Problemy z dostępnością iPhone’ów już niedługo? Chińskie fabryki znowu zamknięte

W Szanghaju ma obecnie miejsce jeden z największych lockdownów tej pandemii. Kolejna mutacja koronawirusa dotarła do Chin. Te z kolei, po sporym wzroście zachorowań, postanowiły wprowadzić zasadę "zero-covid" w Szanghaju.

Szanghaj od 5 kwietnia jest pod całkowitym lockdownem. 26 milionom mieszkańców miasta zakazano opuszczania domów. Ci mają być uzależnieniu od rządowych dostaw pożywienia, jak i dostawców jedzenia. Niektórzy zostali zamknięciu w obcych domach po wykryciu COVID-19 u jednego z domowników czy pracowników. Zasady są bezwzględne. To nie jest pokojowy lockdown jak w Polsce:

Według Financial Times te tymczasowe izolacje mówią jedno: "jest to jeden z najpoważniejszych lockdownów w całej pandemii. Będzie miał wpływ na gospodarkę Szanghaju, Chin i całego świat".

Sporo. Jeżeli wiecie cokolwiek o Chinach, to pewnie też rozumiecie, że nierzadko większość produktów pochodzi właśnie stamtąd. Koronawirusowe ograniczenie dostaw w ostatnich dwóch latach było spowodowane właśnie spowolnieniu pracy w fabrykach.

To trochę bardziej skomplikowane, bo podczas pierwszego roku pandemii zostały zaburzone łańcuchy dostaw, co wywołało efekt domina. Mimo tego, że np. jedna branża nie ucierpiała bezpośrednio, tak przez problem w drugiej, bezpośrednio z nią związanej oberwali wszyscy.

Pegatron, jeden z większych producentów iPhone’ów w Chinach, ogłosił we wtorek, że musiał zawiesić produkcję w zakładzie w Szanghaju, jak również w pobliskim mieście Kunshan:

Data wznowienia działalności fabryki zostanie podana przez lokalne władze - pisze firma w oświadczeniu. Produkcja ma zostać wznowiona najszybciej jak to tylko możliwe.

Pegatron działał wcześniej pomimo lockdownu. Firmie zależało na stałej produkcji - jednak nawet to jest już niemożliwe w tym momencie. Nie jest z góry powiedziane, kiedy nastąpi restart.

I tym sposobem mamy efekt domina. Bloomberg wspomina, że takie działania "pogłębiają zatory logistyczne, ograniczając transporty komponentów i wyczerpując zapasy". To oznacza, w dużym skrócie, że nie jest ciekawe.

Na pewno nie aż tak "nieciekawie", jak to było wcześniej. Ale zdecydowanie nie na korzyść nas, konsumentów.

Jak podaje nasz ukochany analityk, Ming-Chi Kuo, nie jest dobrze z zapasami Apple:

Status dostawy nowego iPhone'a SE, produkowanego wyłącznie przez Pegatron, pozostaje "w magazynie" w sklepach internetowych Apple w wielu krajach po blokadzie w Chinach, co sugeruje, że obecne zapasy mogą jeszcze zaspokoić słaby popyt.

Z kolei czas dostawy droższych MacBooków Pro (wyłącznym dostawcą jest firma Quanta), na które od momentu wprowadzenia na rynek był duży popyt, wydłużył się po lockdownie w Chinach o około 3-5 tygodni.

Oczywiście nowy iPhone SE to niewypał. Ale zdecydowane wydłużenie czasu oczekiwania na droższe MacBooki Pro to coś, czego musimy się obawiać. Pegatron zajmuje się produkcją 20-30% wszystkich iPhone’ów. Dwaj inni dostawcy, których dotyczy problem lockdownów, to producent MacBooków Quanta i firma Compal montująca iPady.

Wiadomo, iPhone 14 nie będzie produkowany w jednej fabryce. Ale co z MacBookiem Air (2022)? Co z innymi produktami? Czas oczekiwania może się wydłużyć przez zmniejszoną podaż.

Źródło: Financial Times, The Observers, Bloomberg, 9to5mac