Mieszkanie na studiach: głośny akademik, mieszkanie z randomami czy droga kawalerka?
Mieszkanie na studiach to ruletka — ale tylko od Was zależy wynik. Na co najlepiej się zdecydować?
Temat mieszkania na studiach powraca co roku jak bumerang. Nikt, kto pierwszy raz będzie mieszkać poza domem, nie wie dokładnie, co byłoby dla niego najlepszym wyborem. Z jednej strony mamy opcję budżetową — akademik. Głośny, ciasny, ale tani! Na drugim końcu skali jest własna, pewnie jeszcze ciaśniejsza, ale na wyłączność, kawalerka.
Podobne
- Czarnek wyda 120K PLN na konkurs na magisterkę o... katolicyzmie i narodowcach
- Studia zdalne czy stacjonarne? NIKT NIE WIE XD Uczelnie BAWIĄ SIĘ portfelami studentów
- Kogo stać na studia? Utrzymanie się na nich jest coraz droższe
- Uniwersytet z Poznania MUSI tłumaczyć się z tego, dlaczego studiuje tam tylu obcokrajowców
- Nie dostałeś_aś się na studia? Nie martw się, studia TO NIE WSZYSTKO
Wszystko zależy od osoby, która chce wynajmować (thanks captain obvious!). Czasem oszczędność kilku stówek jest ważniejsza niż minusy życia w akademiku. Część jednak nie będzie w stanie wytrzymać imprez i otoczenia. Czy dla nich więc jedyną opcją byłaby kawalerka? Postaram się rozwiać wątpliwości (lub je zaszczepić) oraz odpowiedzieć na pytanie „w jakim mieszkaniu JA powinienem/powinnam mieszkać na studiach?”.
Akademik: tanio, mało miejsca i głośno
Akademik to taki odpowiednik fast-foodu. Nie jest idealnie — i nigdy nie będzie. Jednak w przypadku, gdy potrzebujemy czegoś pewnego i niedrogiego, jest to najlepsza opcja. Może najpierw skupmy się na plusach, ponieważ one są tutaj najważniejsze.
Cena jest kluczowa. Wezmę za przykład moją uczelnię, czyli Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie. Najtańszy sensowny pokój kosztuje jedyne 410 złotych/miesiąc. W cenie tygodniowego pudełkowego wyżywienia można przeżyć cały miesiąc w dwuosobowym pokoju. Dla mnie to brzmi jak świetny deal. Mniej zamożne osoby potwierdzą, że za kasę ze stypendium socjalnego (przyznawanego dla studentów z niskim dochodem w rodzinie) można opłacić na spokojnie pokój jednoosobowy. Na pewno jednak cenowo ciężko pobić pokoje kilkuosobowe.
Zaraz przy cenie kolejnym plusem jest możliwość szybkiego zrezygnowania z akademika. O tym się nie mówi często, a powinno! Często podczas podpisywania umów na normalne mieszkania, pomija się możliwość łatwego wymiksowania się z niej. A w akademiku jest najczęściej najprościej. UEK rozwiązuje to klarownie:
Wiadomo, wszystko zależy od uczelni, lecz z doświadczenia wiem, że łatwo z takiego pokoju zrezygnować. Mojemu znajomemu po tygodniu znudziły się studia i… po prostu od razu "wypisał się" z akademika. Umiejscowienie akademików też może być dla wielu w miarę dużym plusem. Wiadomo, ciężko mieć go tuż obok placówki, ale nigdy nie będzie to jakaś spektakularna odległość. A to może pozwolić na krótsze dojazdy, więcej czasu dla nas itp.
Akademik jest też świetnym miejscem na poznanie nowych osób. Jeżeli ktoś przyjeżdża z dalekiej części Polski i nie ma żadnych znajomych w mieście studiowania, to na pewno będzie mógł poznać kogoś nowego! Włączając w to masę imprez, które będzie można razem przeżyć.
A minusy? O tym chyba wie każdy
Coś, co dla jednych jest minusem, da innych będzie przeszkodą nie do pokonania. Akademik to miejsce imprez. Masa młodych ludzi, którzy lubią się bawić i chcą się wyżyć. Wiadomo, nie jest to obraz wszystkich domów studenckich, jednak nawet 10% ogółu jest w stanie popsuć ciszę wszystkim. Jeżeli nie zależy Wam na ciszy, bo np. macie umiejętność wyciszenia lub sami chcecie się bawić, to akademik z pewnością będzie spoko. Każda inna osoba będzie wkurzona faktem, że nie może w spokoju odpocząć.
