Kosmetyki od GenZie i Belle. Kolory jak z "Euforii", a piegi instant to hit [RECENZJA]
Przetestowaliśmy kosmetyki od GenZie i Bell. Czy warto inwestować w kolekcję influencerek i zrobić sobie instat piegi? Któremu produktowi dałam szóstkę z plusem, a po który już nigdy nie sięgnę? Oto kolory z "Euforii" w polskiej wersji.
GenZie to grupa młodych influencerów zapoczątkowana przez Karola Wiśniewskiego, Friza". Content w GenZie opiera się na codziennych filmach, tzw. daily, a grupa radzi sobie naprawdę nieźle.
Podobne
- Finalistki Miss Anglii pokazały się bez makijażu, żeby "promować naturalne piękno". CO?!
- "Ale syf". Tak o trądziku pisał kiedyś magazyn "Bravo"
- Osoby z niepełnosprawnościami vs. kosmetyki. Selena Gomez zbiera pochwały
- Ubrania Biedronka "fan collection". Kupiłem, sprawdziłem - i żałuję? [RECENZJA]
- Ukraiński Burger z McDonald’s: Spróbowałem nowej kanapki. 3 zł z każdego zakupu idzie na... [Recenzja]
Dziewczyny z GenZie, czyli Hania, Faustyna i Wiktoria we współpracy z marką kosmetyczną Bell, wypuściły swoje kosmetyki. Przetestowałam produkty influencerek. To nie jest artykuł sponsorowany, a szczera recenzja.
Kosmetyki GenZie
Zacznijmy od tego, co dostaniecie w kolekcji dziewczyn z GenZie i Bell. Wśród limitowanych kosmetyków znajdziecie mascary do brwi i rzęs, eyelinery w słoiczku, paletkę cieni, pomadki i konturówki do ust, a także pisak do piegów.
NASZE PIERWSZE WSPÓLNE WAKACJE!!!
Wszystko utrzymane jest w neonowej, żywej kolorystce. Kolekcja Bell i GenZie opiera się głównie na niebieskim, zielonym, żółtym i różowym. W każdym razie, jeśli podobały wam się makijaże z "Euforii", to myślę, że znajdziecie tu coś dla siebie.
Zapytaliśmy producentów o to, czy kosmetyki są testowane na zwierzętach. Możecie być spokojni. Kolekcja posiada certyfikat PETA, czyli nie testuje swoich produktów na zwierzętach, co również potwierdza strona organizacji.
Kosmetyki GenZie. Recenzja
Mój makijaż zazwyczaj ogranicza się do… kremu z filtrem, ewentualnie kremu bb. Jeśli już sięgam po kolorówkę to wystarcza mi pomadka i trochę rozświetlacza, więc moje zdolności nie są wybitne.
Kolekcja GenZie i Bell stawia jednak na girl power i dobrą zabawę, więc stwierdziłam, że tym razem wyjdę ze strefy komfortu i nie dość, że użyję kosmetyków, których zazwyczaj nie dotykam, to jeszcze będą one w kolorach całkowicie odbiegających od mojej estetyki. Jak wyszło?
Nie będę oceniała efektów, bo - jak już wcześniej zaznaczyłam - mistrzynią make-upów nie jestem. Mogę za to powiedzieć, że większości produktów z kolekcji GenZie i Bell używało mi się naprawdę lekko i przyjemnie. Serio, aż sama byłam w szoku.
GenZie i Bell, czyli genialny pisak do piegów i średni żel do brwi
Oczywiście największym zaskoczeniem był pisak do piegów. Muszę przyznać, że naprawdę dobrze się z nim pracuje, działa dość intuicyjnie i już za pierwszym razem byłam zadowolona z efektu. Łatwo go zmyć i poprawić, ale przy tym dobrze trzyma się na twarzy. Początkowo obawiałam się trochę zielonego koloru, ale na skórze wyglądał naturalnie.
