Apartament widmo w Gdańsku? Nie przyjeżdżaj tam na wakacje
W internecie zrobiło się głośno na temat tajemniczej sprawy wynajmu. Cezary Łazarewicz wyznał, że został oszukany przez właścicieli przybytku. Dziennikarz ostrzega przed apartamentem widomo. Czy udało mu się odzyskać stracone pieniądze? Czy Booking pomógł rozwiązać sprawę?
Sezon wakacyjny właśnie się rozpoczął. Coraz więcej osób wyjeżdża odpocząć od codzienności. Jednym z popularniejszych miejsc na wczasy jest morze. Jedni wolą to zagraniczne, a drudzy gustują w polskich plażach.
Podobne
- Patec zdradził koszty wyprawy na Mount Everest. Kwota zwala z nóg
- Skandal w znanej krakowskiej restauracji. Oszukują klientów?
- Naiwność kosztowała ją 120 tys. zł? "Każdy telefon musicie sprawdzać"
- Hit tegorocznych wakacji. Plaże pokryją ślady penisów?
- Klimatyzacja zrujnowała jej wakacje? "Bardzo cierpiałam"
Masa turystów kieruje się do Trójmiasta. Połączenie ciekawej architektury, zabytków czy muzycznych atrakcji takich jak Opener Festival idealnie współgra z szumem wody i leniwą atmosferą. Pewien dziennikarz ostrzega przed podejrzanym apartamentem widmo. Gdzie nie rezerwować pobytu w Trójmieście?
Apartament widmo naciąga turystów?
Cezary Łazarewicz to polski dziennikarz, publicysta oraz pisarz. Mężczyzna udzielił wywiadu portalowi Wyborcza. Opisał przykrą sytuację, która niedawno go spotkała. Relacjonuje, że zarezerwował apartament w samym centrum Gdańska.
Na stronie Booking.com właściciel chwalił się idealną lokalizacją obiektu "Gdańsk Historic House": Brama Zielona -1,1 km, Długie Pobrzeże - 1,2 km, a w pobliżu także inne atrakcje - Bazylika św. Mikołaja, Żuraw nad Motławą i fontanna Neptuna. Do lotniska zaledwie 13 km. Oferta niewątpliwie zwraca uwagę. Czujność dziennikarza uśpiły również pozytywne komentarze oraz wysoka ocena ogólna, bo aż osiem gwiazdek. Każdy zachwalał apartament.
W drodze do Gdańska dziennikarz starał umówić się na przekazanie kluczy: "Raz ktoś nie odebrał, może się zdarzyć, drugi raz też. Ale trzeci, to już się rzadko zdarza". Zaniepokojony mężczyzna wysłał maila do właściciela, ale również bez odzewu. Na miejscu okazało się, że masa osób krążyła przy rzekomym adresie apartamentu. Nagle przyszła mu wiadomość, że nie uiścił zwrotnej kaucji w wysokości tysiąca zł. Niedługo potem dostał informację, że rezerwacja została anulowana, ponieważ nie odebrał kluczy.
Czy Booking zareagował na niedogodności?
Dziennikarz próbował skonsultować sytuację z Bookingiem. Niestety bezskutecznie. Na prośbę o zwrot należności (484 zł) otrzymał następującą odpowiedź: "Dziękujemy za kontakt z Obsługą Klienta Booking.com. Wiemy, że sprawa jest dla Państwa bardzo ważna. Z przykrością informujemy, że obiekt nie wyraził zgody na zniesienie kosztów odwołania rezerwacji. Bardzo nam przykro z powodu niedogodności".
Portal Wyborcza skontaktował się z brytyjskim rzecznikiem prasowym serwisu Booking. Co prawda nie otrzymali odpowiedzi, natomiast poszkodowany dziennikarz na drugi dzień otrzymał informację, która przyniosła mu ulgę: "Przykro nam z powodu Twoich ostatnich doświadczeń w Gdańskim Domu Historycznym. Chcemy, aby nasi klienci mieli jak najlepsze wrażenia z podróży, dlatego chcielibyśmy zaoferować ci kredyt w wysokości 484 PLN. W ciągu 5 dni otrzymasz powiadomienie z instrukcjami, jak ubiegać się o tę kwotę".
Popularne
- Rozwój PSZOK-ów dzięki funduszom unijnym
- Poznaj Polskę na dwóch kołach
- Liam Payne wiecznie żywy. Znów usłyszymy jego głos
- Marcin Dubiel próbuje wrócić do internetu. Kolejny epic fail
- Kamil z Ameryki w akcji. Koszulki #freebudda wspierają Strefę 77
- Wojtek Gola na streamie u Jelly Frucika. Było piekielnie gorąco
- Młodzi na rynku pracy w Unii Europejskiej
- Rok po wybuchu Pandora Gate. Co dalej z ekstradycją Stuu?
- Fundusze unijne a problemy szkół