, jak często program sprawiał, że się śmiałam. Serio. Czasem wynikało to z rozmów między chłopakami czy w ogóle ich sposobu bycia. Czasem z bardzo pompatycznego montażu - przygotujcie się na odrobinę żenady podczas ceremonii krawatów (wtedy Jacek, nasz książę, stwierdza, który pan już nie skradnie jego serca).
Jasne, twórcy niekiedy przesadzali - chociażby akcja z kuchenką indukcyjną, była moim zdaniem niepotrzebna i stworzona tylko po to, by właśnie jakoś powielić stereotyp "nieradzącego sobie z życiem geja". Na szczęście to są w zasadzie tylko takie drobne akcenty. A przynajmniej w tych pierwszych odcinkach nie zauważyłam niczego, do czego można by było się pod tym względem tak poważnie przyczepić.
Rozrywka na dobrym, odświeżającym poziomie
Tak że spokojnie, nie bójcie się, to wciąż jest program rozrywkowy, tylko trochę podkręcony… wiedzą. W każdym razie na razie mogę pogratulować twórcom podejścia do osób LGBTQ+, homoseksualności i chyba przede wszystkim - doboru uczestników, bo niektórzy z nich są naprawdę… intrygujący.
Jednym z największych minusów programu jest fakt, że można go zobaczyć tylko w Playerze. Niby fajnie, że stacja się nie bała i zaryzykowała, ale szkoda, że nie starczyło im odwagi na to, by pokazać "Prince Charming" w prime-time, bo to naprawdę dobry, odświeżający program rozrywkowy, na dużo lepszym poziomie niż "40 kontra 20" czy "Hotel Paradise".
Wiadomo, "Prince Charming" jest w jakimś sensie sztampowy program randkowy - książę oczywiście jest "idealny", już na początku dostajemy trochę "dramy" z niczego - ale wciąż wszystko wypada tu naprawdę dobrze i prawie w ogóle nieżenująco. Polecam, jeśli po ciężkim dniu nie chce wam się oglądać niczego bardzo angażującego.
Popularne
- Bracia Menendez wyjdą na wolność? Córka Erika przerywa milczenie
- Oddany fandom Julii Żugaj. Na czym polega fenomen dziewczyny?
- Nastoletnia Julia popełniła samobójstwo. Jej oprawczyni nagrała "przeprosiny"
- Wege knajpa w Gdańsku serwuje "stek" z drukarki 3D. W menu mają też inne "mięsa"
- Wódka w saszetkach już w polskich sklepach. Zdjęcie obiegło sieć
- Beyoncé i Jay-Z tracą obserwatorów. Ludzie wierzą w teorie spiskowe
- Budda oburzony zachowaniem dziecka. "To przegięcie pały"
- Upadek Człowieka Lodu? Wim Hof latami skrywał tajemnicę
- Zatrzymanie P. Diddy'ego. Co łączy rapera z Justinem Bieberem?