Nieodkryte perełki na Netflix: „Please Like Me”, czyli pochwała dziwności
Serial, który roztopi Wasze serca, potem wprawi w dobry nastrój, przy okazji wywoła kilka fal wstydu i żenady, a na koniec zapozna z transpłciowym kurczakiem. „Please Like Me” to jeden z najlepszych seriali świata i musicie go obejrzeć
Pewnie dobrze znacie ten moment: scrollowanie platformy streamingowej w poszukiwaniu czegoś wartego oglądania. Tak zazwyczaj najpierw mija pół godziny, potem godzina i ostatecznie kończy się na czymś przypadkowym i beznadziejnym, co po dziesięciu minutach chcecie tylko wyłączyć. Nie tym razem.
Podobne
- Trzeci sezon "Heartstopper". Nick Nelson działa jak plasterek [RECENZJA]
- Jacek Braciak oskarżony o deadnaming. Czyli teraz nikt nie ma prawa do błędów?
- Piątkowe polecajki na weekend 19-21.03
- "Emily w Paryżu" w drugim sezonie stawia na inkluzywność i kontrowersje [SZOK]
- Aktor z "Emily w Paryżu" narzeka na to, że jest obiektem westchnień i czuje się uprzedmiotawiany
Ten cykl - bo głęboko wierzę, że w odmętach Internetu są jeszcze nieodkryte i wartościowe seriale – ma być rozwiązaniem problemu pt.: „Nie mam co oglądać”. Będziemy w nim polecali nieoczywiste, często trochę starsze i trochę zapominanie seriale, które naprawdę warto wpisać do listy „do obejrzenia”. Pierwszą produkcją, którą będziemy się zachwycać, będzie „Please Like Me”.
Gdy po sesji w końcu okazało się, że mam czas na oglądanie czegoś dla przyjemności, przyjaciele polecili mi ich nowo odkrytą perełkę, czyli właśnie wspomniane „Please Like Me”. Cztery sezony, nie za dużo odcinków, a do tego każdy trwa około 25 minut, czyli można powiedzieć, że to idealna produkcja „do obiadu” (to też mój ulubiony typ seriali, nie wiem jak u Was).
Dobra, ale o czym on właściwie jest?
Na to pytanie w zasadzie trudno jest odpowiedzieć. Mogłabym napisać, że o codziennym życiu młodego geja, który właściwie dopiero odkrył, że nim jest (fun fact: o tym fakcie uświadomiła go jego była). Tylko że to w ogóle nie oddawałoby całego klimatu i spektrum poruszanych w tej produkcji tematów.
Please Like Me - pivot Trailer
Jednym z głównych tematów – oczywiście poza przygodami Josha, czyli naszego geja – jest kwestia zdrowia psychicznego. I zanim pomyślicie: „Eeee, to nie dla mnie, pewnie smutne i depresyjne”, to powiem Wam, że tak zupełnie nie jest. To właściwie jeden z najbardziej ciepłych i paradoksalnie optymistycznych produkcji jakie widziałam.
Tak o zdrowiu psychicznym powinni pisać wszyscy
Czy da się o depresji, samobójstwie, śmierci, nerwicy i innych chorobach psychicznych opowiedzieć z dystansem, czule i mądrze, bez jakiegoś wielkiego zadęcia czy dramatyzmu? Da się, a „Please Like Me” jest na to najlepszym dowodem. Poważnie, chciałabym żeby wszyscy mówili o tych, nie ma się co oszukiwać, dość ciężkich tematach w taki sposób.
Za co można jeszcze polubić ten serial?
Za to, że gdy się go ogląda, to nie sposób nie poczuć czasem zalewającej fali cringu. Tylko hmm… nie ze względu na to, jak coś jest przedstawione. Po prostu Josha nie da się nie polubić, a on często wplątuje się w dość niezręczne sytuacje. Ja, gdy oglądałam jego przygody i słuchałam niektórych dialogów, czułam ulgę, że nie jestem na jego miejscu i robiło mi się jakoś lepiej. Bardzo dziwne, ale bardzo przyjemne uczucie. Polecam.
W ogóle ten serial jest takim jednym, wielkim „feel good contentem”, choć to, biorąc pod uwagę te trudne tematy, wydaje się prawie niemożliwe. Gwarantuję Wam jednak, że jeśli macie dwadzieścia parę lat i będziecie oglądać „Please Like Me”, to poczujecie, że w zasadzie Wasze życie jest w porządku. Jest w porządku właśnie takie, jakie jest.
Jak bohaterowie tego serialu nie musicie mieć zaplanowanej przyszłości, wiedzieć czego chcecie. Nie musicie pracować w korpo i poważnie traktować tego, kim jesteście. „Please Like Me” pokazuje, że właściwie najważniejsza jest w życiu przyjaźń, akceptacja i takie najzwyczajniejsze bycie obok siebie bez względu na to, kim jest ta druga osoba.
Nie wiem, czy Was zachęciłam do oglądanie czy nie, ale mogę jeszcze napisać tylko, że to chyba jedyna produkcja w której znajdziecie transpłciowego kurczaka, będziecie świadkami absurdalnie żenujących sytuacji, dowiecie się jak zdjąć z dłoni pierścionek, który utknął i jak bawić się w chowanego w domu dla osób z chorobami psychicznymi. Pojawia się też temat aborcji i żałoby, także no prawdziwy rollercoster emocji.
Pochwała dziwności
Poza tym niezaprzeczalnym plusem „Please Like Me” jest to, że każdy z bohaterów jest świetnie zbudowany, mamy tu prawdziwą plejadę wiarygodnych postaci, które i wkurzają, i zachwycają. Są tu nieudacznicy życiowi, są osoby z depresją i myślami samobójczymi, jest niesamowita ciotka, której się początkowo nie lubi a później kocha, są bardzo nieszablonowi rodzice i chłopak z nerwicą. No po prostu – pochwała dziwności. Tak ujęłabym ten serial w dwóch słowach.
No i nie mogę pominąć też tego, że każdy odcinek wiąże się jakoś z jedzeniem, a zakończenie jest wręcz IDEALNE. Serio, nic bym w nim nie zmieniła (choć ci, którzy widzieli ten serial, mogą do końca nie podzielać mojego zdania z jednego powodu, ale bez spoilerów!).
Także przy najbliższym możliwym kryzysie serialowym odpalajcie „Please Like Me”, bo ten serial jest jak spotkanie z dobrym przyjacielem – trochę śmiechu, trochę wzruszenia, a na koniec można się poczuć tak, jakby ktoś nas otulił kocykiem i podał do tego gorącą (a raczej biorąc pod uwagę temperatury mrożoną) czekoladę. SERIO OGLĄDAJCIE (przepraszam, że krzyczę, ale no kurde, to jest naprawdę bardzo, bardzo dobry – i to pod wieloma względami – serial).
Popularne
- Rozwój PSZOK-ów dzięki funduszom unijnym
- Poznaj Polskę na dwóch kołach
- Liam Payne wiecznie żywy. Znów usłyszymy jego głos
- Marcin Dubiel próbuje wrócić do internetu. Kolejny epic fail
- Kamil z Ameryki w akcji. Koszulki #freebudda wspierają Strefę 77
- Wojtek Gola na streamie u Jelly Frucika. Było piekielnie gorąco
- Młodzi na rynku pracy w Unii Europejskiej
- Rok po wybuchu Pandora Gate. Co dalej z ekstradycją Stuu?
- Fundusze unijne a problemy szkół