Co słychać?

Co słychać? Bambi, Baby Lasagna, Kendrick i inni, czyli przegląd najlepszych premier

Źródło zdjęć: © materiały prasowe
Maja Kozłowska,
07.02.2025 18:15

Piątek, dzień premier. Radar szaleje, a nowości do przesłuchania jakby więcej niż zwykle. Szybka przewózka po playlistach nie wystarczy - 7 lutego 2025 r. muzyki słuchamy albumami.

Raz w tygodniu będzie o muzyce. Relacje i recenzje. Polecajki i newsy. Koncertowe ogłoszenia - największe ŚWIATOWE trasy (typu Justin Timberlake), ale też te mniejsze, klubowe. Polska i Europa, bo turystyka koncertowa przecież kwitnie w najlepsze. Głośne nazwiska (podobno Sabrina Carpenter wciąż nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa) i te nieco mniej znane, lecz warte dostrzeżenia. Co słychać?

Święto jak co tydzień. Piątek na bogato

Każdy minimalnie zainteresowany muzyką wie, że co tydzień w piątek aktualizują się playlisty z nowościami i najwięcej nowych piosenek ukazuje się właśnie w ostatni dzień przed weekendem. Idealnie na wolne, idealnie na wprawienie się w dobry humor przed pracą, idealnie na zastrzyk serotoniny przed długim dniem w szkole lub na uczelni.

Dziś pogadamy sobie jednak nie tyle o piosenkach (całej masie), ale o albumach. 7 lutego rozpieścił międzygatunkowo, obradzając w hip-hop, pop, indierock czy inudstrialny hyperpop. Ile krążków można przesłuchać jednego dnia przed powrotem do all-time favourites?

trwa ładowanie posta...

Co słychać? "TRAP OR DIE" - bambi

Najbardziej hot polska premiera tego roku? Może tak było - do momentu, aż album faktycznie wyszedł. Jeśli bambi miała przemeblować branżę, to... nie do końca to wyszło. Raperka utrzymała moją uwagę przez cztery kawałki, przy czym tytułowy numer TRAP OR DIE" już na wstępie wywołał niekontrolowany skręt cringe'u - zapewne przez cytowanie "Chłopaków z baraków". Rymowanie tych samych słów, ale o innym znaczeniu na końcu wersów też nigdy nie brzmi dobrze, nie wspominając o kontekście (Kupuje mieszkanie na Woli // Wiem dobrze on nago mnie woli), ale to nie koniec grzeszków artystki (Tipton-Lipton <3)

Wjazd ma mocny - "Number One" zagwarantował soczyste otwarcie. Słychać progres na bicie i całkiem naturalne bujanie się w agresywnym flow. Interesujący jest także numer "CLOUDS" z Diną Ayadą na feacie. (again - muzycy z Belgii. Tam kryje się wiele perełek). Im dalej w las, tym bardziej bambi męczy. Wiecie, że malinówka to ulubiona wódka artystki? Raz przesłuchacie "TRAP OR DIE" i już będziecie wiedzieć.

Gościnki - tu znowu jest sinusoida. Young Igi ładnie poleciał, za to OKI zaliczył chyba swój najgorszy gościnny występ. Wspólny numer bambiMłodego Jeżyka daje vibe "High School Musical". Z jednej strony - świetnie? Z drugiej, jakbym chciał słuchać Disneya, włączyłbym Disneya. No hard feelings. Na ratunek śpieszy rów babicze, ale to wciąż mało, by nadrobić za większą - generyczną część albumu "TRAP OR DIE". Umrzeć trochę przy nim można. Z nudów.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

bambi - NUMBER ONE

Co słychać? "Polari" - Olly Alexander

Pierwszy raz totalnie solowo pod imieniem i nazwiskiem. Czy do tego "debiutu" Olly'ego Alexandra będę wracać? Nie wiem. Kiedyś były czasy, teraz nie ma czasów, skończyło się "królowanie", "Dizzy" nie będzie trendować tak jak (wciąż) robi to "Breathe". Inną kwestią, że najlepszy album Years & Years to "Palo Santo" z 2019 r., choć pozbawione tak manistreamowych hiciorów. Mroczne, a jednocześnie zmysłowe, przekornie figlarne, szczerze, wciąż nie przebolałem końca tej ery. "Night Call" dosadnie zapowiedział nowe - "Polari" zaś niejednoznacznie kontynuuje ten kierunek.

