Osoby niebinarne mają bajlando, bo to, "co wypada" dotyczy tylko kobiet i mężczyzn

Jako społeczeństwo funkcjonujemy w świecie pełnym zasad, norm i obowiązków. W terenie zabudowanym nie pędzimy autem 100 km/h, na pogrzeb nie ubieramy się w cekiny, zasadniczo do innych ludzi zwracamy się uprzejmie i z szacunkiem.

To, co wolno, a czego nie wolno określa prawo. To, co wypada, a czego nie wypada, określają normy. Różnego rodzaju - m.in. zwyczajowe. Które bywają aktualizowane przez, po prostu, czas. Nie ma nic zdrożnego w tym, że kobieta odsłoni kawałek łydki. Przynajmniej w kulturze europejskiej.

Każda społeczna sytuacja jest zresztą determinowana przez konkretny przypadek. W Polsce beknięcie przy stole będzie uznawane za niegrzeczne, ale jeśli siedzisz przy nim w domu z ziomeczkami i wszyscy znacie się jak łyse konie, to raczej nikt się nie obrazi, nawet jak nie przeprosisz. Taka sama sytuacja na rozmowie o pracę byłaby z kolei dość krępująca. I niespodzianka - niezależnie, czy zrobiłaby to kobieta czy mężczyzna.

Zaczęło się od tweeta @JanuszKorwin12, który napisał, że należy znormalizować mówienie kobietom o tym, czego nie wypada im robić.

Rzecz została podchwycona i w cytowanych tweetach pojawiają się odpowiedzi typu: przeklinać, zbyt swobodnie i luźno się ubierać, być grubą. Odpada też granie w brutalne gry (dla kobiety tylko simsy i "Candy Crush") i proponowanie dzielenia rachunku na pół w restauracji. I cyk, łatka gold diggerki prosto podpięta. No i oczywiście kobietom nie wypada pić piwa. Jeszcze im od tego brody wyrosną.

Z drugiej strony barykady użytkownik @KrolMadagaskaru ma parę pomysłów na to, czego nie wypada robić mężczyznom.

Mężczyzna przypudrowany przed występem przed kamerą, żeby się nie świecił - najwyraźniej not a man.

Mężczyzna płaczący ze wzruszenia na filmie - not a man.

Mężczyzna szanujący i respektujący kobiety - not a man.

Całe szczęście, że z tej wyliczanki zostały wyłączone osoby niebinarne. Im nikt nie powie, jak mają żyć.