Obiecująca. Młoda. Kobieta. Kim jest Goldie Boutilier?
Na swój sukces pracowała ponad dziesięć lat. Trzy razy zmieniała pseudonim sceniczny. Pracowała w restauracji, pozowała nago dla francuskiego "Playboya", cały czas tworząc i poszukując swojego brzmienia. Właśnie wydała przełomowy album "Goldie Boutilier Presents... Goldie Montana", pierwsze LP pod tym aliasem. Nie chcę zapeszać, ale patrzymy na to, jak rośnie przyszła gwiazda charakternego indie popu.
Szukanie, to kopanie. Diggowanie czasami zostawi łatkę snobistycznego audiofila - nikt nie będzie znał tych artystów - a czasami opłaci się w przechwałkach: "słuchałem, zanim było modne". To durne, ale w tych słowach jest bardzo dużo rozkoszy - niemal można poczuć kryształki cukru rozpuszczające się na języku. Tak smakuje duma odkrywcy; pewnie tak czuli się żeglarze, wpływający na nieznane wody. Mam ciarki.Jeszcze przed pierwszym milionem.
Podobne
- Orange Warsaw Festival 2025. "Chappell Roan napisała mi DM: przygotuj się na warszawski tłum"
- bartek turski: "moim marzeniem jest zostać największym artystą w Europie" [WYWIAD]
- Bilety na koncert Imagine Dragons za 30 tys. zł. Nie, to nie jest żart
- Awantura w radiu. Malik Montana pokłócił się z Blanką. Czy to koniec ich "love story"?
- Donatan chce pieniądze od Lady Gagi? Internauci w szoku
Goldie Boutilier poznaję niestety późno - ale lepiej późno, niż wcale, prawda? Artystka tuż po premierze debiutanckiego longplaya ma na Spotify 1,7 mln miesięcznych słuchaczy. W skali Polski - bardzo dużo. W skali świata - wystarczająco, żeby organizować międzynarodowe trasy i wyprzedawać kluby. Ma globalną rozpoznawalność, swobodę twórczą, a regularne tourowanie przy takich zasięgach może zapewnić jej godne i wygodne życie z muzyki.
O płycie "Goldie Boutilier Presents... Goldie Montana" pozwalam sobie pisać jako o albumie pierwszym, choć dorobek artystyczny Kristin Boutilier jest znacznie większy. Kanadyjka debiutowała w 2011 roku: jako My Name Is Kay wydała krążek o tym samym tytule oraz kilka EP-ek, lecz żywotność projektu okazała się zaskakująco krótko. Artystka po rozwiązaniu kontraktów zmieniła pseudonim na Goldilox, stanęła za DJ-skim deckiem (kobieta wielu talentów), a następnie nagrała album w klimacie disco. Niestety - "Very Best" także odbiło się od ściany, prawdopodobnie lekko wyprzedzając swoją epokę. Renesans disco przyszedł kilka lat później, z nowymi albumami Jessie Ware czy Tove Lo.
Goldilox - I Love You
Sukces Goldie Boutilier był jednak wart czekania. Artystka jest warta powolnego odsłaniania kart. Jest warta delektowania się i nieśpiesznej, niczym niezmąconej przeprawy przez całą swoją dyskografię - szczególnie spod nowego szyldu. Awanturniczy indie pop z naleciałościami awangardowego, wręcz kinematograficznego country to powiew świeżości na scenie, która aktualnie gra bezpiecznie, nostalgicznie i recyklingowo. Goldie Boutilier to moja pierwsza kandydatka na to, by w niedalekiej przyszłości wybuchnąć, błysnąć i przeskoczyć klasę. Jej droga na szczyt była długa, wyboista, okupiona ciężką pracą i wyrzeczeniami. Uznanie - nadchodzi. Zaszczyty - są w zasięgu ręki. I tak właśnie się debiutuje: co z tego, że po raz trzeci, co z tego, że w wieku czterdziestu lat. Goldie Boutilier jest w swoje twórczości cholernie odważna i to będzie jej największy atut.
Gangster. Król. Bogaty Mężczyzna. Goldie Boutilier
Artystka w liczbie ksywek śmiało może konkurować z Belomondo - przyjęła tak wiele imion, aliasów i na prawo i lewo chwali się kolejnymi śmiałymi tytułami. Goldie Boutilier od pierwszej EP-ki w tej odsłonie (2022 r.), czyli "Cowboy Gangster Politician", przez "Emerald Year" i "The Actress" aż po tegoroczną premierę "Goldie Boutilier Presents... Goldie Montana" wyprofilowała się ostro i konkretnie. Każde kolejne wydawnictwo coraz mocniej osadzało artystkę w klimacie vintage'owego Hollywood i prowokującego popu z ranczerskim sznytem. Jej muzyka sprytnie miesza wybujałą elegancję i soczysty splendor z łatwością konsumpcji; prosty rytm, bogate aranże, uszczypliwe, inteligentne teksty i wokal, hardy, kłujący, zadziorny, a przy tym hipnotyzujący. To brzmi jak sukces, to brzmi jak... film.
