Kieszonkowe? Dla eksperta to "pierwszy zasiłek dla bezrobotnych"
"Rodziconomia" to podcast serwisu Bankier.pl. W pierwszym odcinku gościem programu był Paweł Rygielski, który ostro wypowiedział się o kieszonkowym dla dzieci.
24 kwietnia na kanale Bankier.pl został opublikowany pierwszy odcinek podcastu "Rodziconomia" poświęconego finansom rodziców, jak sama nazwa wskazuje. Gościem Malwiny Wrotniak, redaktorki naczelnej Bankier.pl, był finansista i edukator Paweł Rygielski. Eksperci rozmawiali o tym, jak przyzwyczajać dzieci do odpowiedzialności finansowej i uczyć je szacunku do pieniądza.
O ile edukacja finansowa faktycznie jest jak najbardziej wskazana, tak również jej prowadzenie powinno wyróżniać się jakimiś standardami. Na pewno nie spodziewalibyśmy się, że ekspert finansowy nazwie kieszonkowe dla dzieci "pierwszym zasiłkiem dla bezrobotnych, którym obdarowujemy nasze dzieci tylko za to, że się uśmiechają".
Zachód z przodu, Polska z tyłu
Paweł Rygielski uważa, że nie powinno przyzwyczajać się dzieci do tego, że dostają pieniądze "za nic". No tak - lepiej posłać je do pracy. Oh, wait...
Z drugiej strony ekspert mówi, że za wykonywanie obowiązków domowych również nie należy dzieciom płacić. Według niego małoletni powinni zdobywać finanse za wykonywanie dodatkowych aktywnościach takich jak mycie auta czy pomalowanie pokoju.
- Na Zachodzie jest to bardzo popularne podejście, które pomaga dziecku zrozumieć, że pieniądze nie spadają z nieba - mówił Paweł Rygielski w pierwszym odcinku "Rodziconomii".
"Kieszonkowe to pierwszy zasiłek dla bezrobotnych". O edukacji finansowej dzieci z Pawłem Rygielskim
Problem jest i to niejeden, ale to nie kieszonkowe
W wypowiedziach Pawła Rygielskiego pojawia się kilka problematycznych kwestii. Pierwszą z nich jest choćby pogardliwy stosunek do zasiłku dla bezrobotnych. Korzystają z niego osoby w różnej sytuacji życiowej i nie - nie jest to wstyd.
Równie niepokojące jest gloryfikowanie dodatkowych aktywności podejmowanych przez dzieci w celu zdobycia pieniędzy, co może mieć różne efekty w przyszłości. Na przykład wpłynąć na niezdrową relację z późniejszą pracą zawodową. Nadgodziny, yes, please.
Na samym końcu dodam, że chociaż Paweł Rygielski jest skłonny płacić dzieciom za, jak sam to określił, dodatkowe aktywności, to w jego mniemaniu należy uciąć stawkę i spotkać się z dzieckiem "gdzieś w połowie". 50 zł za umycie auta to dla niego zbyt dużo - rynkowe stawki zaczynają się od ok. 90 zł za mycie i odkurzenie.
Może to dlatego Polacy często godzą się na pensję nieprzystającą do wykonywanych przez nich obowiązków. Pewnie mieli ojca, który w dzieciństwie obcinał im wynagrodzenie za wytrzepanie dywanów.
Źródło: Bankier.pl
Popularne
- Viral Kebab już otwarty. Co wiadomo o nowym biznesie Ekipy?
- Czy 100 ludzi pokona goryla? Absurdalne pytanie rozpala internet
- Ile lat więzienia czeka Brainroty z TikToka? Bombardiro Crocodilo pocierpi najdłużej
- Niezobowiązująca praca po maturze. Czym jest GIG economy i freelancing?
- Czym jest Labubu? Wszystko, co musisz wiedzieć o maskotkach
- Flipowanie iPhone'ami sposobem na życie? Nowa moda na TikToku
- Co robić w maju w mieście? TOP 3 koncerty, na które warto się wybrać
- Bagi testuje okulary do ściągania. "Normalnie mi się wyświetla tekst"
- Julia Wieniawa chce zagrać Łęcką. Producent filmu zrujnował jej marzenie