Dogadywanie się innymi. Ba! Dopasowanie się do innych może być dla wielu największym problemem. Akademik to nie miejsce na nonkonformizm. Żyje się z innymi osobami, więc trzeba zaakceptować ich zachowania. Naturalnie, jeżeli nie są szkodliwe. Trzeba brać pod uwagę, że nie zawsze będziecie w stanie żyć w przyjacielskich stosunkach z osobami w pokoju. Kompromisy? Są bardziej niż potrzebne w tym miejscu.
Do wszystkiego dochodzą takie małe pierdółki jak: w pokojach z większą ilością osób zawsze ktoś będzie wchodzić/wychodzić, ergo drzwi będą ciągle otwarte. Łazienka to luksus: musisz szybko udać się za potrzebą? Czekaj na koniec tury współlokatora_ki. To samo z kuchnią. Kilka osób w jednym pomieszczeniu? Oj, naprawdę szykujcie się na kompromisy.
Wynajęcie mieszkania: kawalerka, osobny pokój — a może wieloosobówka?
Mieszkanie ma swoje plusy. Od ogromnego wyboru (akademików jest kilka, a mieszkań nieskończenie wiele), po różne półki cenowe, kończąc nawet na całych domach. Właśnie! Opcji jest najwięcej, ale to wiąże się z kosztami. Praktycznie nie da się wynająć mieszkania z pokojem tylko dla nas w cenie akademika. A raczej jest to BARDZO trudne. Wszystko zależy od szczęścia.
Mamy wybór z kim mieszkamy! Jeżeli będziemy oglądać mieszkanie i ktoś nam nie przypasuje, to po prostu szukamy innego przybytku. Ot, wolny rynek. Nikt nie każe z kimś przebywać, doh.
Właśnie: takim największym wyróżnikiem mieszkania jest wolność. Nikt nam nie może nic nakazać. Chcemy ogarnąć coś bliżej znajomych? Da się załatwić. Coś o wyższym standardzie? Pewka, tylko przygotujcie się na wyższe koszty. W prywatnym mieszkaniu otrzymamy też przeważnie o wiele lepsze wyposażenie. Może i będzie to najtańsza Ikea, ale nadal jest to lepsze niż stary i zużyty sprzęt.
A minusy? Koszty, koszty i koszty. Wysoka kaucja, miesięczny koszt na poziomie „cena akademika * 1,75”, denerwujący właściciele mieszkań, kiepskie umowy czy przepadająca kaucja "bo coś tutaj nie pasuje". Trzeba dodać coś więcej?
Trzecia opcja?
Zawsze możecie dojeżdżać. Będzie (przeważnie) taniej — i to jest największy plus. Nie trzeba się nigdzie przenosić, kupować dodatkowych pierdół itp. Takie rozwiązania ma jeden ogromny plus — większość kasy zostaje nam w portfelu, ale też ogrom minusów: od długości dojazdów (życie w ciągłej podróży nie wszystkich jara) i ciągłego czekania na jakieś zajęcia na uczelni (słynne okienka).
Hmm? Już wyjaśniam: czasem studenci nie mają ciągłego planu zajęć. Często zdarzają się właśnie okienka, czyli dłuższe, nawet kilkugodzinne przerwy. Mieszkając w mieście studiowania, można bez problemu wrócić na chatę, zjeść coś, popracować. Ba! Nawet takie trywialne rzeczy jak spokojne wyjście do toalety czy wzięcie prysznica to coś, o czym nikt na co dzień nie myśli.
No, można usiąść gdzieś w kawiarni, w galerii czy ogólnie na zewnątrz. Ale będziemy zależni od pogody, zasobności portfela w porze obiadowej itp. Nic ciekawego.
To co powinniście wybrać?
Wszystko zależy tylko i wyłącznie od Was. Najmniej problematyczną opcją będzie mieszkanie w kawalerce, jednak koszty będą wysokie. Z drugiej strony, akademik jest najbezpieczniejszą i najtańszą opcją. Jeżeli studia się Wam nie spodobają, to macie z reguły bezproblemowe rozwiązanie umów.
Popularne
- Jelly Frucik zablokowany na TikToku. "Ryczę i jestem w rozsypce"
- Kim są "slavic dolls"? Śmiertelnie niebezpieczny trend na TikToku
- Vibez Creators Awards - wybierz najlepszych twórców i wygraj wejściówkę na galę!
- Były Julii Żugaj szantażował jurorów "Tańca z gwiazdami"? Szalona teoria fanów
- Amerykanie nie umieją zrobić kisielu? Kolejna odsłona slavic trendu
- Quebonafide ogłosił finałowy koncert? "Będzie tłusto"
- Chłopak Seleny Gomez się nie myje? Prawda wyszła na jaw
- Jurorka "Tańca z gwiazdami" węszy romans? "Ja nie widzę tej relacji"
- Agata Duda trenduje za granicą. Amerykanie w szoku