Damiano David - koncert Måneskin na warszawskim Torwarze

Måneskin - "KOOL KIDS" to już profesjonaliści [RELACJA]

Źródło zdjęć: © Asia Babiel / Alter Art
Maja Kozłowska,
14.05.2023 14:00

Måneskin 12 maja wystąpił na warszawskim Torwarze. Koncert nie bez powodów był wyprzedany - zespół robi show na najwyższym poziomie. Dzieciaki przeszły na zawodowstwo.

Loud Kids Tour w Warszawie - przysięgam, byłam blisko zapomnienia o tym koncercie. Przekładany chyba przez dwa lata, poprzedzony mocno średnią, jeśli nie słabą płytą "Rush!" zwyczajnie nie dołożył mi boostu adrenaliny, jaki zazwyczaj czuję przed występami na żywo.

Tym razem nie było przygotowań: namiętnego słuchania dyskografii kilka tygodni przed, planowania outfitu, kolejkowania. A najwytrwalsi zjawili się pod Torwarem już wieczorem w dniu poprzedzającym koncert. Niektórzy stwierdzą, że tak robią tylko szaleńcy, ja powiem: dla widoków z pierwszego rzędu nawet warto. Inna sprawa, że naprawdę dobre miejsce można było mieć przychodząc z godzinkę przed otwarciem bramek. Golden Circle był raczej mały, zajmował tak z 1/5, może 1/6 całej płyty.

Måneskin po raz trzeci

W Polsce Måneskin pełnoprawnie grał trzy razy: na Open'er Parku w 2021 r., na Open'erze w zeszłym roku i w końcu na solowym koncercie na Torwarze 12 maja br. Zaliczyłam trzy na trzy show i każde z nich drastycznie różniło się od poprzedniego. Pierwszy koncert miał według mnie najlepszą energię fanów: wszyscy na całe gardło ryczeli włoskie piosenki, a jeśli nie znali słów, uzupełniali luki wyrazami w wymyślonym języku. Cała płyta była w ciągłym ruchu, jak na rockowy koncert przystało . 

Koncert na Open'erze miał z kolei dużo słabszą setlistę i dużo gorszy flow bijący od publiczności. Victoria De AngelisThomas Raggi dosłownie pokładali się na pierwszych rzędach, ale fanów czekających na Imagine Dragons to nie wzruszyło. Sam występ był za to obiektywnie lepszy, mimo że zespół grał w pełnym słońcu. Genialna energia, power i pazur na tle zachodzącego słońca: wyglądało to świetnie.

Måneskin na Torwarze to jednak zupełnie inna liga, przede wszystkim pod kątem produkcyjnym. Perfekcyjne światła, zaskakujące dobre nagłośnienie, reżyserka na tip-top. Lekko ponad dwie godziny rockowego grania i to takiego z sercem, a przynajmniej: z sercem włożonym w to, by być tu i teraz.

Koncert Måneskin na warszawskim Torwarze
Koncert Måneskin na warszawskim Torwarze (Asia Babiel , Alter Art)

Måneskin - światła, muzyka, akcja

Zaczęło się spektakularnie. Dudni perkusyjne intro, napięcie narasta, a Måneskin pozostaje ukryty za ogromną czerwoną kurtyną. Damiano David zaczyna śpiewać "Don't Wanna Sleep" i nagle zasłona opada, fani szaleją. To prosty, acz bardzo efektowny trik. Właśnie takimi elementami Włosi zbudowali całe show. Światła, oni i muzyka. Jak się okazuje, tyle wystarczy, by sprzedać koncert - chociaż nie wszyscy by tak potrafili.

Doceniam ten minimalizm, wypychanie na przód charyzmy i scenicznej osobowości. Visuale nie są potrzebne, Måneskin jest zespołem tak performatywnym, że i bez nich z łatwością wypełniają całą scenę. Dobry koncert poznaje się także po fizjologii: w tym przypadku, po łzach i po pocie.

Błyski stroboskopu szły w parze z emocjonalnym kalejdoskopem. Wkręciłam się, chociaż ledwo znałam nowe piosenki. W wersji audio dość bujają, ale albumu "Rush!" nie włączyłam od premiery - do poprzednich wracam z mniejszą lub większą regularnością. I to również jest sztuka: omamić muzyką, którą normalnie przyjęłoby się co najwyżej wzruszeniem ramion. Nie ma co ukrywać, że robotę zrobił wijący się na scenie Damiano i nieco zblazowany (ale w ten cool sposób) Thomas - skrytego za bębnami Ethana nie mogę wliczyć, a Victoria w porównaniu do wcześniejszych koncertów wydawała się odrobinę nieobecna.

Damiano David - koncert Måneskin na warszawskim Torwarze
Damiano David - koncert Måneskin na warszawskim Torwarze (Asia Babiel , Alter Art)

Måneskin - pora na zmianę lidera?

Energia Måneskin nie tyle co przygasła, ile się sprofesjonalizowała. Widać było jak na dłoni, że rockowe granie dla funu ze streetowym zacięciem się skończyło. Być może już po pierwszej festiwalowej trasie, może zapał przygasł w trakcie Loud Kids Tour. Nie jest to zarzut poważnego kalibru: koncerty to ich praca, są zawodowcami. Jednak z perspektywy widza, który widział niemalże materialną zajawkę, która od nich biła, zwyczajnie mi szkoda, że nieco się wytarła.

