Skandal na Euro 2024. Tureccy kibice wykonywali obraźliwe gesty

Mistrzostwa Europy w piłce nożnej weszły w decydującą fazę. W sobotę 6 lipca poznaliśmy ostatnich półfinalistów turnieju. Wieczorem zmierzyły się ze sobą drużyny Holandii oraz Turcji. Mecz był ekscytujący, z ogromną ilością świetnych akcji, jednak nie udało się uniknąć skandalu. Wszystko przez tureckich kibiców, którzy nie byli zadowoleni z faktu, że jeden z ich reprezentantów był zawieszony i nie mógł uczestniczyć w spotkaniu. Zdenerwowanie pokazali w najgorszy możliwy sposób.

Merih Demiral to turecki piłkarz, który po meczu z Austrią w 1/8 finału został zawieszony przez UEFĘ. Wszystko przez gest, który wykonał po strzeleniu bramki. Ułożył on dłonie w kształt litery "W". Okazało się, że jest to tzw. wilczy salut, czyli symbol kojarzony z turecką organizacją terrorystyczną o nazwie "Szare Wilki", która była powiązana z zamachem na Jana Pawła II. Decyzja o tym, że piłkarz nie zagra w meczu z Holandią, bardzo nie spodobała się kibicom, czemu dali wyraz na trybunach.

Nikogo nie powinno dziwić, że tureccy kibice nie byli zadowoleni z faktu, że jeden z ich lepszy piłkarzy nie zagra w ćwierćfinale Euro. Sport wywiera ogromne emocje, więc można było się spodziewać, że osoby, które przyjdą na mecz, dadzą w jakiś sposób wyraz tego, że nie podoba im się dana sytuacja. Trzeba jednak powiedzieć jasno. Wybrali najgorszy możliwy sposób.

Merih Demiral nie został zawieszony, ponieważ ktoś miał takie widzimisię. Ukarano go, ponieważ oficjalnie pokazywał znaki organizacji terrorystycznej. Można więc rozumieć, że w ten sposób pochwala zachowanie osób do niej należącej. Nie ma się więc co dziwić, że UEFA postanowiła go ukarać. Tureccy kibice natomiast zdają się tego nie rozumieć. Podczas meczu z Holandią wszyscy znajdujący się na trybunach Turcy pokazywali "wilczy salut". W ten sposób chcieli wesprzeć swojego piłkarza. Głupie i nieodpowiedzialne.