"Need for Speed: Unbound". Pierwszy dobry NFS od 12 lat [RECENZJA]
Wreszcie! My już graliśmy w najnowszą grę "Need for Speed: Unbound". Jest bardzo dobrze. NFS wreszcie wrzucił szósty bieg i dogonił konkurencję. Oto nasza recenzja.
"Need for Speed: Unbound" to kolejna część hitowej serii NFS, która ostatnio… przeżywała swoje upadki, a wzlotów nie było za wiele. Chociaż ostatnia część o podtytule "Heat" była całkiem niezła. Teraz, po kilku latach bycia "studiem pomocniczym", Criterion Games wraca za stery głównej serii. "NFS: Unbound" jest pierwszym tytułem dostępnym wyłącznie na next-genowe konsole (Xbox Series X/S oraz PS5) i standardowo na PC.
Podobne
- "Need for Speed Unbound" tylko na PS5 i Xbox Series S/X!
- "Need for Speed: Unbound". Powrót do korzeni w zupełnie nowym stylu [WYWIAD]
- "Kangurek Kao" zostanie wydany w pudełku! Dlaczego to dobry news?
- "Saints Row" (2022). Miała być nowość, ale świeżości nie czuć [Recenzja]
- "Hi-Fi RUSH" to gra klejnot. Za darmo w Xbox Game Pass [RECENZJA]
Grę do testów dla redakcji Vibez.pl dostarczyło EA Polska. W "Need for Speed: Unbound" zgrałem na Xbox Series X, z którego pochodzą także wszystkie screenshoty. Jak było?
"Need for Speed: Unbound". Jakie samochody? Jak zbierać pieniądze?
Mógłbym się tutaj rozpisywać, że to powrót do formy, że wreszcie "Need for Speed" coś sobą reprezentuję… ale przekażę najpierw, że "Unbound" jest pierwszym od 10 lat tytułem stworzonym wyłącznie przez Criterion Games, twórców m.in. remake’u "NFS: Hot Pursuit" czy "Burnout: Paradise". Od jakiegoś czasu współtworzyli oni tytułu z serii "Need for Speed", ale dopiero teraz powrócili do bycia głównym studiem.
I to wyszło im idealnie. Potwierdziły się słowa z mojego wywiadu z Kieranem Cumminsem, dyrektorem kreatywnym w Criterionie. "Unbound" jest rozrywką dla każdego: i nowego fana, i starego wygi. Każdy znajdzie tutaj model jazdy, który będzie mu w miarę odpowiadał. Stare podejście z "Underground 2" może zostać dostosowane pod nas. Chociaż i ten "drifterski" - znany z nowszych odsłon - też jest przemiły.
Co do zasady, mamy trzy formy sprawdzenia się z oponentami: wyścigi (których mamy też kilka wersji), drift i takeover. To ostatnie jest jak połączenie driftu i gymkhany - całkiem przyjemne, chociaż samochód od driftu podejdzie także pod takeovera. Właśnie, co do samochodów:
"Need for Speed: Unbound" robi nieźle customizacje samochodów. Nic ponad to, co widzieliśmy w "Heat", aczkolwiek nadal robi to niezłą robotę. Co do podrasowywania aut mamy dwa współgrające ze sobą ratingi: ogólna ocena samochodu oraz styl jazdy/przystosowanie. Ocena samochodu to po prostu liczbowe oznaczenie, jak mocny/dobry samochód mamy. Styl jazdy ma odrobinę wspólnego z oceną.
Możemy ustawić auto pod drift lub przyczepność oraz brak i docisk do podłoża. Te pierwsze obniżają odrobinę ocenę, a drugie podwyższają. Ulepszenie samochodów odbywa się w kilku częściach, które mają kilka poziomów ulepszeń. Zagmatwane, ale łatwo to ogarnąć w grze.
A samochody? Jest ich sporo, bo 143 (i pewnie kolejne w nadciągających dropach). Są moje ulubione starocie typu Mazda MX-5 NA czy Mitsubishi Eclipse, ale znalazło się też miejsce dla Polestar 1 oraz nowego Nissana Z (tutaj oznaczonego jako "Prototype"). Jest w czym przebierać.
Kasę zebrać łatwo. Doba jest tutaj podzielona na dzień oraz noc. W nocy najczęściej dorwiemy lepsze nagrody, ale obkupimy to większym zainteresowaniem policji.
Fabuła jest prosta, a dialogi krindżowe do potęgi. Na szczęście raczej przyjemnie krindżowe, aniżeli masakrycznie krindżowe, jak w przypadku ostatniego "Saints Row". Da się tego słuchać, nawet czasem można się miło zaśmiać. Ba! Pojawia się odniesienie do twórczości z naszego świata czy też memów. Nie jest tak źle! I rola A$PA Rocky'ego jest... odrobinę mniejsza, niż spodziewałem się. Ot, jest obecny, ale bardziej jako tło, aniżeli postać choćby drugoplanowa.
