Fejk z Tindera burzy krew redpillowców. Kobiety nie mogą współżyć bez zobowiązań?

Tinder jest aplikacją randkową, aczkolwiek został zaadaptowany nie tylko do szukania potencjalnej miłości, ale również nowych znajomych, przelotnych romansów (tzw. ONS - one night standów) czy trwałych układów opartych na seksie (tzw. FWB - friends with benefits).

Jeśli obu stronom takiej relacji to pasuje - to nie ma w tym absolutnie nic złego. Wrażeń na Tinderze poszukują wszyscy niezależnie od płci. Na aplikacji łatwo można znaleźć "kwiatki" - profile z niestworzonymi wymaganiami czy bardzo kontrowersyjnym opisem. Nie braknie sylwetek bez twarzy, które proponują układ sponsorowany.

Trudno jednoznacznie ocenić, które profile są prawdziwe, a które powstały tylko i wyłącznie w celu trollowania. Jedno jest pewne - na bait można się złapać nawet wtedy, kiedy jest oczywisty.

Użytkownik Twittera posługujący się nickiem fakeorlen wrzucił na swój profil screena z Tindera. Profil przedstawia zdjęcie ciężarnej dziewczyny, która rzekomo ma 19 lat, studiuje, jest biseksualna, a w gronie jej zainteresowań leży "ostre" współżycie bez zobowiązań.

Wystarczył minimalny research, aby odkryć, że profil jest nieprawdziwy - czego nie przyjmuje do wiadomości autor posta.

Pod tweetem rozgorzała żywa dyskusja. Internauci twierdzą, że dziewczynę powinni za takie treści usunąć z uczelni. Argumentów "za" brak - w przeciwieństwie do sprawy Oskara Szafarowicza. Jeden z mężczyzn biorących udział w omawianiu przypadku fejka z Tindera stwierdził także, że nie może się zdecydować, czy go krytykować, czy chwalić. W końcu dziewczyna zdecydowała się zatrzymać dziecko... a na to przecież nie decyduje się wiele kobiet w Polsce.

Oprócz pogardy dla dziewczyny, która śmiałaby (gdyby była prawdziwa) współżyć z kimś bez zobowiązań, w wątku pojawia się także rasizm oraz ewidentne komentarze antyaborcyjne. Czy według tych mężczyzn kobiety w ogóle powinny mieć jakiekolwiek prawa?