Zapytali polityków, jak zdobyć pieniądze na wkład własny. Poseł PiS: "dostać od rodziców"

Wielokrotnie opisywaliśmy kryzys mieszkaniowy w Polsce. Ceny wynajmu są kosmiczne, wkład własny wymagany do zaciągnięcia kredytu to fortuna, a sama zdolność kredytowa młodych ludzi jest po prostu - niewielka. W zdecydowanie najgorszej sytuacji są single -pozbawieni wsparcia rodziców czy innych krewnych musieliby przez kilkadziesiąt lat odmawiać sobie latte na mieście, żeby było ich stać na komórkę w wojewódzkim mieście (nie uwzględniając inflacji).

Obywatele obwiniają rząd o brak skutecznej polityki mieszkaniowej. Zamiast budowy tanich mieszkań na wynajem, które mogłyby polepszyć byt osób rozpoczynających samodzielne życie, politycy proponują kontrowersyjny kredyt 0 proc. - który najprawdopodobniej pomoże tylko i wyłącznie bankom i deweloperom.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Julka z kanału NoWiadomoTVP przeprowadziła sondę z przedstawicielami różnych opcji politycznych. Wszystkim zadała to samo pytanie: "jakie rady mają politycy na znalezienie pieniędzy na wkład własny".

- Najpopularniejszy model, który mało jest popularny w przestrzeni medialnej, to po prostu zaoszczędzić. Ale trudno jest zaoszczędzić na ten wkład własny młodym ludziom rozpoczynającym swoją ścieżkę zawodową i na początku pracującym za najniższą krajową - słusznie zauważyła Anita Kucharska-Dziedzic z Lewicy, po tym, jak wybuchnęła nerwowym śmiechem. Należy podkreślić, że to właśnie Lewica aktywnie lobbuje budowę przez państwo mieszkań przeznaczonych na tani wynajem.

Magdalena Sroka z PSL stwierdziła, że chcąc mieć pieniądze na wkład własny, "praca powinna być podstawowym wymiarem, na którym się skupiamy". Sama dodała, że "od pierwszych momentów, zaraz po studiach rozpoczęłam pracę". Gurl... nie jesteśmy tacy sami... Młodzi ludzie obecnie pracują nie tylko w trakcie studiów, ale nawet przed - chcąc zapewnić sobie godny byt chociażby w trakcie roku akademickiego.

- Pierwsza opcja najłatwiejsza to jest dostać od rodziców - stwierdził poseł PiS Dariusz Matecki. Ameryki tym nie odkrył, za to z kolejnym zdaniem pogrążył się chyba jeszcze bardziej. Druga opcja to jest pracować już od wieku szkolnego - powiedział. Co z bieżącymi potrzebami? Tych już nie uwzględnił, wysyłając osoby w wieku gimnazjalnym do roboty. Przynajmniej przyznał, że i tak jest ciężko zdobyć te pieniądze...