Kto stoi za pożarami na Hawajach? Szury mają teorię

Ogień w tym roku nie daje od siebie odpocząć. Pożary zaatakowały już Grecję, Portugalię oraz Włochy. Żywioł przywędrował również do Stanów Zjednoczonych. Na hawajskiej wyspie Maui odebrał życie 93 osobom. Lokalne władze informują, że do tragicznego zdarzenia doszło na skutek połączenia suchej roślinności, wiatru związanego z huraganem Dora i niskiej wilgotności.

W tym smutnym czasie, gdy większość użytkowników internetu skupia się na tym, jak pomóc ludziom na Hawajach, inni rozpowszechniają teorie spiskowe. Niektórzy wierzą, że za pożarem stoją władze USA.

W mediach społecznościowych zaczęła krążyć nowa teoria spiskowa. Niektórzy użytkownicy X (Twittera) wierzą, że amerykańskie wojsko wywołało pożar na hawajskiej wyspie. Jako dowód przedstawiają zdjęcie, na którym rzekomo widać ogromny laser, który miał wzniecić ogień z daleka.

W komentarzach w mediach społecznościowych pełno jest głosów, że władze Stanów Zjednoczonych specjalnie wzniecają pożary. Mają to robić po to, aby zmusić ludzi do ekologicznego trybu życia. Osoby wierzące w tę teorię uważają, że wojsko chce zastraszyć mieszkańców oraz ograniczyć ich wolność w związku z rozprzestrzeniającym się ogniem.

Okazuje się jednak, że miłośnicy teorii spiskowych nie sprawdzili, jakie zdjęcie tak ochoczo udostępniają. Przerażający laser, którym (według nich) miało sterować amerykańskie wojsko, to tak naprawdę rakieta Falcon-9 od SpaceX. Fotografia przedstawia po prostu jej start.

Dlaczego można pomyśleć, że na zdjęciu widać laser, a nie rakietę? Jak informuje portal geekweek.interia.pl, wszystko dlatego, że twórca zdjęcia użył wydłużonego czasu ekspozycji (naświetlenie przez kilka sekund), dzięki czemu rakieta "rozmazała się". Z tego powodu ludzie zaczęli wierzyć, że rząd USA naprawdę stał za przerażającym pożarem.