Nie mogę się też przyczepić do pomadek i konturówek. Jasne, po większym i tłustym posiłku trochę się ścierają, ale robią to naprawdę równomiernie i poza tym trzymają się świetnie. Mam wrażenie, że usta są po nich nawet nawilżone. Ostrzegam tylko, że mają dość intensywny arbuzowy zapach.
Jeśli chodzi o produkty do oczu… Na pewno nigdy więcej nie sięgnę po żel do brwi. Używanie go od początku było dość nieprzyjemne, brwi się skleiły, a potem trochę kruszyły. Dramat.
Co do tuszy do rzęs, tutaj muszę przyznać, że najlepiej sprawdza się odcień niebieski i żółty. Fioletowego praktycznie nie było widać, mimo nakładania kilku warstw. Oczywiście trzeba pamiętać, że w przypadku kolorowych tuszy i tak trzeba parę razy dołożyć produktu, ale tutaj na szczęście nie kończy się na sklejonych rzęsach, a efekt jest naprawdę ok.
Jednym ze słabszych produktów w kolekcji GenZie i Belle są cienie do powiek. Trzeba ich naprawdę sporo nałożyć, żeby uzyskać spoko efekt, a w całej palecie najgorzej wypada niebieski, którego prawie w ogóle nie widać.
Eyelinery ciężko mi ocenić, bo… to był mój pierwszy raz z tym produktem. Wygrzebałam jednak jakiś pędzelek i spróbowałam narysować niebieską kreskę na oczach. Mogę powiedzieć, że mimo braku umiejętności, produkt pracował całkiem w porządku, a efektu nie wstydziłabym się na ulicy. Ale tego produktu nie mam go za bardzo do czego porównać, więc musicie się tu zdać trochę na własną intuicję.
Bell i GenZie. Losmetyki dla każdego?
Czy po nałożeniu tego makijażu czułam się trochę niekomfortowo? Tak, bo kolorystyka kolekcji GenZie i Belle jest zdecydowanie poza moją strefą komfortu. Niebieskie oczy i rzęsy? Sorry, to nie dla mnie. Czy mimo to nieźle bawiłam się z tymi kosmetykami? Tak.
Serio, poza tym żelem do brwi i cieniami do powiek, praca z produktami Bell i GenZie była dla mnie naprawdę przyjemna, a biorąc pod uwagę moje umiejętności, to dość duży komplement. Poza tym nic mnie nie szczypało i nie uczuliło, więc to też duży plus dla kolekcji. Jeśli więc kolorystyka wam odpowiada, to myślę, że możecie po te kosmetyki spokojnie sięgać. Większość produktów to koszt około 20 zł, więc naprawdę nie jest najgorzej.
A i może jeszcze zaznaczę, że fakt, że jestem dziewczyną, nie musi od razu oznaczać, że muszę umieć się malować. Nie muszę. Makijaż nie ma płci i kosmetyków od GenZie i Bell może używać każdy. Bez względu na płeć i umiejętności.
Popularne
- Bracia Menendez wyjdą na wolność? Córka Erika przerywa milczenie
- Oddany fandom Julii Żugaj. Na czym polega fenomen dziewczyny?
- Nastoletnia Julia popełniła samobójstwo. Jej oprawczyni nagrała "przeprosiny"
- Wege knajpa w Gdańsku serwuje "stek" z drukarki 3D. W menu mają też inne "mięsa"
- Wódka w saszetkach już w polskich sklepach. Zdjęcie obiegło sieć
- Beyoncé i Jay-Z tracą obserwatorów. Ludzie wierzą w teorie spiskowe
- Budda oburzony zachowaniem dziecka. "To przegięcie pały"
- Upadek Człowieka Lodu? Wim Hof latami skrywał tajemnicę
- Zatrzymanie P. Diddy'ego. Co łączy rapera z Justinem Bieberem?