Jaką klawiaturę kupić? 100 proc., 65 proc, czy może TKL?

Zastanawiacie się nad kupnem klawiatury? Nowy zakup wiąże się z powrotem do szkoły, na studia, podjęciem pracy zdalnej, a może to przygotowaniami do jesiennych wieczorów, gdy czas ma umilić ulubiona gra? Postaram się wam pomóc.

Najpopularniejszy rozmiar klawiatury, z którą musieliście mieć kontakt to tzw. 100 proc. albo "standard", czyli zestawienie klawiszy QWERTY z F1-F12 oraz blokiem numeryczny numpad. Łącznie 104 klawisze.

Najbardziej znany, najpopularniejszy i typowy. Najczęściej, w przypadku klawiatur mechanicznych, jest to też najdroższa opcja, ponieważ wymaga największej liczby przełączników.

Kiedy wybrać ten rozmiar klawiatury? Jeżeli szukasz membranowej, to najpewniej jesteś skazany na ten model. A jeżeli chodzi ci po głowie mechanik, to najważniejszym aspektem - szczególnie w grach - jest obecność numpada. Ten przydaje się bardziej w grach wymagających bardziej zaawansowanego sterowania. Przy wszelakich symulatorach blok numeryczny to mus. I w Excelu!

Osobiście uważam, że 100 proc. jest nierzadko niepotrzebne. To jak kupowanie najdroższego MacBooka do przeglądania sieci. Niby można, ale jaki jest sens?

Teraz dochodzimy do mojego championa, czyli TKL. Co to oznacza? "Tenkeyless", czyli "o 10 mniej klawiszy". Co do zasady, taka klawiatura ma nie 104 klawisze, a 88 lub 87, i najczęściej nosi miano "80 proc.".

Według mnie, jest to najlepszy kompromis pomiędzy typową klawiaturą 100 proc., a maluszkiem typu 60% proc.. TKL to strata numpada  i tyle! Życie nie mogłoby być piękniejsze, prawda? "Tracimy" używaną przez 1 proc. osób część, a zyskujemy łatwiejsze manewrowanie klawiaturą po biurku oraz niższą cenę.

Nie tracimy nic na użyteczności, a zyskujemy więcej miejsca. TLK najczęściej są tańsze od swoich pełnoprawnych mechanicznych odpowiedników, chociaż dawno nie spotkałem się z membranówką w rozmiarze TKL.

Minus? Brak. A tak serio, to brak numpada (kogoś to obchodzi?) oraz nierzadko mniej spektakularne podświetlenie, na które zwyczajnie brakuje tam miejsca.

Tutaj schodzimy do poziomu "fajna ciekawostka", ale musicie bardzo uważać na ten produkt z powodu użyteczności. Takie klawiatury charakteryzują miniaturowe rozmiary, które zostały osiągnięte poprzez usunięcie większości "nieużywanych" tak często przycisków i wrzucenie ich w różne kombinacje.

Dla graczy może być to wygryw, ale i przekleństwo. Klawiatura 60 proc. najczęściej poświęca "coś", co utrudnia pracę. W moim chińskim mechaniku 60 proc., miałem do wyboru albo strzałki, albo możliwość pisania polskich znaków.

Nie ma wyboru, a przełączanie się pomiędzy profilami jest nieprzyjemne. Ale HyperX Alloy Origins, jeden z producentów 60 proc., zapewnił możliwość korzystania z polskich znaków i używania strzałek.

W przypadku klawiatury 60/65 proc. tracimy sporo, nierzadko musimy iść na ustępstwa, ale dostajemy najmniejszą klawiaturę, z którą możemy podróżować. Potrzebujecie ogarnąć coś w innym mieście, ale nie lubicie swojej klawiatury w laptopie? 65 proc. będzie idealnym kompanem.

Minusy są oczywiste. Poświęcacie sporo w imię czegoś niekonwencjonalnego. Efekt "wow" znika po chwili, tak samo, jak wkurzenia na braki w użyteczności. Da się wytrzymać, ale musicie się nauczyć żyć z klawiaturą 60/65 proc.

Najczęściej mówi się o dwóch głównych rozmiarach (100 proc. i TKL), aczkolwiek 60 i 65 proc. zaczynają się przebijać coraz częściej do mainstreamu. Oczywiście mógłbym wspomnieć także o 40, 75 czy 96 proc, ale nie potrzebujecie tego do niczego.

Najlepszym wyborem dla większości osób będzie TKL. Zaoszczędzicie kilka złotych przez to, że macie mniej przełączników, ale i taka klawiatura będzie zajmowała mniej miejsca. Win-win?