Czarnek o dechrystianizacji Europy i lekcjach religii: "Straszne żniwo"

W niedzielę 1 stycznia minister edukacji Przemysław Czarnek był gościem radiowej Jedynki. Odniósł się do postulatów kolejnych rad miejskich dotyczących zakończenia finansowania lekcji religii z budżetów samorządów. Według niego to objaw "dechrystianizacji Europy".

Na początku grudnia radni z Częstochowy przyjęli uchwałę apelującą do rządu o likwidację finansowania szkolnych lekcji religii z budżetu miasta. Według nich coraz więcej uczniów rezygnuje z uczestnictwa w zajęciach, a koszty przeprowadzania takich zająć są wysokie. Ich śladem postanowił pójść już m.in. radni Krakowa oraz mieszkańcy Łodzi, którzy zbierają podpisy pod petycją do rady miasta. Minister Czarnek w trakcie rozmowy w Jedynce stwierdził, że takie podejście jest elementem zaplanowanej i celowej dechrystianizacji Europy.

CZYTAJ TAKŻE: Ksiądz: To nieprawda, że w związku jednopłciowym nie może być miłości [WYWIAD]

- Postulaty wyrzucenia religii ze szkół to program realizowany konsekwentnie przez świat lewicowy i lewacki. To element dechrystianizacji Europy i świata Zachodu - mówił minister edukacji Przemysław Czarnek.

Według Czarnka postulaty płynące z kolejnych miast to przykład na to, że w świecie Zachodu na dużą skalę występuje nietolerancja wobec chrześcijan i walka z religią, o czym mają świadczyć "działania polegające na pozbawianiu praw chrześcijan i katolików". To właśnie wyrzucanie religii ze szkół miałoby być jednym z takich działań, które przynoszą "straszne żniwo".

- Są już ogromne przestrzenie we Francji czy Hiszpanii, gdzie chrześcijan nie ma w ogóle [...]. Istnieją cztery kraje na świecie, gdzie mamy przewagę ludzi niewierzących nad wierzącymi; trzy z tych krajów są w Europie — to Czechy, Holandia i Wielka Brytania. I tych krajów będzie coraz więcej, bo przestrzeń dechrystianizacji jest coraz większa – mówił Czarnek w Jedynce.

Dane dotyczące religii, na które powołuje się Money, jednak zaprzeczają temu, co mówi minister. Po pierwsze krajów, gdzie ateistów jest więcej niż osób wierzących jest więcej niż cztery. Po drugie, to niekoniecznie te, które wskazuje Czarnek.

Aż 65 proc. Japończyków i 60 proc. Chińczyków to zadeklarowani ateiści, więc liczba krajów na świecie, w których mamy przewagę ludzi niewierzących nad wierzącymi jest znacznie większa. Do tej listy należałoby dodać jeszcze Koreę Północą, gdzie takich badań oczywiście nie ma, ale ateizm jest wpisany w etykę państwa, a wolność wyznania, czy nauki o jakiejkolwiek religii nie istnieje. Warto byłoby też doprecyzować to, czy gdy Czarnek mówi o religijności na świecie, ma na myśli katolicyzm, który absolutnie jest jest najliczniejszym wyznaniem na świecie, czy wszystkie religie świata.

"Według najnowszych dostępnych badań dominującą religią w Australii i Niemczech nie jest już protestantyzm. Większość zdobyli tam niewierzący. Na granicy ateistycznej dominacji jest już wciąż jeszcze protestancka Wielka Brytania. Religijna mapa gospodarcza świata robi się w ten sposób coraz mniej... religijna. Chrześcijaństwo trzyma się co prawda mocno w takich krajach jak USA, Szwajcaria, czy Polska, ale wolta Australii i Niemiec sprawiły, że ateiści wyprzedzili katolików na gospodarczej mapie świata" – czytamy na Money.pl.

Warto też dodać, że w ogólnym rozrachunku katolików przybywa. Dane opublikowane na początku 2022 roku w Roczniku Statystycznym Kościoła mówią, że ich liczba wzrosła o 16 milionów w stosunku do roku 2019.

Przypomnijmy, że we wrześniu w roku szkolnym 2022/2023 prawie 80 proc. łódzkich uczniów szkół średnich nie zamierzało chodzić na religię.