Polsat szuka chętnych do przetrwania na wsi. Ech, ale po co utrwalać stereotypy?

Telewizja Polsat zachęca do zgłoszenia się na casting do programu "Farma". Ma to być reality-show, w którym "kilkanaście osób wyrwanych prosto z wygodnego życia w mieście trafi na miesiąc do wiejskiego gospodarstwa bez prądu, bez internetu i bez ciepłej wody. Czy pobyt na łonie natury, pobudki o świcie, opieka nad zwierzętami i zarządzanie hektarami ziemi będą sielanką?"

"Śmiałkowie" zamieszkają pod jednym dachem na "polskiej Farmie". Będą współpracować, rywalizować, zawiązywać sojusze, kłócić się, wchodzić w związki, rozstawać. Brzmi jak klon "Love Island"/"Hotel Paradise" tylko z tą różnicą, że akcja nie będzie się rozgrywać na rajskiej plaży, tylko w gospodarstwie rolnym. "Tam nie da się udawać i nie da się niczego ukryć. Trzeba być sobą... i przetrwać!"

Program zostanie podzielony na etapy, na koniec których jakiś uczestnik będzie odpadał. Ten, kto przetrwa do finałowego odcinka i go wygra, zostanie zwycięzcą reality-show i otrzyma nagrodę pieniężną.

Poszukiwania uczestników (w wieku 20-55 lat) rozpoczęły się pod koniec lipca. Aby wziąć udział w programie, należy wypełnić formularz dostępny na stronie farma.polsat.pl.

Robienie programu opartego na motywie "egzotycznej" wsi jest słabe. Po pierwsze, tego typu format utrwala stereotyp, jakoby prowincja stanowiła jakąś zacofaną i niebezpieczną krainę, a miasto było w opozycji do wsi i reprezentowało lepszy, nowoczesny świat. W obecnych czasach budowanie jakichkolwiek podziałów uważam za szkodliwe, dlatego "Farma" już na wstępie jest u mnie skreślona.

Być może dla włodarzy Polsatu będzie to zaskoczeniem, ale polska wieś jest zdatna do zamieszkania i panują tam mniej lub bardziej znośne warunki. Potwierdzeniem tego jest ponad 15 milionów Polaków, którzy żyją na wsi. Ponadto wiele osób mieszkających w "wygodnym" mieście doskonale zna realia panujące na prowincji, ponieważ przeprowadziło się ze wsi do dużego miasta na studia (mówię o tzw. słoikach, do których sam się zaliczam).

Autorzy raportu "Polska wieś 2020" przygotowanego przez Fundację na rzecz Rozwoju Polskiego Rolnictwa przekonują, że w przeszłość odchodzą stereotypowe wyobrażenia o "cywilizacyjnym, a więc trwałym dystansie między polskimi miastami a wsią. Także szacunek, jakim cieszy się zawód rolnika indywidualnego w polskim społeczeństwie, buduje dobry wizerunek wiejskiego świata".

W raporcie czytamy, że poziom życia na wsi polskiej, mierzony zmianami wyposażenia gospodarstw domowych w przedmioty trwałego użytkowania (np. kolorowy telewizor, komputer, zmywarka, pralka automatyczna, mikrofalówka), poprawił się. Wzrósł odsetek wiejskich i rolniczych gospodarstw domowych z dostępem do Internetu, TV satelitarnej i kablowej oraz wyposażonych w przedmioty trwałego użytku nowej generacji.

Mieszkańcy wsi mają coraz lepszy dostęp do infrastruktury drogowej, wodnej, kanalizacyjnej i gazowej. Postęp w rozwoju infrastruktury na obszarach wiejskich w znaczącym stopniu determinuje sytuację mieszkaniową ludności wiejskiej i przyczynia się zmniejszenia dysproporcji pod względem warunków mieszkaniowych i wygody życia na wsi w porównaniu z miastem.

Autorzy raportu podkreślili, że zarówno na wsi, jak i w mieście, najwięcej gospodarstw domowych oceniło swoją sytuację materialną jako przeciętną, mniej jako bardzo dobrą, a najmniej jako złą, przy czym wyższa dynamika poprawy subiektywnej oceny sytuacji materialnej cechowała mieszkańców wsi niż miast.

Ech, no mogę przytaczać dziesiątki kolejnych argumentów za tym, że kreowanie podziału na zacofaną wieś i nowoczesne miasto nie ma poparcia w rzeczywistości...

Zastanawiam się, co miałby poczuć widz "Farmy", oprócz wkurzania się na uczestników programu, że nie radzą sobie w wiejskich warunkach - bo na pewno znajdzie się ktoś, kto nie będzie potrafił wydoić krowy i spotka go za to fala hejtu. Tylko znów wracamy do pytania, po co robić kolejne reality-show, które potencjalnie będzie wywoływało u odbiorcy negatywne emocje?