To, co trzeba oddać Olly'emu Alexandrowi - każdy jego krążek to duże zmiany. Pod tym adresem na nikogo nie będzie czekać odgrzewany kotlet. Pop może mieć z pięćdziesiąt twarzy; brytyjski artysta odkrywa je w swoim tempie, bawiąc się konwencją, co jednocześnie odsuwa go od głównego nurtu. "Polari" mocno eksploruje lata 80. - ktoś powie, wow, chłop co się spóźnił z trendem o (patrzę, kiedy wyszedł czwarty sezon "Stranger Things") trzy lata. Nic bardziej mylnego. Olly Alexander powiedział "nie, nie, nie" przewózce po wymiętolonych samplach. Te jego ejtisy to raczej inspiracje, trochę wzięte od Pet Shop Boys, trochę od Michaela Jacksona (tego późniejszego, długo po "Thrillerze") Ostatecznie jego debiut wyszedł dość... surowy. Na osłodę albumu w chłodnym odcieniu kolorystycznym przypada kilka "cieplejszych" numerów jak "Archengel" czy "When We Kiss". Lirycznie Olly wciąż otwarcie i transparentnie eksploruje swoją tożsamość. Jak dla mnie - ciekawa kontra do brzmienia, które całościowo podsumowałabym jako senne i nierzeczywiste. Oniryczny (a jednocześnie jakby skoszony z soundtracku gry wideo?) klimat tylko zastanawia mnie na audio. Możliwe, że w pełni kupię go dopiero na żywo. Olly Alexander potrafi - zawieść, a potem dowieźć.

Olly Alexander wystąpi 27 marca na warszawskim Torwarze. Bilety są dostępne na stronie Alter Art - organizatora koncertu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Olly Alexander - When We Kiss (Official Video)

Co słychać? "DMNS & MOSQUITOES" - Baby Lasagna

Czasami muzyka ma tylko jeden cel. Ma bujać. Po prostu. Enjojując Baby Lasagną jednocześnie mam w głowie - tak z przeciwnego bieguna - "Wicked" i księcia Fiyero śpiewającego "Dancing Through Life". "Life's more painless // For the brainless". Coś w tym zdecydowanie jest, więc bez żadnych oporów, absolutnie bez wstydu, cieszę się dziwnym tworem chorwackiego piosenkarza.

"DMNS & MOSQUITOES" jest jak Shrek, to znaczy, ma warstwy. EDM-owe odpady, radio coded ballady rodem z lat 00., post-punkowe wykończenie. "Hymny" do uroczystego śpiewania na koncertach, numery do trzęsienia pupą i pogowania, piosenki stworzone do playlist typu: siłownia/sprzątanie. Żadnych myśli w głowie, tylko "Good Boy Lasagna" na repeacie and I think it's beautiful. Na deser: bałkańskie wpływy, twardy akcent i słowa, które albo są pozbawione sensu albo swoją szczerością są odpowiedzią na każdą przeintelektualizowaną próbę "wiwisekcji" społeczeństwa.

"DMNS & MOSQUITOES" Baby Lasagny to bop na bopie. Jaki gatunek? TAK. 37-minut muzyki, która udowadnia, że typ zasługuje na całą swoją rozpoznawalność.

Baby Lasagna już wkrótce zagra aż dwa koncerty w Polsce. Artysta wystąpi:

  • 4 marca 2025 w Krakowie, w klubie Studio
  • 5 marca 2025 w Poznaiu, w klubie B17

Bilety są dostępne na stronie organizatora - Winiary Bookings.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Baby Lasagna - Biggie Boom Boom (Official Music Video)

Co słychać? Kendrick Lamar, Inhaler, Luna

Trzy to za mało - więc na deser, już w bardziej skoncentrowany sposób - przedstawiam kolejne trzy albumy z pierwszego lutowego piątku, które są warte (przynajmniej) jednego odsłuchu.

Kendrick Lamar - "GNX". Król wrócił. Dobry tajming - tuż po zgarnięciu pięciu nagród Grammy dropnął album, który nie przejdzie niezauważony. Kendrick jest raperem z gatunku tych, którzy pomagają otworzyć głowę osobom zamkniętym na hip-hop. Lepiej

Inhaler - "Open Wide" - stary dobry rock? Raczej: młody, dobry rock. W lekkiej formie, trochę ugrzecznionej, ale wciąż z tym gitarowym pazurem. Przy Inhalerze nostalgia chwyta za serce, bardzo filmowa jest ta muzyka.

Luna - "No Rest" - drugi album polskiej reprezentantki w Konkursie Piosenki Eurowizji w 2024 r. i zarazem jej pierwszy anglojęzyczny. Ciekawostka - czy ma szansę się wybić?

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Inhaler - A Question of You (Official Video)

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 0
  • emoji ogień - liczba głosów: 0
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 0