Krzysztof Stanowski tłumaczy odejście z Kanału Sportowego. Zaskakujące fakty

Zapowiedź filmu "prostującego kłamstwa" włodarzy Kanału Sportowego wzbudziła spore zamieszanie. Krzysztof Stanowski poinformował o planie nagrania takiego materiału w środę 8 listopada. Film ostatecznie trafił do internetu w piątek 10 listopada na chwilę przed godz. 15.00. Ponad godzinny materiał porusza wiele dotychczas przemilczanych aspektów współpracy Stanowskiego z Kanałem Sportowym. Film został zamieszczony na kanale WeszłoTV.

Kwestia odejścia z Kanału Sportowego pojawiła się w głowie Krzysztofa Stanowskiego na długo zanim stało się ono faktem. Wspólnicy Stanowskiego dowiedzieli się o jego rezygnacji 4 września 2023 r. Właśnie wtedy dziennikarz przedstawił im cztery opcje do wyboru. Dwie z nich zakładały pozostanie Stanowskiego w spółce, pozostałe zaś - odejście. Grupę WhatsApp, na której Michał Pol, Mateusz Borek, Tomasz Smokowski i Krzysztof Stanowski rozmawiali o "biznesach" ten ostatni opuścił również 4 września.

Czarę goryczy przelała decyzja Mateusza Borka dotycząca zwolnienia mamy Krzysztofa Stanowskiego, która była księgową Kanału Sportowego od momentu jego powstania. Kobieta została zwolniona 25 września po tym, jak polubiła wpis na X, który pochlebiał Stanowskiemu.

Atmosfera wśród wspólników Kanału Sportowego była na tyle napięta, że Krzysztof Stanowski zaproponował Mateuszowi Borkowi odkupienie spółki. Dziennikarz wprost mówi, że zrobił to w akcie desperacji, aby nie pracować z Borkiem: - Zaproponowałem Mateuszowi Borkowi kilka milionów złotych za to, żeby z nim nie pracować. Współpracę z Borkiem Stanowski skomentował słowami: - Ciężko jest z narcyzami na co dzień.

Krzysztof Stanowski tłumaczył też, że nie podobał mu się cały system rozliczeń za pracę w Kanale Sportowym. - Co zrobić, gdy wizja, że dzielimy się na cztery, każdy robi tyle samo, nie sprawdza się? Jeśli dogadamy się w 2019 roku, że mamy dzielić się po równo to znaczy, że w 2059 roku też mamy dzielić się po równo bez względu na to, co w tym czasie się wydarzy? Bez względu na to, kto ile daje, kto ile odpoczywa? Czy po równo oznacza zawsze sprawiedliwie? Dostawaliśmy raporty top 10 najlepiej oglądanych wideo w danym miesiącu. Na początku to było fajne, że 10 na 10 należy do mnie. A potem zaczęło frustrować, że ktoś nie chce podjąć rywalizacji, że mu to nie przeszkadza, że w rankingu 10 na 10 należy do mnie.

- Mówiłem, że Espresso z Matkim czy Mój pierwszy raz nie były nagrywane od miesięcy. Moje słowa trafiały w próżnię. Coraz częściej, przyjeżdżając o 6 rano w soboty na testowe 'Poranki KS', zadawałem sobie pytanie: 'Po co mi to?' Żadna zdrowa firma nie może być tak zorganizowana, że wszyscy równają do najsłabszego. Ja też zacząłem tak równać - do osoby, która żyje sobie najbardziej komfortowo, nie robiąc za dużo - powiedział Krzysztof Stanowski.

Dziennikarz stwierdził też, że był skłonny zejść z kwoty zarobków. Podczas rozmowy ze wspólnikami stwierdził: - Zejdę z gwarantowanych zarobków o 75 proc. pod warunkiem adsense od moich programów.

W ten sposób Krzysztof Stanowski chciał zarabiać sam na siebie, otrzymując główny procent swoich zarobków bezpośrednio z wyników filmów. Dziennikarz stwierdził też, że to on zapewnił sprzęt niezbędny do tworzenia materiałów na Kanale Sportowym, a także on pozyskał kupca, który odkupił jego udziały i tym samym został nowym wspólnikiem. Udziały Stanowskiego zostały sprzedane 7 listopada.

Na chwilę obecną materiał Krzysztofa Stanowskiego nie został skomentowany przez wspólników z Kanału Sportowego.