Nie goli włosów na twarzy i jest dumna ze swojego zarostu - musicie poznać Joannę J Kenny

Kobiece owłosienie wciąż jest problemem, o czym pisaliśmy już nie raz. Ostatnio coś w tej sprawie zaczyna się zmieniać, na co wskazywałyby chociażby komentarze pod zdjęciami polskiej firmy, która zajmuje się szyciem eleganckiej bielizny na wymiar. Okazuje się, że włoski w miejscach intymnych nie wywołują już takich kontrowersji.

Co jednak powiedzielibyście, gdybyście zobaczyli modelkę z widocznym zarostem na twarzy, reklamującą np. jakąś pomadkę? Bylibyście tak samo zachwyceni jak wtedy, gdy modelka z trądzikiem pojawiła się w reklamie Asos?

Tak bardzo przywykliśmy przecież do gładkiego i nieskażonego żadnymi włoskami kobiecego ciała, że nawet nie myślimy o tym, jakie jego części są akceptowane z włosami, a w jakich nawet nie może być po nich śladu. Joanna J Kenny sprawi, że zaczniecie się nad tym poważnie zastanawiać.

Włosy pod kobiecymi pachami czy na nogach może jeszcze wciąż niektórych dziwią, ale o nich przynajmniej szczerze rozmawiamy, trochę normalizując ich istnienie. A co z kobietami, na których twarzach też wyraźnie widać włoski i na co dzień muszą mierzyć się z widocznym zarostem?

Joanna J Kenny postanowiła zmienić sposób w jaki postrzegamy nasze ciała i owłosienie. Na swoim ciałopozytywnym koncie na Instagramie łamie wszelkie stereotypy i pokazuje, że jesteśmy wartościowe_i bez względu na to, jak wyglądamy - i to absolutnie w każdym możliwym aspekcie. Żeby to udowodnić udostępniła zdjęcie, na którym wyraźnie widać włoski na jej górnej wardze.

Joanna pierwszy raz zwróciła uwagę na swój zarost, gdy była nastolatką i gdy tylko uświadomiła sobie, że on istnieje, zaczęła się go wstydzić i chciała się go jak najszybciej pozbyć. Wiecie, to tak jak z włoskami na nogach, o których pisałam jakiś czas temu - dopóki nikt Wam nie powie, że są problemem i że w ogóle istnieją, nie będziecie o nich myśleć, jak o problemie.

Przez trądzik - odkryła, że ta czynność tylko pogarsza stan jej cery. Teraz, mimo tego, że jej stan się polepszył, wciąż nie wróciła do golenia. Dlaczego? Bo chce normalizować zarost i nie chce, by ktokolwiek, tak jak ona kiedyś, się z jego powodu wstydził. Stworzyła nawet swoisty dekalog, który to udowadnia:

To ostatnie zdanie wydaje mi się najważniejszą wskazówką dla wszystkich, których "brzydzi" widok włosów. Nasze owłosienie powinno być tylko naszą sprawą. Pamiętajcie, że to przede wszystkim Wy macie czuć się dobrze ze swoim ciałem. Chcecie je golić? To to róbcie. Nie chcecie? To też super. Na pewno bierzcie przykład z Joanny i nie przejmujcie się tym, co ktokolwiek o tym myśli.

Wiem, łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, ale kto powiedział, że od razu musicie coś zmieniać tak w stu procentach? Najlepszą metodą są małe kroczki, drobne zmiany i próba oswajania się z tematem. W każdym razie pamiętajcie: z włosami czy bez - jesteście tak samo wartościowe_i.