Jak pozbyć się psa bez przypału? Myślała, że to się uda...
Pies to członek rodziny, prawda? Niestety, bywa tak, że rodzina się rozpada... Kobieta postanowiła oddać komuś zwierzę, które adoptowała kilka miesięcy wcześniej.
Posiadanie zwierzęcia - jakiegokolwiek - to ogromna odpowiedzialność. Ludzie coraz częściej przykładają wagę do edukacji na temat pupili, a przed zakupem lub adopcją przeprowadzają dokładny research. Nawet nie będąc dumnym posiadaczem psa lub kota trudno umknąć przed wiedzą, że jedzenie wyłącznie suchej karmy może być dla zwierzaka bardzo szkodliwe, a osiatkowany balkon i okna to podstawa. Nie wspominając o szkodliwości okrągłych akwariów dla rybek - kule na szczęście dawno odeszły do lamusa.
Podobne
- PiESEL dla piesków i kotków. Walczą, by zwierzęcy PESEL był obowiązkowy
- Policja odebrała zwierzęta influencerce. To nie pierwszy raz
- "Sekta pro-zwierzęca". Łukasz Warzecha odleciał?
- Ma krew psów na rękach? Znana modelka pod lupą aktywistów
- Skandal podczas defilady w Święto Wojska Polskiego. Poszło o pieski
O tyle dobrze, że świadomych właścicieli jest coraz więcej. Zdarzają się niestety również osoby, które nie do końca wiedzą, z czym będą musiały się mierzyć, kiedy przygarniają zwierzaka.
Chciała oddać własnego psa, ale tak, żeby nie było wstydu. Zdemaskowali ją
Pewna kobieta napisała posta na facebookowej grupie Zaginione/Znalezione zwierzęta - Trójmiasto i okolice. Mieszkanka Gdańska poinformowała w nim, że znalazła porzuconego psa, którego niestety sama nie może zatrzymać.
Podobne posty zazwyczaj przyjmowane są entuzjastycznie - pies został zabezpieczony, zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie mógł pomóc. Tym razem historia okazała się mieć inny plot twist.
Okazało się, że rzekomo porzucony pies należy do kobiety, która wstawiła posta.
Oszustka zdemaskowana. Wylało się wiadro pomyj
Jedna z administratorek grupy zareagowała błyskawicznie i zdemaskowała kobietę, która, jak się okazało, wcale nie znalazła porzuconej suczki. Mieszkanka Gdańska planowała w jak najmniej inwazyjny sposób pozbyć się własnego psa. Na trójmiejskiej grupie wylądował screen posta, w którym poszukiwała towarzysza zabaw i spacerów dla swojej suczki. Wpis został dodany kilka miesięcy wcześniej i dokładnie widać na nim, że to ten sam pies, dla którego starała się znaleźć nowych właścicieli.
Ludzie w komentarzach nie szczędzili krytyki nieodpowiedzialnej właścicielce amstaffa.
"Jeżeli chce pani oddać psa, wystarczy oddać go do adopcji, nie trzeba kłamać i wymyślać historii o tym, że własnego psa znalazło się przywiązanego do drzewa. Nic w przyrodzie nie ginie" - pisali na Facebooku.
"Jaki tupet trzeba mieć, żeby zrobić coś takiego" - grzmi inny komentarz.
Oczywiście zdarzają się różne sytuacje, w których zrezygnowanie z opieki nad zwierzakiem jest koniecznością. Apelujemy jednak, żeby rozwiązywać je odpowiedzialnie, a nie kłamstwem i oszustwem.
Popularne
- Imprezowy autobus. Dzieci pochwaliły się, jak bardzo "kochają Fagatę"
- Gryzł dziecko w ucho, wszystko nagrały kamery. Policja bada niepokojącą sprawę
- Tata Maty prosi o pieniądze. "UWAGA! Jest sprawa"
- Zapadł wyrok w sprawie portalu dla dorosłych. Jakie były przychody z Roksy?
- Morderca zjadał twarz ofiary? Szokujące doniesienia
- Gonili Martę Lempart i nagrywali. Aktywiści Kai Godek w akcji
- Uczniowie bawili się z "Grzegorzem Braunem". Na studniówce był ogień
- Lewaczka załamana warunkami pracy. "W latach 90. byście zdechli z głodu"
- Ksiądz mieszka z chłopakiem bez ślubu. W jego kościele obrączki do ołtarza przynosi pies