Antyszczepionkowcy

Jak rekrutują antyszczepionkowcy? Youtuberzy zdradzili kulisy spisku

Źródło zdjęć: © Vibez / Materiały własne red. Vibez
Jakub TyszkowskiJakub Tyszkowski,26.07.2021 13:22

Tajemnicza agencja marketingowa zaoferowała zagranicznym gwiazdom YouTube'a wynagrodzenie za promowanie kłamstw na temat szczepionek przeciwko COVID-19. Twórcy nie dołączyli do spisku, tylko opowiedzieli BBC, jak wyglądał proces rekrutacji.

Odkąd pojawił się COVD-19, niszcząc dotychczas znane życie społeczne, zadawaliśmy jedno pytanie - kiedy powstanie szczepionka? Dzisiaj możemy wybierać w kilku preparatach, które uodparniają na koronawirusa. Mimo to na świecie jak na razie podano ok. 3,8 mld dawek szczepionki (źródło). Powodem tak niskiej frekwencji jest nie tylko ograniczona dostępność preparatów, ale i dezinformacja.

W szumie medialnym prawdziwe informacje na temat szczepionek mieszają się z absurdalnymi, wyssanymi z palca teoriami spiskowymi. Dla niektórych autorytetem naukowym może być profesor Andrzej Horban, a dla niektórych Edyta Górniak. Dlatego podczas gdy jedni ludzie wyjeżdżają z certyfikatem szczepienia na wakacje, drudzy tłumaczą, że nie pozwolą Billowi Gatesowi wszczepić sobie czipa pod skórę.

Antyszczepionkowa propozycja współpracy do ujawnienia

- Zaczęło się od maila - mówi Mirko Drotschman (cytat za BBC), niemiecki youtuber i dziennikarz, którego subskrybuje ponad 1,5 mln internautów. Mężczyzna opowiedział zagranicznym mediom, że w maju tego roku skontaktowała się z nim agencja marketingowa Fazze z propozycją współpracy. Youtuber w zamian za wynagrodzenie miałby promować fałszywe informacje na temat szczepionek.

Agencja chciała, aby Mirko powiedział swoim subskrybentom, że wskaźnik śmiertelności wśród osób zaszczepionych preparatem Pfizera jest prawie trzy razy wyższy niż wśród osób zaszczepionych preparatem AstraZeneca. - Byłem w szoku - mówi Mirko, wspominając dzień, kiedy otrzymał na maila briefa ze szczegółami współpracy. - A jednocześnie ciekawiło mnie, kto za tym wszystkim stoi?

Propozycję współpracy o podobnym charakterze otrzymał francuski youtuber Léo Grasset. Wynagrodzenie za promowanie dezinformacji o szczepionkach wyceniono na 2000 Euro. W tym przypadku agencja Fazze działała na zlecenie klienta, "który życzył sobie pozostać anonimowy" - podaje BBC. Fazze chciała od twórcy, aby ten "zachowywał się tak, jakby czuł pasję i interesował się tematem".

trwa ładowanie posta...

Agencja poinstruowała youtuberów, aby nie wspominali, że film o szczepionkach ma sponsora. Twórcy mieli udawać, że nagrali spontaniczny materiał w trosce o zdrowie swoich widzów. Tego typu zachowanie jest oczywiście nielegalne, ponieważ prawo wielu europejskich krajów - w tym Polski, Francji i Niemczech - nakazuje ujawnianie sponsorowanych treści.

Dane na temat zgonów, o których udostępnienie poproszono influencerów, zostały zebrane z różnych źródeł i wyjęte z kontekstu. Youtuberzy otrzymali również listę linków do udostępnienia, które kierowały do wątpliwej jakości artykułów, sugerujących szkodliwość preparatu Pfizera. Kiedy twórcy poznali wystarczająco wiele na temat szczegółów kampanii dezinformacyjnej, sprawę ujawnili w social mediach.

Kiedy Léo i Mirko ujawnili spisek, co najmniej czterech innych influencerów z Niemiec i z Francji powiedziało, że Fazze skontaktowało się z nimi z propozycją współpracy - na szczęście nie zgodzili się na promowanie kłamstw na temat szczepionek. BBC wytypowało dwóch youtuberów, którzy mogli pójść na układ z agencją - brazylijskiego pransktera Eversona Zoio oraz indyjskiego youtubera Ashkara Techy.

Jeśli chcesz manipulować opinią publiczną, zwłaszcza młodymi ludźmi, nie idziesz do telewizji. Wydaj pieniądze na twórców na TikToku i YouTube. Cały ekosystem jest teraz doskonale zbudowany pod kątem maksymalnej skuteczności dezinformacji.

- Léo Grasset

Pieniądze ze Wschodu?

BBC ujawnia, że Fazze jest częścią AdNow, firmy zajmującej się marketingiem cyfrowym, która jest zarejestrowana w Rosji i Wielkiej Brytanii. Dziennikarze próbowali skontaktować się z przedstawicielami firmy, ale nie udało im się uzyskać żadnych wartościowych informacji. Eksperci sugerują, że za kampanię dezinformacyjną może odpowiadać Rosja, która chce promować własną szczepionkę - Sputnik V.

Morał z tej historii jest taki, aby weryfikować źródła informacji. Jeśli influencer z 3 milionami obserwujących wypowiada się na tak ważny temat jak szczepionki, nie wierzcie w jego rewelacje na słowo tylko dlatego, że ma duże zasięgi. Sprawdzajcie informacje w kilku miejscach i na pewno nie w filmach z żółtymi napisami oraz w tekstach piosenek Ivana Komarenko.

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 0
  • emoji ogień - liczba głosów: 0
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 3
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 2
pyta,zgłoś
Dziś już wiadomo, że szczepionka nie działa nie jest bezpieczna i skuteczna w 100%. Szkoda takie coś nawet komentować
Odpowiedz
0Zgadzam się0Nie zgadzam się
Eliza,zgłoś
Firma zarejestrowana w Rosji i Wielkiej Brytanii a tylko podejrzenia padają na Rosję? Równie dobrze takie działania może prowadzić odsdział w WB w celu oczernienia Rosji i zniechęcenia kraje chętne kupić szczepionkę rosyjską a także na decyzji EMA.
Odpowiedz
0Zgadzam się0Nie zgadzam się