Studentka zaskoczona, że musi chodzić na zajęcia, żeby zaliczyć przedmiot

Zaskoczenie studentki: żeby zdać przedmiot, musi chodzić na zajęcia

Źródło zdjęć: © mem
Maja Kozłowska,
23.06.2023 11:30

Zbliża się zakończenie roku akademickiego. Studentka bardzo się zdziwiła, że powinna pojawiać się na zajęciach, nawet jeżeli płaci za studia.

Mamy czerwiec, głową już na wakacjach, ale niektórzy studenci muszą się jeszcze zmierzyć z sesją egzaminacyjną. Zazwyczaj wygląda to tak, że wykłady kończą się egzaminem, a ćwiczenia czy konwersatoria zaliczeniem - przeważnie w formie kolokwium, projektu lub pracy pisemnej. Warunkiem uzyskania oceny pozytywnej oprócz oficjalnego zaliczenia jest również uczestniczenie w zajęciach (wykłady zazwyczaj są nieobowiązkowe).

Standardowo studenci mają do wykorzystania dwie nieobecności, z których nie muszą się tłumaczyć. Każda kolejna wymaga usprawiedliwienia np. zwolnienia od lekarza. Jeśli nie przedstawi się takiego dokumentu, nieobecność należy odrobić w sposób uzgodniony z prowadzącym. Pisemnie streścić tekst omawiany na zajęciach, "zaliczyć" nieobecność na dyżurze w formie odpowiedzi ustnej - zależy. Nadprogramowe nieobecności mogą jak najbardziej poskutkować wystawieniem dwójki, a co za tym idzie - oblaniem przedmiotu.

Płacę, więc wymagam? Roszczeniowe podejście to jednak nie mit?

Prywatne uczelnie mierzyły (i mierzą dalej) z opinią, że ich studenci po prostu "płacą za papier". Dziwnym trafem te pomówienia omijają studentów zaocznych uczelni publicznych - którzy przecież też nie uczą się za darmo.


Prywatne szkoły wyższe i sami uczniowie walczą z tym mitem, ale nawet wśród studentów znajdują się osoby, które są żywym uosobieniem Karen z podejściem "płacę, więc wymagam".

Studentka zaskoczona, że musi chodzić na zajęcia
Studentka zaskoczona, że musi chodzić na zajęcia (Twitter)

Studentka wyraźnie została zaskoczona informacją, że nieuczęszczając na zajęcia, wykładowca lub wykładowczyni może odmówić jej zaliczenia. Szok i niedowierzanie, naprawdę.

Przy czym prowadzący/a zachował się naprawdę z prawdziwą klasą. Zapytał o pomysły na rozwiązanie sytuacji, ergo, dał szansę. Szczerze mówiąc - nie widzę problemu tej sytuacji. Może poza zachowaniem studentki.

Fundusze Europejskie dla młodych
Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 4
  • emoji ogień - liczba głosów: 4
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 84
  • emoji smutek - liczba głosów: 1
  • emoji złość - liczba głosów: 9
  • emoji kupka - liczba głosów: 14
Kajtytam,zgłoś
Płacenia za papierek to nie jest mit, to jest prawda. Większość moich znajomych studentów z prywatnych szkół się chwali jak wystarczy tylko dać kopertę i przeszli dalej. Część nie zdaje bo rezygnuje mając "super pomysł" na biznes. Prywatne uczelnie to bzdura w tym kraju. Na prywatnych uczelniach jest zasada "płace, więc wymagam", więc nie muszą za bardzo się starać. Przecież część moich znajomych z kierunku poszła do prywatnej uczelni bo na państwowej nie dawali radę bo trzeba znać materiał (szokujące!), a na prywatnej to można być na 1 zajęciach i zdajesz (ale widać są wyjątki). Nie obalacie żadnego mitu tylko próbujecie walczyć z faktem.
Odpowiedz
2Zgadzam się5Nie zgadzam się
zobacz odpowiedzi (1)
Sesyjka,zgłoś
Jestem studentem prywatnej uczelni - zaocznie. Śmiać mi się chcę jak ludzi mówią, że płacę za papier, wszystko zależy jaki kierunek się bierze. Studiuję informatykę - kolokwia/egzaminy z trudniejszych przedmiotów są zdawane może przez niecałe 20% uczęszczających - albo się uczysz, albo nie zdajesz.
Odpowiedz
7Zgadzam się0Nie zgadzam się
Kaja,zgłoś
Za każde studia się płaci, za dzienne także tylko składa się na nie całe społeczeństwo. Zaoczni płacą za to, że wykładowcy przyjdą i poprowadzą wykład w weekend a nie za to żeby zaliczyć bez nauki.
Odpowiedz
11Zgadzam się0Nie zgadzam się
Zobacz komentarze: 14