Największą gwiazdą koncertu na Torwarze okazał się dla mnie Thomas. W jego autentyczność nie zwątpiłam ani przez sekundę. Oczywiście, że crowdsurfing z gitarą jest na pokaz, a nonszalanckie odpalenie papierosa to jakaś klisza rockowego muzyka, ale co z tego? Jego kontakt z fanami i zachęcanie do vibe'owania było tak samo niezdarne i nieporadne, jak wcześniej, a gość pewnie stoi na scenie. Wie, co ma robić i właśnie w tym jest piekielnie charyzmatyczny i pociągający. Jego outro po "For Your Love" i solo przed bisowym "The Loneliest" wybijają go daleko przed szereg w zespole. A akustyczny set z "Vent'anni" i "If Not For You" (w bonusie z "Coraline") był najbardziej wzruszającym momentem całego koncertu.

Thomas Raggi - koncert Måneskin na warszawskim Torwarze
Thomas Raggi - koncert Måneskin na warszawskim Torwarze (Asia Babiel , Alter Art)

Måneskin - jak zadbać o fanów?

Na pewno wszyscy mogli poczuć się zaopiekowani przez włoski zespół. Måneskin pozostał bardzo angażujący, wbrew moim przytykom. Damiano często łapał kontakt wzrokowy z publiką, pokładał się na pierwsze rzędy i jako frontman jest slay w każdym calu. Victoria ze swoim basem urządzała dalekobieżne wędrówki pośród fanów, a Thomas kilkakrotnie dał się ponieść na fali.

Akustyczny set zagrany na małej scenie pośrodku płyty trochę złamał moje serce (czemu akurat "Vent'anni"?!), ale za to zrobił klimat właściwy włoskim balladom. Dla fanów, którzy nie mieli biletów na Golden Circle, nie potrafię sobie wyobrazić lepszej niespodzianki.

Włosi na koncercie są całkowicie dla fanów. I to dosłownie na wyciągnięcie ręki - rzadko kiedy artyści pozwalają na takie spoufalenie z publiką. Wzajemne zaufanie ogląda się z dziką satysfakcją i mam nadzieję, że pozostanie to stałym elementem ich występów. Tak jak zapraszanie fanów na scenę - część jest wyciągana spod barierek, inni to członkowie fanklubu, którzy jeżdżą za nimi przez całą Europę. Sprawiedliwe czy nie, można szczerze pozazdrościć ekipie doświadczenia. Szczególnie, że tym razem wszyscy faktycznie bawili się - zero telefonów, zero wymuszania kontaktu, czysta radość. To jest powód, dla którego rozumiem kolejkowanie dwadzieścia godzin wcześniej.

Måneskin - VENT'ANNI (Official Video)

Nieprzerwanie proszę o więcej włoskiego

Setlista Måneskin z Loud Kids Tour nie była skrojona pode mnie, aczkolwiek to wykracza poza subiektywną opinię. "Coraline", "Vent'anni", "Zitti E Buoni", "In Nome Del Padre" - mniej więcej w tych numerach kumulował się największy entuzjazm publiczności. Jasne, swoje zebrało też "Gossip", "MAMMA MIA" czy "Gasoline", ale "BLA BLA BLA" nie uratował nawet Damiano dający nura w publiczność. To taka cicha nadzieja, że reakcyjność fanów wpłynie na wygląd setlisty na kolejnych koncertach i życzenie, by wraz z kolejną płytą nie doczekać się kompletu grafomańskich piosenek po angielsku.

Måneskin - BLA BLA BLA (Lyric Video)

Måneskin - takie rzeczy tylko solowo

Mimo tego, co trochę kuło - bardziej nawet serce niż oczy - uważam, że to był najlepszy spośród koncertów Måneskin w Polsce. Najlepszy pod względem muzycznym i performatywnym: inne czynniki inaczej mogłyby rozwiązać ten ranking. Tak czy inaczej, światowa rozpoznawalność ich nie zepsuła, a platformę, jaką dostali, wykorzystują do cna. Czy to, że przeszli na zawodowstwo można brać za minus? Pewnie nie, dlatego nie mam większych pretensji.

Może tylko sugestię: przeciągany bis jest gorszy niż żaden. "The Loneliest" byłoby idealnym zamknięciem show: wyciszającym, usypiającym, bardzo komfortowym. Powtórzone "I Wanna Be Your Slave" stanowiło strzał w kolano. Damiano ewidentnie już się nie chciało i to było widać. W tym przypadku umiar byłby lepszy niż nadmiar.

Żeby jednak nie kończyć gorzko: od koncertu w głowie mam tylko Måneskin na przemian z "Bejbą". Wszystko dzięki Eurowizji.

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 0
  • emoji ogień - liczba głosów: 0
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 74
Zofia,zgłoś
Szczerze mówiąc, ten zespół mnie ciekawi jedynie z uwagi na to "coś" w wyglądzie frontmana. Boski, seksowny, ma w sobe coś pierwotnego, coś od czego ciężko oderwać wzrok. Ich muzyka zaś mnie nie porywa, nie wracam do ich piosenek.
Odpowiedz
0Zgadzam się0Nie zgadzam się
Joanna,zgłoś
Maneskin to muzyczna pomyłka, asłuchalni
Odpowiedz
1Zgadzam się0Nie zgadzam się
Gdzie sa rodzice?. Tragedia.
Odpowiedz
0Zgadzam się1Nie zgadzam się