Recenzja "Need for Speed: Unbound". Co jest nie tak z policją?
Model jazdy wymaga przyzwyczajenia, ale im dalej w las, tym gra bardziej umożliwia nam dostosowanie modelu pod siebie. (Sztuczna) inteligencja policji, jak i jej uporczywość, zasługują na mocne osłabienie.
Już w połowie rozgrywki niesamowicie łatwo o pościg nocą, który będzie trwał zdecydowanie za długo. Wtedy mamy jeszcze niekoniecznie bardzo szybkie auto (albo gdy wracamy z eventu na niższym poziomie samochodu), to walka z policją robi się bardzo męcząca i uciążliwa. Na pewno to nie poziom "NFS: Most Wanted", gdzie przynajmniej mogliśmy walczyć z policją poprzez zastawianie pułapek (powiedzmy). Tutaj mamy do wyboru ucieczkę lub staranowanie.
A poza tym? Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to "Need for Speed: Unbound" ma odrobinę za mało torów w pierwszych godzinach rozgrywki, przez co można poczuć znudzenie, kolejny raz objeżdżając tę samą trasę. Na początku mamy kilka torów plus osobne miejsce na drift. Tak, przyczepiam się do tego , ale taka "Forza Horizon 5" rozbudziła nasze oczekiwania w kwestii liczby torów. Po prostu widząc kolejny raz te same zakręty, robi się nudno. Mamy też sporo aktywności pobocznych.
Musimy chwilę pograć, zanim będzie można dopasować model jazdy pod nas. To jest ten problem, który wynika z musu zakupu odpowiednich części, które pozwalają nam na dostosowanie przyczepności auta pod nasze upodobania.
"Need for Speed" wreszcie jakoś wygląda
Już nie wspominam nawet o tym, że gra wygląda WRESZCIE jak tytuł, który powinien być na konsolach obecnej generacji. Wiecie, 4K, 60 kl./s. i inne bajery. Bo gra wygląda wyśmienicie. Powtarzam: WRESZCIE.
Okej, nie denerwuję się już na to, że "Heat" nie otrzymało łatki na Xbox Series X/S oraz PS5. Ale te elementy animacji/anime/dla mangozje… fanów azjatyckiej animacji są genialne. Można je wyłączyć, ale to nie ma sensu, bo nadaje jakiś styl. NFS-y od lat wydawały się nijakie, ot kolejna generyczna ścigałka, która mogłaby nazywać się równie dobrze "The Crew 20".
Ale tutaj? WRESZCIE (wybaczcie) jest super. Mogę powiedzieć, że NFS znowu powraca do bycia w obecnych czasach. "Most Wanted" miał narzucony tzw. piss filter, czyli efekt sprawiający, że wszystko na ekranie jest… koloru sików. A to był efekt czasów i trendów z połowy lat 00. "Unbound" ma komiksowe efekty narzucone na "w miarę" realistyczną grafikę - i to jest mega. Jak dla mnie, to jest jedna z najciekawszych zmian.
"Need for Speed: Unbound" jest naprawdę dobry?
Odpowiem wprost na moje stwierdzenie z tytułu. Tak: nowy NFS jest naprawdę dobry - a tego nie widzieliśmy w tej serii od wielu lat. "Most Wanted" z 2012 było okej, ale… nie. Ostatni "Heat" trzymał poziom, ale rozczarował niektórych graczy. A tutaj? Wszystko zagrało bardzo dobrze.
Nie idealnie! Ale bardzo dobrze - co i tak jest ogromnym wyróżnieniem, ponieważ w ostatnich latach jakość tytułów tworzony w trakcie i "po" pandemii zaryła w ziemię.
Czy mogę wam polecić nowego "Need for Speed: Unbound"? Tak, mogę zdecydowanie i z pełną szczerością. Grałem w praktycznie każdą odsłonę od "Need for Speed: Porsche Unleashed" z 2000 roku - i dawno się tak dobrze nie bawiłem.
I tyle. Jest bardzo dobrze, czekam na więcej. Coś już wiem, że wsparcie Criteriona nie ograniczy się do kilku łatek naprawiających okazjonalne błędy.
Popularne
- Rozwój PSZOK-ów dzięki funduszom unijnym
- Poznaj Polskę na dwóch kołach
- Liam Payne wiecznie żywy. Znów usłyszymy jego głos
- Marcin Dubiel próbuje wrócić do internetu. Kolejny epic fail
- Kamil z Ameryki w akcji. Koszulki #freebudda wspierają Strefę 77
- Wojtek Gola na streamie u Jelly Frucika. Było piekielnie gorąco
- Młodzi na rynku pracy w Unii Europejskiej
- Rok po wybuchu Pandora Gate. Co dalej z ekstradycją Stuu?
- Fundusze unijne a problemy szkół