Wykonywała ćwiczenie na siłowni. Została zaatakowana przez mężczyznę

Madi Ruvee to amerykańska tiktokerka. Dziewczyna do niedawna była podwodną fotografką. Postanowiła jednak zmienić branżę, a jej obecnym źródłem dochodu jest niebieska platforma dla dorosłych. Influencerka dba o formę, trenując na siłowni. Nie wszystkim się to jednak podoba.

Madi Ruvee trenowała na siłowni, rozciągając się przed ćwiczeniem nóg. Kobieta wykonywała pogłębiony przysiad, który wpływa na mięśnie czworogłowe ud oraz pośladki. Influencerka miała na sobie dresowe spodnie oraz koszulkę na grubych ramiączkach.

Wykonywane ćwiczenie nie spodobało się mężczyźnie, który podszedł do dziewczyny i zaatakował ją werbalnie. Wszystko zaczęło się od pytania, co dokładnie robi influencerka. Gdy ta próbowała wytłumaczyć, że rozgrzewa się przed treningiem nóg, mężczyzna przeszedł do ofensywy. "Nie, nie wciskaj mi tego gó*na, wiem, że wiesz, co robisz" - krzyczał.

Następnie kontynuował: "Masz świadomość, że właśnie ty jesteś tym, co jest nie tak z dziewczynami, właśnie ty jesteś problemem z dziewczynami". Gdy Madi próbowała się tłumaczyć, mężczyzna jeszcze bardziej się zdenerwował. Powiedział, że to, co robiła, było "kur*** absurdalne" i powiedział jej: "Nie przychodź do mojej siłowni, żeby robić to gó*no", zanim nie powiedział, że powinna "trzymać to gó*no online, bro" i dodał "nie rób tego kur** na mojej siłowni". Następnie mężczyzna uderzył w komórkę dziewczyny, powodując jej uszkodzenie.

W sprawę zaangażowali się internauci z całego świata. Tiktokerzy nagrywają filmiki broniące dziewczyny, która chciała poćwiczyć na publicznej siłowni. W sprawie wypowiedziała się także Maja Staśko. Aktywistka napisała: "Dziewczyna w pełni ubrana ćwiczy, ale to nie chroni jej przed uprzedmiotawianiem i obwinianiem za to, że ma ciało. To nie my się uprzedmiatawiamy - robią to seksiści. Można być w pełni ubranym i nadal będą to robić".

Na temat wypowiedział się także Tomasz Działowy "Gimper". Jego zdaniem działania Madi Ruvee były celowe, a mężczyzna miał rację. Influencer napisał: "Maja, nie róbmy k*rwy z logiki. Wystarczyła mi minuta researchu, by wejść na jej profil i zobaczyć, że tego typu filmami aktywnie promuje swoje profile na OF. Po wejściu na jej darmowy profil widzimy zdjęcia robione właśnie na siłowni - podpisane 'kto chciałby mnie wyr*chać w łazience na siłce?' tudzież 'jestem malutka i mam ciasną'. To nie źli seksiści mają zwidy Maju - to sposób na biznes tej dziewczyny i to oczywiste, że jej 'ćwiczenie' celowo przypominało uprawianie seksu, żeby promować i sprzedawać dostęp do OFa. I żeby nie było - niech ta dziewczyna sobie robi co chce, mam to w dupie z czego zarabia i jak to promuje. Ale próba robienia z mężczyzn obrzydliwych seksistów udając, że chodzi o coś innego, pokazuje, że albo masz klapki na oczach, albo robisz to celowo, bo Ci pasuje do narracji. Tak czy siak - słabo".

Maja Staśko w dalszym ciągu broni dziewczyny. Jej zdaniem kariera na niebieskiej platformie dla dorosłych nie wyklucza jej z życia społecznego, jakim są m.in. wizyty na siłowni. Aktywistka napisała: "Nie, ta dziewczyna nie robi nic złego na tym filmie. A to na podstawie tego filmu ludzie wylewają seksistowskie bagno. Ma długie spodnie i robi ćwiczenia po swojemu. Ma OF - i nadal ma prawo trenować i nie być wyzywaną. I nikt nie ma prawa niszczyć jej za to komórki".