Dziewczyna

Młodzi dorośli kontra świat – plusy i minusy życia w pojedynkę

Źródło zdjęć: © Ivan Samkov / Pexels
Anna RusakAnna Rusak,01.03.2021 10:45

Dorosłość. Cudowny czas. Chociaż nie do końca i nie zawsze. To lista rzeczy, które wciąż robimy, mimo że jesteśmy dorośli i tych, które chcielibyśmy, żeby wciąż wykonywali za nas rodzice.

Przyznajmy to otwarcie - dorosłość czasem przerasta. Bywają dni gdy np. trzeba zadzwonić po pizzę, a my znów chcielibyśmy mieć te dziesięć lat i kogoś, kto wszystkie trudne czynności wykona za nas. Są też oczywiście plusy takiego samodzielnego życia. Nie trzeba np. nikogo pytać o pozwolenie, a deser można zjeść na obiad.

To też te sytuacje, z których cieszycie się, gdy w końcu uda Wam się wyprowadzić z domu. Jeśli jeszcze nie czytaliście naszego tekstu o najbardziej irytujących zachowaniach rodziców, to koniecznie go nadróbcie.

Przechodząc jednak do sedna - wolność. Piękna sprawa. Tutaj znajdują się te wszystkie rzeczy, które można było robić, bo przecież nie było żadnego, logicznego argumentu, który by tego zabraniał, ale… cóż, dorośli mówili: „nie”.

Chociażby wieczornej telewizji. Programy można było oglądać tylko do konkretnej godziny i to w określonym przedziale czasowym. Najgorsze było to, że każdy rodzic miał swój harmonogram. Oznaczało to np. że twoja przyjaciółka mogła oglądać „Kryminalnych” wieczorem, a ty już nie. Przykre, prawa? Teraz możesz skończyć nawet cały sezon w jeden dzień i nikt ci nic nie powie. Piękne.

Jak jesteś dorosły, to też możesz jeść co chcesz i gdzie chcesz. Śniadanie w łóżku? Proszę bardzo, może być codziennie. Chipsy na obiad? W porządku, po co komu obiad, gdy stos rzeczy do przeczytania na uczelnie rośnie, a wieczorem chciałoby się gdzieś wyjść.

To samo z jedzeniem surowego ciasta i ciepłego drożdżowego. Przecież drożdżowe najlepiej na świecie smakuje właśnie zaraz po wyjęciu z piekarnika, popite szklanką mleka. Wie to każdy, kto choć raz tego spróbował.

Z rzeczy równie przyjemnych, to można sobie nie żałować np. piany w wannie i zrobić sobie jej tyle, że aż będzie się z niej wylewało (chociaż to polecamy robić bardzo rzadko, jednak kryzys klimatyczny, susza i te sprawy to dość silny argument na nie).

Bałagan w pokoju? No mama już nie wejdzie i nie powie, że jest sobota i trzeba sprzątać. Oczywiście to nie tak, że bycie młodym dorosłym oznacza życie w syfie. Po prostu nie sprząta się biurka codziennie, bo komuś przeszkadzają porozrzucane kartki.

To samo z naczyniami w zlewie. Wiadomo, że ostatecznie trzeba je będzie umyć, ale przecież jak się utworzy tam jakiś mały stosik w ciągu dnia, to nie ma dramatu, prawda? Nikt Ci też już nie powie, że musisz zawiązać sznurówkę, bo się przewrócisz (czy to się w ogóle komukolwiek zdarzyło?).

W ogóle po prostu nie trzeba robić rzeczy, na które się nie ma ochoty. Pójście do kościoła, wizyta u cioci, za którą się nie przepada – to wszystko cudownie ginie w dorosłości. Są jednak sytuacje, w których ta samodzielność wcale nie jest taka przyjemna, czyli…

Załatwianie czegokolwiek, gdziekolwiek

Przeraża Cię zamawianie jedzenia przez Internet? A próbowałeś kiedyś dodzwonić się do NFZ-etu? No właśnie. Są sytuacje, w których bycie dorosłym, nie jest tak przyjemne i lepiej by było, gdyby ktoś te wszystkie czynności wykonał za nas. Najlepiej rodzic. Oni w końcu pamiętają jak nazywa się Twoja okulistka i kiedy powinnaś/powinieneś pójść do dentysty.

Tak, jestem dorosła i wciąż chciałabym chodzić do lekarzy z mamą. Najlepiej, żeby mnie tam zawiozła i wszystko załatwiła. W końcu ktoś może mi tam zadać jakieś trudne pytanie w stylu - czy byłam szczepiona na świnkę. Skąd mam to wiedzieć? No właśnie.

To samo w urzędzie i wszystkich miejscach, w których trzeba upominać o swoje. Jako dorosła trochę-introwertyczka wciąż mam problem ze zwracaniem czegokolwiek i dopraszaniem się. A dorośli z jakimś stażem? Oni robią to bez problemu i gdy np. coś im się popsuje, a wciąż jest na gwarancji, to potrafią pójść, zwrócić, dostać kasę z powrotem. Wciąż nie wiem, jak to robią.

Myślę, że tutaj też łapią się te wszystkie nieprzyjemne rzeczy dotyczące życia – fakt, że trzeba sobie samemu robić zakupy, pamiętać o opłaceniu rachunków i w ogóle zarobić na to, żeby mieć je z czego opłacić.

Jak byłam w podstawówce wszyscy mówili, że będę chciała wrócić do tego czasu. To samo słyszałam o gimnazjum i liceum, a studiami z kolei straszyli, że tam nikt już nie jest miły i o niczym nie przypomina – w skrócie, że im dalej, tym częściej trzeba radzić sobie samemu.

Ale wiecie, co? Radzenie sobie samemu, wcale nie jest takie złe. Dorosłość z resztą też. Nie tęsknię za przedszkolem – no, może za drzemkami - a za szkołą pod jakąkolwiek formą, to już w ogóle. Studia były super. Tam przynajmniej kogokolwiek obchodzi moje zdanie.

Wiadomo, dorastanie nie jest najłatwiejsze i nie chciałbym go powtarzać, ale sama dorosłość? Jest naprawdę w porządku. No chyba że muszę zadzwonić do lekarza. Na szczęście zamawianie jedzenia idzie mi coraz lepiej. Chociaż tyle.

ALMOST ADULTING

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 1
  • emoji ogień - liczba głosów: 0
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 0