Piosenkarka z Izraela o 12 punktach od Polski na Eurowizji. Wspomniała Holocaust

Mogłoby się wydawać, że emocje po 67. konkursie piosenki Eurowizji już opadły. Okazało się jednak, że młoda reprezentantka Izraela Noa Kirel nie posiada podstawowej wiedzy historycznej i mówi o tym otwarcie. Skandaliczne słowa piosenkarki odbiły się szerokim echem w mediach społecznościowych.

22-letnia piosenkarka z Izraela zajęła na Eurowizji trzecie miejsce. Warto zaznaczyć, że konkursowych "dwunastek", czyli punktów od sędziów krajowych, otrzymała aż pięć. Jednym z państw, które również przyznały Kirel najwyższą ocenę była Polska. Piosenkarka spytana o to, jak się czuje z wynikiem, musiała pomylić nasz kraj z Niemcami, ponieważ w wywiadzie dla ynetnews.com wypowiedziała takie słowa:

"Czuję się zwycięsko. Otrzymanie maksymalnej oceny od Polski było prawdziwym momentem zwycięstwa w związku z przeszłością mojej rodziny, która ucierpiała w Holocauście. Moim zwycięstwem było ponowne umieszczenie Izraela na mapie, zostawienie po sobie śladu i sprawienie, że mój kraj był ze mnie dumny".

Na Twitterze rozpętała się burza. Na temat skandalicznej wypowiedzi młodej artystki zaczęli wypowiadać się politycy oraz aktywiści. Posłanka Lewicy Anna Maria-Żukowska w mediach społecznościowych napisała: "Czy ta wypowiedź odzwierciedla poziom edukacji na temat Holokaustu w Izraelu? Czy młodym ludziom w Izraelu wydaje się, że Holokaust spowodowała Polska, nad którą młoda obywatelka Izraela może odnieść po latach moralne zwycięstwo, czy co?

Warto przypomnieć, że Noa Kirel otwarcie wspiera izraelską armię, która od lat otwarcie krytykowana jest za bombardowanie Palestyny. Dodatkowo Izarel oskarżany jest o czystki na ludności cywilnej. Dziewczyna miała powiedzieć, że "nigdy nie miała wątpliwości co do słuszności zachowań izraelskiej armii".