TESTUJEMY lampę pierścieniową Ring RGB. Warto ją kupić?
Do rąk wpadła nam jedna z lamp pierścieniowych firmy TRACER, która jest jedną z popularniejszych w swojej kategorii. Jak sprzęt wypada po kilku dniach użytkowania?
Dziś o zakupie lampy typu ring myśli niemal każdy, niezależnie od tego czy zawodowo zajmuje się tworzeniem contentu, czy nie. Większość z nas robi zdjęcia i filmiki, a odpowiednie oświetlenie jest prawdziwym "game changerem", jeżeli chodzi o jakość materiału, który tworzymy. Produktów na rynku jest wiele, a nam ostatnio wpadła do rąk kompaktowa lampa pierścieniowa TRACER Ring RGB, dostępna w wielu sklepach, w przyzwoitej cenie, bo za ok. 80 złotych. Czy to dobry produkt?
Podobne
- Ze smartfonowym zombie nie warto walczyć. Lepiej kupić mu trzecie oko
- Maja Janowska opanowała polskiego Twittera! KTO TO DO CHOLERY JEST?
- Jaki komunikator jest najbezpieczniejszy? Rośnie konkurencja dla WhatsAppa!
- James Charles i Lil Nas X flirtują na Twitterze! Myślicie, że coś z tego będzie?
- Einar Krawczyk o związku dla zasięgów: "ODWALIŁEM MANIANĘ, byłem mega głupi"
Zacznijmy może od specyfikacji: średnica lampy wynosi 26 cm, wraz z nią dostajemy mały statyw oraz pilot służący do ustawienia koloru światła i jego natężenia. Do wyboru mamy aż 18 kolorów, które pięknie się mienią w 153 diodach LED. Problem w tym, że kolory nie świecą na tyle intensywnie, by skutecznie "oddziaływać" na klimat wykonywanych zdjęć czy nagrań. Doświetlając fotografię kolorem niebieskim czy czerwonym, owszem, dostajemy delikatną poświatę danej barwy na zdjęciu, ale zdecydowanie nie jest to spektakularny efekt, co może rozczarować.
Całkiem przyzwoicie sprawdza się za to "opcja klasyczna" - ta bez wymyślnych kolorów. Temperatura zwykłego oświetlenia odpowiada temperaturze światła dziennego, więc twarz jest dobrze doświetlona, jeżeli używamy sprzętu w bliskiej odległości od twarzy. Zdecydowanie jest to dobra opcja, dla osób które chcą uwieczniać robienie makijażu. Kompaktowość sprzętu sprawia, że będzie idealnie mieścił się na biurku czy stanowisku do make upu.
Poręczność lampy to chyba jej największy plus. Można śmiało zabrać ją w podróż, używać do kręcenia vlogów, czy robienia selfie, ale raczej nie jest to sprzęt, z którego na co dzień będą korzystać profesjonaliści. Podczas kilku dni użytkowania zauważyłem, że statyw nie jest do końca stabilny, a słaba intensywność strumienia świetlnego prowadzi do tego, że trzeba być naprawdę blisko lampy, by spełniała ona swoje funkcje.
Słowem, niezły sprzęt dla niewymagającego użytkownika, który ceni sobie kompaktowość lampy i rozsądną cenę. Zawodowcy powinni poszukać czegoś z wyższej półki.
A wy jakie lampy polecacie?
Popularne
- Oskar Szafarowicz pała nienawiścią do warszawskich zabytków: "wyburzyłbym je"
- Dlaczego Gen Z jest zmęczone polską polityką? [OPINIA]
- Czy Kościół w Polsce upada? Wiele na to wskazuje [OPINIA]
- Kontrola w kuratoriach oświaty. Wyniki mogą zaniepokoić uczniów
- Boxdel streszcza Malika i HIGH League. "Kapitan opuszcza statek"
- Platoseksualność. Nowy trend rozgrzewa sieć
- Kara śmierci za aborcję? Temat znów obiektem politycznej manipulacji
- Homoafera w Konfederacji. Winnicki odpowiada na rzekomy gejowski film
- Odkrył powiązania HIGH LEAGUE z Rosją. Malik groził jego matce