Zrobiła przerażający makijaż. Quebonafide byłby pod wrażeniem?

Quebonafide zakończył swoją sceniczną karierę w wyjątkowy sposób. 27 i 28 czerwca 2025 r. na PGE Narodowym w Warszawie odbyły się dwa pożegnalne koncerty, które zgromadziły tłumy fanów. Artysta zadbał o to, by każdy z wieczorów był niepowtarzaly, zarówno pod względem setlisty, jak i zaproszonych gości.

Podczas obu występów publiczność mogła usłyszeć kilkadziesiąt utworów z całej dyskografii Quebonafide. Na scenie pojawili się m.in. Mata, Sobel, OKI, Solar, Kuban, Kukon, a także artyści z innych gatunków, jak Jakub Józef Orliński czy Resina. Nie zabrakło też coverów i muzycznych niespodzianek.

Na ostatnim koncercie Quebonafide pojawiła się tajemnicza, zamaskowana postać. Zwróciła uwagę publiczności swoim nietypowym zachowaniem i rolą w spektaklu. Postać ta została przedstawiona jako uosobienie podświadomości rapera, a jej obecność była silnie powiązana z osobistymi przeżyciami Quebonafide, który wcześniej publicznie przyznał się do zmagania z chorobą afektywną dwubiegunową.

Postać wygłosiła monolog, powtarzając, że Quebo nie może opuścić swoich fanów i że ostatni koncert ma mu przypomnieć, jak ważne jest ich wsparcie.

- Pamiętasz, jak to się zaczęło? Pamiętasz, jak świat zamykał się w twoim pokoju, a ty siedziałeś zagubiony w dziurawych skarpeteczkach, skulony na podłodze pomiędzy plakatami piłkarzy a zdjęciami nagich kobiet. I wiesz co? Ja już wtedy wiedziałem, że ten młody chłopak z Ciechanowa, który na boisku szkolnym bez pieniędzy gapi się na księżyc ma dla mnie miejsce w swojej głowie. A wybór nie był łatwy. Nie, nie, nie, nie. Ja miałem sporo kandydatów. Słuchaj, nie znasz życia, które masz. Znasz tylko to, na które ci pozwoliłem - powiedział upiorny gość koncertu.

Tajemniczy stwór stał się inspiracją dla Mai Pieniak. Jest ona makijażystką, charakteryzatorką, która pokazuje na TikToku swój talent. Jej "rola" stwora z koncertu Quebo wzbudziła powszechny podziw wśród fanów rapera i narobiła szumu w mediach społecznościowych. Zachęcamy was do śledzenia jej twórczości, bo zapewne jeszcze będzie o Mai wiele razy głośno.