"Midnights" Taylor Swift. Będą dwa albumy zamiast jednego?

W piątek 21 października premierę będzie miał nie tylko album "Lata dwudzieste" Dawida Podsiadło. Tego dnia pojawi się również nowy krążek Arctic Monkey oraz Taylor Swift. Kto wie, może od tej ostatniej artystki dostaniemy nawet dwa albumy jednocześnie… A przynajmniej na to wskazują różne teorie fanów Swift. Co wiemy o "Midnights" i o czym mówi teoria Gaylors?

11. utwór na nowym albumie Taylor Swift to "Karma". Jeśli nie jesteście fankami lub fanami Taylor, to ten tytuł raczej nie zrobi na was wrażenia. Prawdziwi wielbiciele artystki już w chwili, gdy Taylor ujawniła nazwę singla, wiedzieli, że muszą połączyć kropki.

Zakładam, że wciąż niewiele wam to mówi, więc zapraszam do mózgu Swifties (tak nazywani są wielbiciele artystki) tuż przed premierą "Midnights". Według fanów, istnieje jeden niewydany album Taylor Swift, który miał się ukazać w 2016 roku. Niestety, w tym czasie wybuchła cała drama Kayne West kontra Taylor Swift, która sprawiła, że artystka na jakiś czas wycofała się z social mediów.

Do tego momentu Swift wydawała nowy album dokładnie co dwa lata. Po przerwie Taylor powróciła w 2017 roku z albumem "Reputation" i singlem "Look What You Made Me Do ", na którego teledysku widać jak odcina skrzydła samolotowi z napisem "TS6" (miałby to - według teorii fanów - oznaczać szósty album Swift). To właśnie w tej piosence pojawia się rzekoma nazwa jej zaginionego albumu, czyli "Karma".

Zaginiony album Swift powrócił do świadomości fanów, gdy pojawił się teledysk do utworu "The Man". Możemy na nim zobaczyć ścianę z graffiti, na której wypisane są wszystkie tytuły dotychczasowych albumów Swift. Tak, wśród nich znajduje się słowo "Karma".

Temat powrócił wraz z "Midnights" i choć teoria dotycząca tajnego albumu Swift ma jeszcze więcej historycznych uzasadnień, to myślę, że to powinno wam wystarczyć. Po więcej zapraszam do wideo poniżej. Czy w piątek dostaniemy od Swift poza "Midnights" również "Karmę"? Tego dowiemy się 21 października.

Jak pewnie wiecie, Taylor do momentu związania się z aktorem Joe Alwynem, miała kilku partnerów. Kwestia zmieniania partnerów była przez wielu wytykana Swift. Niektórzy jednak uważają, że Swift wcale nie jest heteroseksualna, a jej wszystkie związki z mężczyznami to tylko przykrywka.

To właśnie są Gaylors, czyli fanki Swift, które wierzą, że artystka należy do społeczności LGBTQ+ i tak naprawdę nigdy nie umawiała się z facetami, tylko dziewczynami.

Jeśli chodzi o "Midnights", to Gaylors twierdzą, że to właśnie pierwszy utwór albumu "Lavender Haze" potwierdza z ich teorię. Przede wszystkim dlatego, że jej kolor jest często używany jako symbol społeczności queer. Niestety, sama Taylor twierdzi, że nazwa przyszła do niej gdy oglądała "Mad Men", a piosenka ma opowiadać o wczesnych stadiach zakochania.

"Barwa lawendy, czyli purpura, była popularnym symbolem w wczesnym okresie walki amerykańskich gejów o równouprawnienie, czyli w latach 60-tych" – czytamy na portalu "Queer".

Jeśli chodzi o poprzednie albumy, to Gaylors wskazują m.in. na utwór "Betty" oraz teledysk do singla "You Need to Calm Down". Wtedy Taylor założyła perukę w kolorach biseksualnej flagi i śpiewała o osobach LGBTQ+.

Czy to naciągana teoria? Odpowiedzi na to pytanie możecie udzielić sobie sami. Pewne jest za to, że Taylor tym razem postanowiła trochę naciągnąć swoich fanów i poza czterema winylami układającymi się w zegar, wydała właśnie trzy dodatkowe. Jak możecie się domyślić, wielu uważa, że to już przesada. Czy to oznacza, że w ramach buntu nie będą słuchali "Midnights"?

Źródło: VOX