Goldie Boutilier jest fantastycznie wręcz filmowa i ciągle zaskakująca. Snuta przez nią narracja przypomina spaghetti western - trochę mroczna, dramatyczna, a zarazem bardzo symboliczna. Z jednej strony pasuje do estetyki Quentina Tarantino, z drugiej aż prosi się o collabo z Emerald Fennell, reżyserką "Saltburn", "Obiecującej. Młodej. Kobiety" oraz nadchodzącej adaptacji "Wichrowych wzgórz". To połączenie tkwi głęboko w synestezyjnych odniesieniach: piosenki Goldie Boutilier są słoneczne, mają w sobie kurz, odciski palców na szybach, przejażdżki starymi samochodami z opuszczonym dachem, wybuchy, pościgi, groźby, porachunki i pocałunki. Dawno nie słyszałem albumu, który działa aż tak bardzo audiowizualnie, tak lekko wpływa na wyobraźnię.
Goldie Boutilier - Goldie Montana (Official Music Video)
To, co najlepsze - Goldie Boutilier chowa dla słuchaczy na potem. Singlowe propozycje z jej debiutu: mocne strzały, nie zaprzeczam. "King of Possibilites" to idealny prolog - elegancki i uwodzicielski. "Neon Nuptials" - dużo bardziej zabawowe, ze ślubnym tematem utrzymującym się w tle - no, idealne do tańczenia na mokrej trawie. Nie zabrakło też break-up songu: "I Can't" jest pełne żalu, lecz jednak nieżałosne - po prostu bolesne. "Goldie Montana" - buńczuczny bop. I jest tego dużo, dużo więcej.
"Favourite Fear", niepodważalny faworyt z całego albumu. Rockowo-szeptany, z wieloma rantami i zmianami tempa, zmysłowy i niebezpieczny. Nie można też pominąć "I Am the Rich Man" - feministycznego pokłonu w stronę ikonicznej Cher, numeru wrzącego od estrogenu, a nie tylko wożącego się na małym sprytnym follow-upie. Kąsające "Snake Eyes", bluesowe "Who Are You Gonna Worship Now?" - "Goldie Boutilier Presents... Goldie Montana" to mój ulubiony typ płyty, to znaczy, bez skipu. Stworzona, żeby słuchać od deski do deski. Kompletna.
Goldie Boutilier - Favorite Fear (Official Music Video)
Goldie Boutilier, wracaj do Europy
Artystka w tym roku zagrała w Europie minitrasę - kto wiedział, ten wiedział, tournée liczyło zaledwie kilka miast i w całości się wyprzedała. Po takim debiucie - zero zaskoczenia.
Farciarze mieli/mają także okazję zobaczyć Goldie Boutilier w akcji na The Lifetime Tour Katy Perry - artystka występuje jako gość specjalny na prawie wszystkich show w Wielkiej Brytanii (na koncercie w Polsce 28 października openerem jest Becky Hill). Dokąd zaprowadzą ją te supporty? Oby na areny - choć z drugiej strony, kusi, żeby ją gatekeepowć - przynajmniej do odhaczenia pierwszego, jeszcze kameralnego koncertu.
Goldie Boutilier to nowa, dojrzalsza Sabrina Carpenter. Nie tak sassy - dużo bardziej classy - ale wie, gdzie należy wbić szpilkę tak, żeby bolało. Bardzo. Dla kontrastu: wie też, jak rozpalić. Do czerwoności. Whoah.
W temacie pop
- Taylor Swift wydała POPrawny album. Dlaczego nie wrócę do "The Life of a Showgirl"? [RECENZJA]
- Taylor Swift zdissowała Charli XCX. Nazwała ją warczącą chihuahuą
- bartek turski: "moim marzeniem jest zostać największym artystą w Europie" [WYWIAD]
- Znamy cenę biletów na Doję Cat. Na miejsca przy samej scenie trzeba się wykosztować
Popularne
- "POLSKA GUROM" - Przemek Kucyk zgłasza się na Eurowizję. To jego topka polskiej (pop)kultury
- Nudna reklama Friza i Wersow. Recenzja "Friz & Wersow. Miłość w czasach online"
- Polka zmarła na egzotycznej wyspie. Miała 27 lat i żywiła się wyłącznie owocami
- Bagi na liście Forbes 30 under 30. Znalazł się tam szybciej od Friza
- Taki przyjaciel to skarb? Patec wpłacił gigantyczną kaucję za OjWojtka
- Żabka sprzedaje spalone nuggetsy? Test halloweenowej nowości
- Antyki, czyli kuchnia babci na TikToku. Wywiad z ikonicznym twórcą
- Fotograf oskarżył Jeleniewską o kradzież zdjęcia. "To jest po prostu patologia"
- Nikita i Cameraboy rozstali się? Mocny statement krąży w sieci