"Za mało Taco w Taco", czyli słuchamy nowego Hemingwaya [RECENZJA]
Jak zwykle niespodziewanie. Taco Hemingway przyzwyczaił nas już do tego, że jego utwory pojawiają się nagle i zazwyczaj zaskakują. Tym razem nie było inaczej. Chyba.
Jakiś czas temu zasłuchiwaliśmy się w Polskim Tangu. Utworze, który do tej pory, po przesłuchaniu całej płyty, jest chyba jednym z moich ulubionych. Nic dziwnego, sam Taco mówił, że dość długo pracował nad tekstem i doskonalił go przez kilka miesięcy.
Podobne
- Chciał milion, jest MILIARD. Taco Hemingway z rekordem na Spotify
- Spotify ujawnia listę najchętniej streamowanych artystów. Zaskoczenie na podium?
- Sukces Taco Hemingwaya. "Pocztówka z WWA" to pierwszy polski album, który tego dokonał
- Irenka Sanah – taki sam wesoły smutek [Recenzja]
- Gdzieś pomiędzy w bardzo dobrym miejscu - recenzja płyty Darii Zawiałow „Wojny i noce”
I rzeczywiście - przesłanie, frazy, bit - wszystko jest tu na swoim miejscu. Czy reszta albumu też tak nam się spodoba?
Po wersji A miało być jak we śnie Artura Rojka, w której możemy usłyszeć też Taco, wiedziałam, że jako pierwsze muszę przesłuchać te kawałki, które Taco nagrał właśnie z Rojkiem. Przyznaję, że nie zawodzą. Lubię je za ten stary, dobry storytelling.
Artur Rojek – A miało być jak we śnie (feat. Taco Hemingway)
Istotne kwestie Taco porusza chociażby przy utworze "W.N.P.", którego tytuł pochodzi od frazy "wychowani na pornografii". Dotyka tu tematu edukacji seksualnej, a konkretnej tego, że rodzice wstydzą się/nie potrafią/nie chcą rozmawiać ze swoimi dziećmi o seksualności.
Ten brak rozmowy niestety kończy się tym, że młodzi szukają informacji w internecie, czerpiąc wzorce z pornografii. Przyznam, że moim zdaniem to jeden z lepszych (i ważniejszych) kawałków na płycie.
W filmie: są w formie najlepszej, ciągle chcą seksu i proszą najgrzeczniej// W filmie: nigdy nie dojdziesz za wcześnie, nikt nie poskarży się: "to za boleśnie!"// W filmie: nie biega nikt do apteki, bo wyjąć miał, a sobie został w najlepsze// W filmie: mężczyźnie nie znany jest sprzeciw, bo wie, że nikt mu nie grozi aresztem
Na najnowszej płycie nie rozstajemy się też z tematami politycznymi. W Influenzie Taco porównuje polityków do blogerów, którym też się trochę dostaje.
Najbardziej chyba za zabieranie głosu w dosłownie w każdej sprawie. Wymownie brzmi tu ostatnia fraza refrenu - "Ale pokaż tylko gdzie ten dyplom".
Publicystyczne tematy znajdziemy też na Panie, to Wyście!. Już sam tytuł utworu wydaje się idealnie opisywać scenę polityczną. Taco nie pomija też kościoła, któremu "dostaje się" w singlu Dwuzłotówki Dancing.
I to wszystko… w zasadzie nic odkrywczego.
Taco Hemingway - Panie, to Wyście! (prod. Pejzaż)
O tym, że kościół lubi pieniądze, kraj jest podzielony na tych i tamtych, a naszymi autorytetami stają się blogerzy i celebryci, napisano już chyba wszystko. Można byłoby powiedzieć - wow, brawo Filip, jaki Ty jesteś spostrzegawczy. Tylko że to nie do końca prawda.
To, że coś jest banalne, porusza oklepane tematy, nie oznacza od razu, że do niczego się nie nadaje. Gdyby tak podejść do sprawy, okazałoby się, że wszystko, absolutnie wszystko, zostało już powiedziane.
Nie chodzi zatem o to, jakie tematy porusza Taco na najnowszym albumie, ale w jakim stylu to robi. I moim zdaniem, bo warto zaznaczyć, że żadną fanką Szcześniaka nie jestem, Jarmark jest dobrą płytą.
Dlaczego? Bo wyraźnie mówi o tym, co się dzieje, bez zagmatwanych metafor, ale i bez uproszczeń. I mam też cichą nadzieję, że te wyśpiewane prawdy trafią tam, gdzie trafić powinny. Właśnie dlatego, że są takie nieudziwnione.
Czego mi brakuje? Głębszego wejścia w temat. Nie tylko opisu tego, jak jest, bo to przecież (chyba) każdy widzi, ale odpowiedzi na pytanie - dlaczego tak jest (chociaż, kto w zasadzie zna na nie odpowiedź?).
Brakuje mi też trochę Szcześniaka w Szcześniaku - od dłuższego czasu mam wrażenie, że Taco nie pisze już "od siebie", a opowiada czyjeś historie, nie swoje.
Jarmark zatem. Z czym Wam się to słowo kojarzy? Mnie z bazarami, zamieszaniem, tłumem ludzi i sprzedawaniem. Z tym, że nikt nikogo w zasadzie nie zauważa, wszyscy skupiają się na tym, by coś kupić, sprzedać, utargować. Z chaosem i hałasem.
Dlatego moim zdaniem tytuł albumu idealnie odpowiada temu, co na nim znajdziemy. Historie ludzi niezauważanych (tryptyk z udziałem Artura Rojka), masy, która na nic nie zwraca uwagi, krzyczących swoje racje celebrytów.
Czy to w takim razie album, który trzeba przesłuchać?
Nie, ale w zasadzie warto, chociaż ten jeden raz, od początku do końca. Może akurat któraś opowieść do Was przemówi?
A jak Wam podoba się nowy Taco?
W temacie muzyka
- BTS planuje największą w historii trasę koncertową? Polscy fani trzymają kciuki
- Czego nie robić na koncercie? Poradnik koncertowego savoire-vivre'u [VIBEZ IN LINE]
- Sombr naprawdę PRZESADZIŁ. Fani sprzedają bilety na jego koncerty
- 5 Second of Summer in emo era. "Telephone Busy" nagrali w czerwonej budce?[RECENCJA]
Popularne
- "I do pieca" zostanie zdaniem roku? Trend opanował internet
- Zaskakujący finał rozwodu. Będzie płacił alimenty na koty
- "Hailey Bieber wygląda jak trans". Influencerka króciutko z hejterami
- Horrory, które zniszczą cię w Halloween. Nie oglądaj ich sam
- "WSZYSCY JESTEŚMY KACPERCZYK", czyli powolne dojrzewanie [RECENZJA]
- Wrzuciła 7 tiktoków i stała się prawdziwym viralem. Każdy chce należeć do "Grupy 7". O co chodzi w trendzie?
- Natsu wywołała SZOK u swoich widzów. Wszystko przez "figurkę z Sycylii"
- Jak wybrać najlepsze miejsce na koncercie? Zdradzę ci sekret muzycznych freaków [VIBEZ IN LINE]
- Sfingował własną śmierć. Chciał zobaczyć, kto przyjdzie na jego pogrzeb





