Zaskoczenie studentki: żeby zdać przedmiot, musi chodzić na zajęcia
Zbliża się zakończenie roku akademickiego. Studentka bardzo się zdziwiła, że powinna pojawiać się na zajęciach, nawet jeżeli płaci za studia.
Mamy czerwiec, głową już na wakacjach, ale niektórzy studenci muszą się jeszcze zmierzyć z sesją egzaminacyjną. Zazwyczaj wygląda to tak, że wykłady kończą się egzaminem, a ćwiczenia czy konwersatoria zaliczeniem - przeważnie w formie kolokwium, projektu lub pracy pisemnej. Warunkiem uzyskania oceny pozytywnej oprócz oficjalnego zaliczenia jest również uczestniczenie w zajęciach (wykłady zazwyczaj są nieobowiązkowe).
Podobne
- Nie ma jak dojechać do szkoły. Musi polegać na obcych ludziach
- Na religii uczą o gwałtach. Horror w polskich szkołach
- Msza święta na początek roku szkolnego. Rodzice złożyli skargę
- MEN stawia krzyżyk na religii. Nie będzie wliczana do średniej ocen
- Osiem gwiazdek w szkole. Nauczycielka w sporze z nastolatką
Standardowo studenci mają do wykorzystania dwie nieobecności, z których nie muszą się tłumaczyć. Każda kolejna wymaga usprawiedliwienia np. zwolnienia od lekarza. Jeśli nie przedstawi się takiego dokumentu, nieobecność należy odrobić w sposób uzgodniony z prowadzącym. Pisemnie streścić tekst omawiany na zajęciach, "zaliczyć" nieobecność na dyżurze w formie odpowiedzi ustnej - zależy. Nadprogramowe nieobecności mogą jak najbardziej poskutkować wystawieniem dwójki, a co za tym idzie - oblaniem przedmiotu.
Płacę, więc wymagam? Roszczeniowe podejście to jednak nie mit?
Prywatne uczelnie mierzyły (i mierzą dalej) z opinią, że ich studenci po prostu "płacą za papier". Dziwnym trafem te pomówienia omijają studentów zaocznych uczelni publicznych - którzy przecież też nie uczą się za darmo.
Prywatne szkoły wyższe i sami uczniowie walczą z tym mitem, ale nawet wśród studentów znajdują się osoby, które są żywym uosobieniem Karen z podejściem "płacę, więc wymagam".
Studentka wyraźnie została zaskoczona informacją, że nieuczęszczając na zajęcia, wykładowca lub wykładowczyni może odmówić jej zaliczenia. Szok i niedowierzanie, naprawdę.
Przy czym prowadzący/a zachował się naprawdę z prawdziwą klasą. Zapytał o pomysły na rozwiązanie sytuacji, ergo, dał szansę. Szczerze mówiąc - nie widzę problemu tej sytuacji. Może poza zachowaniem studentki.
Popularne
- Tata Maty prosi o pieniądze. "UWAGA! Jest sprawa"
- Kononowicz kończy z YouTube? Pojawił się ważny komunikat
- Problemy Oskara Szafarowicza. Pokazał wezwanie od uczelni
- Pochwalił się kupnem 10. mieszkania. "Psujesz rynek"
- Zapadł wyrok w sprawie portalu dla dorosłych. Jakie były przychody z Roksy?
- Flipper został oszukany. Stracił kilkanaście tysięcy złotych
- Imprezowy autobus. Dzieci pochwaliły się, jak bardzo "kochają Fagatę"
- Nowy trend na TikToku. Czym jest "bananowy botoks"?
- Barbara Nowak zaczepia Katarzynę Kotulę. "Małopolska nie deprawuje"