NitroZyniak dożywotnio (?) zbanowany z YouTube. "Wielki szkodnik"

NitroZyniak, czyli Sergiusz Górski, został dobitnie przeanalizowany przez kanał "Nie wiem, ale się dowiem!", który bardzo szczegółowo i fachowo pokazał skalę toksyczności, którą influencer zalewał internet. Co dalej z NitoZyniakiem?

NitroZyniak stracił oba swoje kanały na YouTubie. Zostały one oficjalnie zbanowane z platformy, a powodem było naruszenie warunków korzystania z platformy YouTube.

Chodziło o główne konto Nitra oraz zapasowe.

Serwis spidersweb.pl otrzymał oficjalne oświadczenie od polskiego oddziału YouTube w tej sprawie. Decyzja o blokadzie, czy też zamknięciu jego kanałów, jest świadomym działaniem platformy:

"YouTube ma jasne Wytyczne dla społeczności, które określają, co jest niedozwolone na platformie. TheNitroZyniak otrzymał ostrzeżenie za przesyłanie treści, które naruszają nasze zasady dotyczące nękania. Spowodowało to zawieszenie uprawnień do publikowania. Podczas tego zawieszenia twórca próbował obejść egzekwowanie zasad i używał innego kanału do publikowania treści, w wyniku czego oba kanały zostały zamknięte" - czytamy w oświadczeniu, które otrzymał "Spiders Web".

Dziennikarze portalu "Spider Web" piszą, że zostali także telefoniczne poinformowani przez YouTube, że ban na oba konta jest permanentny.

Wychodzi na to, że najpierw Nitro dostał bana tygodniowego na swoje główne konto YouTube. Wszystko wskazuje na to, że chcąc obejść tę blokadę, wrzucił film na swoje drugie konto na YT, co było złamaniem zakazu. W efekcie dostał permanentnego bana. Tak można rozumieć tę pokręconą sytuację:

"Ogólnie to skasowali mi film z tiktokami w kwietniu (nie marcu) i dostałem flagę (blokada wrzucania filmów na 7 dni) Wrzuciłem na drugi kanał film info, że nie mogę filmów wrzucać na główny kanał, oczywiście nieświadomie łamiąc zakaz. No nie wiem, strange" - tłumaczy się Nitro na Twitterze.

Po permanentnym banie Nitro dodał kilkunastominutowe Stories, na którym komentuje całą sytuację. Opowiada, że dla niego najważniejsze jest to, "co można mieć", czyli "przeżycia i emocje". Zadeklarował też, że nie chciał sprawić, aby dostał bana:

- Nieważne, co będzie dalej. Ważne jest to, co było, więc no ja ze swojej strony spróbuję się od tego odwołać. Bo regulamin niejednoznacznie stwierdza, za co można dostać bana. Bo ja świadomie nie chciałbym się zbanować z witryny, którą najbardziej lubię. No regulamin jest niejednoznaczny i mianowicie owszem, jest użyte słowo, w którym momencie, kiedy omijasz blokadę, bo to jakby ominięcie blokady [...] mówi, że może dojść do trwałej blokady konta, czy tam wszystkich kont. Może ale nie musi - opowiadał na Stories Nitro.

W dalszej części pozdrowił hejterów i ogłosił, że…:

- To, że ja się teraz potknąłem, to nie oznacza, że za chwilę - ta chwila może trwać godzinę, a może trwać 10 lat - nie będę machać do was z Olimpu [...] Nie da się mnie zastrzelić - ogłaszał.

Odniósł się też do filmiku z kanału "Nie wiem, ale się dowiem!". Nie wiadomo, czy to z pokory, czy coś zrozumiał, ale… pochwalił materiał, który ostro go krytykował.

- Moim zdaniem ten film jest mocny. Jest bardzo mocny. Jest trafny w wielu częściach. Widziałem go cztery razy od wczoraj i za każdym razem sobie myślałam o różnych rzeczach. Dużo mi też pomógł zrozumieć ten film. Oczywiście też nie ukrywajmy, że tam sporo też jest naciągniętej manipulacji i rzeczy wyrwanych z kontekstów, ale to nie zmienia faktu, że zarys tego filmu jest prawidłowy. Był prawidłowy dzisiaj, był prawidłowy wczoraj, byłby za dwa tygodnie prawidłowy - mówi Nitro.

Wskazał też, że ktoś powinien wziąć odpowiedzialność za blokadę, a jemu samemu platforma powinna oficjalnie wskazać, za co stracił swoje kanały:

- Przede wszystkim myślę, że ktoś powinien wziąć odpowiedzialność za tę blokadę, bo to nie jest tak, że ktoś film wrzucił jak mam bana na drugim koncie i sobie ziomka banują, więc fajnie jakby ktoś wziął odpowiedzialność. Albo powiedział, że dostałem bana za to, to i to - powiedział.

Wybaczcie "wielkiego szkodnika", ale "SpidersWeb" tak nazwał Sergiusza - i zapadło mi to w pamięć. Ale cóż, internet świętuje to, że YouTube po latach (fajnie, że się teraz obudzili) zaczął coś zrobić z Nitrem:

Tutaj Tromba próbuje coś, ale to nie wychodzi za bardzo:

Wait, poczekajcie, nie wychodźcie z widłami pod mój dom, ale ja chciałbym przyznać Nitro trochę racji. YouTube powinien umotywować swoją decyzję o zbanowaniu Nitro ze swojej platformy. Tylko i wyłącznie po to, aby być bardziej transparentną platformą. Wcale nie chodzi mi o to, by Nitro wrócił na YouTube.

Platforma YouTube stała się monopolistą, jeżeli chodzi o platformę z dłuższymi filmikami influencerów. Stąd dobrze by było, aby ta platforma komunikowała się w jasny sposób z widzami i twórcami. Niech ktoś zabierze głos i oficjalnie przekaże: NitroZyniak dostał bana czasowego/permanentnego za to, to i to. Jeżeli chce wrócić, to niech zrobi to, to i niech złoży w ofierze swoje kolejne BMW… czy coś.

Zachowanie Nitra na przestrzeni lat było szkodliwe, złe i naganne. Nie powinien się znajdować na platformie. Ale zróbmy to porządnie, a nie za pomocą rozmowy telefonicznej ze "Spiders Web" czy Mają Staśko: